Kibice mają prawo być niezadowoleni jeżeli ktoś „ciągle przyjeżdża” na końcu stawki. W przypadku Piotrka Biesiekirskiego, naszego jedynego Polaka jeżdżącego z dziką kartą w Mistrzostwach Moto2 coraz częściej pojawiają się w mediach społecznościowych negatywne komentarze. Media „niespołecznościowe”, mają leniwych dziennikarzy, którzy piszą o kimś jak im się podeśle gotową informację prasową. Przygotowywaną przez zespół. I wtedy zawsze jest słodko, a zunifikowany przekaz idzie „w eter”. Zobrazujmy to na przykładzie ostatniej rundy Mistrzostw Niemiec gdzie startował zdolny i zdecydowanie jeden z najszybszych polskich zawodników, Kamil Krzemień. Można ten start przedstawić kompletnie przeciwstawnie. Zespół potrzebuje sponsorów, potrzebuje pozytywnego „feedbacku” kibiców, więc słusznie pisze o rewelacyjnym wyniku i zdobyciu punktów. Kamil przyjechał 15. w sobotę i 9. w niedzielę, a zatem „na papierze” odniósł rewelacyjne rezultaty – punkty i pierwsza dziesiątka w IDM, to jest coś. Duży sukces. Ale jest też gorzka pigułka do przełknięcia – Kamil dopiero zobaczył gdzie jest i jak ciężko musi jeszcze pracować. W pierwszym wyścigu Polak został zdublowany, a w drugim do zwycięzcy stracił nieco ponad 40 sekund. Najlepszy czas Kamila z lepszego, drugiego wyścigu był o 2,2 sekundy wolniejszy od najszybszego czasu zwycięzcy ( w pierwszym 2.6). Do Kamila jeszcze wrócimy, ale na razie wykorzystajmy go jako punkt referencyjny dla Piotrka. Mamy akurat zbieżne wartości. Najlepszy czas Piotrka z wyścigu był o 2,3 sekundy wolniejszy od najszybszego czasu wykręconego przez Raula Fernandeza – w tamtym roku straty Piotrka do liderów wynosiły 3 sekundy. Wczoraj strata do zwycięzcy na mecie to 49 sekund – w zeszłym roku Piotrek przyjeżdżając ostatni tracił grube sekundy do przedostatniego zawodnika. Tutaj też mamy gigantyczny postęp.
W stawce, w której jedzie Piotrek nie da się przyjechać 40 sekund za liderem i być w pierwszej dziesiątce niczym w Mistrzostwach Niemiec. Chociaż straty Piotrka w Moto 2 były porównywalne ze stratami Kamila w IDM mamy do czynienia z kompletnie różnymi wynikami. To pokazuje, że warto wnikać w szczegóły i widzieć więcej niż tylko wyniki na papierze. Mistrzostwa Świata Moto2 to jest absolutny kosmos technologiczny i kosmos poziomu umiejętności. Sekunda straty na okrążeniu sprawia, że się nie liczysz w walce o punkty- w zasadzie ciężko jest powalczyć o pierwszą dwudziestkę. Nie możesz dostać dubla i ciągle „być w punktach”. Z 40. sekundami straty na mecie, Piotrek walcząc na łokcie po raz pierwszy nie przyjechał ostatni. Czy nas to cieszy? Tak. Bo on nie pojechał, aby wygrać, albo walczyć o punkty. On pojechał zrobić kolejny krok. I udało się. Z 3 sekund straty w zeszłym roku, zniwelował do liderów sekundę. Ma dopiero 19. lat. Jeżeli za rok zrobi podobny progres to w wieku 21 lat będzie zawodnikiem, który może regularnie punktować w Mistrzostwach Świata Moto2. No jasne, że chciałbym, aby już walczył o punkty. Ale ostatecznie jestem pod wielkim wrażeniem, jaki postęp robi Piotrek. W stosunku do 2020 jest on wyraźny i udokumentowany. Ktoś może powiedzieć, że Fermin Aldeguer, kolega Piotrka z Mistrzostw Europy Moto2, tydzień wcześniej, jadąc z dziką kartą na Mugello przyjechał 12-sty. Tylko, że Fermin zaczynał jeździć jak miał 2 lata, rozpoczął regularne ściganie w wieku 6 lat, a pierwszą prestiżową serię ( MiniGP 110) wygrał mając lat 9. Piotrek zaczął jeździć w wieku 14 lat – 5 lat temu. Tego nie da się szybko przeskoczyć, a mimo to Biesiek właśnie po raz pierwszy pokonał kogoś w Mistrzostwach Świata Moto 2.
I jeszcze na koniec o Kamilu, bo nie chciałbym, aby posłużył tutaj jedynie za tło. Kamil Krzemień w mojej ocenie zasadniczo jest tak samo zdolny jak Biesiekirski. Różnica w ilości i jakości treningu, w tym, że nie mieszka na codzień w Hiszpanii, a także różnica w możliwościach finansowych determinują o tym, że jego droga jest innna. Robi wiele imponujących rzeczy i też zaszedł bardzo daleko, chociaż to przecież ciągle początek jego drogi. Ma swój plac treningowy, haruje jak wół, i podejmuje dobre decyzje odnośnie otaczających go możliwości. Jest duża szansa, że jeszcze w tym roku skróci dystans do czołówki Mistrzostw Niemiec. Teraz jednak będzie walczyć na Le Mans w kolejnej rundzie EWC! Trzymamy kciuk za niego i wszystkich Polaków, którzy wystartują niedługo we Francji. Wszyscy przyczyniają się teraz do wzrostu wiedzy i kształtowania nowych wyścigowych pokoleń z Polski.
Pejser