Komplet bielizny termoaktywnej BodyDry X-FIT trafił w moje ręce równo rok temu. Od tego czasu został solidnie przetestowany nie tylko na motocyklu.
Firma BodyDry istnieje od 2001 roku i w tworzeniu swoich produktów korzysta ze współpracy z Instytutem Technik i Technologii Dziewiarskich. Jak można się domyślać, oddychające i szybkoschnące ubrania wychodzą spod rąk specjalistów. BodyDry to w 100% polska marka, której produkty stoją na światowym poziomie.
Odbierając komplet X-Fit, miałam w głowie już milion pomysłów na odpowiedni sprawdzian, ponieważ testowałam już kilka kompletów jak Brubeck Dirt, który tuż po napisaniu testu rozciągnął się i podarł, czy Spaio Moto Line, który jest w porządku nawet pomimo podarcia na kolanie przy drobnej wywrotce podczas biegania. Poza nimi posiadałam kilka prywatnych kompletów, tym samym miałam już konkretne oczekiwania wobec BodyDry. Legginsy po wyjęciu z pudełka były miłe w dotyku, lekkie a jednocześnie o sztywnej strukturze i solidnym materiale. Koszulka z kolei jest cięższa, uszyta z jednolitego materiału, posiada bezuciskowe ściągacze pod biustem, po bokach i na łokciach. Pierwsze wrażenie po założeniu kompletu było dziwne, wszystko leżało oczywiście idealnie, ale mocno odczuwalne okazały się ściągacze, które na legginsach umiejscowione zostały na całej długości pośladków, pod kolanami i na kolanach, a na bluzce jak wspomniałam wyżej. Na początku czułam się lekko skrępowana, a teraz już wiem, że dzięki tym ściągaczom mój komfort jazdy, biegania i wszelkiej innej aktywności stał się o wiele lepszy. W praktyce komplet nie miał u mnie lekkiego życia. Dzięki uroczemu zestawieniu kolorów był to mój ulubiony zestaw do biegania i jazdy motocyklem. Model X-FIT ma jeszcze kilka wariantów kolorystycznych, ja jednak postawiłam na ten wesoły błękit i nie ukrywam, że przykuwał uwagę. O trwałości koloru jednak za chwilę.
Na motocyklu
Przejeździłam w nim calutki sezon, w każdą pogodę, serio. Co prawda w upały było ciężko, ale to oszczędziło mi przepocony kombinezon, a w chłodniejsze dni udało mi się wytrzymać bez zgrzytania zębami. Ale do rzeczy. Bieliznę wykorzystywałam do jazdy po mieście z punktu A do B oraz w trasie. Nosiłam do jeansów, odzieży tekstylnej oraz do kombinezonu skórzanego. Legginsy w zestawieniu z jeansami to już mój rytuał – ten zestaw sprawdza się idealnie w każdą pogodę i zapewnia maksymalny komfort. Nieco gorzej jest w cieplejsze dni w odzieży tekstylnej lub kombinezonie, ale na szczęście legginsy idealnie odprowadzają pot, nigdy nie czułam się spocona, mokra lub przegrzana, no i oczywiście oszczędziło mi to przemoczenia kombinezonu. Ponieważ tułów marznie szybciej niż nogi, co do bluzki miałam obawy w chłodniejsze dni. Jak się okazało bezpodstawne – koszulka działała równie wyśmienicie, zapewniała doskonały komfort, utrzymywała dobrze ciepło oraz doskonale odprowadzała pot. Na pochwałę zasługuje nieduży golf oraz mankiety – zestaw jest dopasowany, co zapobiega jakiemukolwiek podwiewaniu. Koszulka jest długa, nie wysuwa ze spodni i dobrze przylega do ciała.
W sporcie
Nie ukrywam, że miałam zamiar pobiegać lub pojeździć rowerem, urok BodyDry skłaniał mnie do częstych wyborów właśnie tego kompletu z mojej szafy. Ich stylistyka nie odstaje zbytnio od odzieży specjalistycznej, więc postanowiłam to wykorzystać. W tym przypadku zdecydowanie bardziej odczuwalne były dla mnie ściągacze na legginsach oraz na bluzce, na szczęście szybko do nich przywykłam, a dzięki nim określone partie ciała idealnie odprowadzały pot. Po kilkukilometrowym biegu zwykle wracałam mocno zgrzana, ale nie spocona. Koszulka niesamowicie oddycha, chociaż przylega idealnie do ciała. Długość bluzki w tym przypadku okazała się perfekcyjna. Jeszcze jedną ważną cechą bielizny, której nie da się raczej sprawdzić na motocyklu jest trwałość. Podczas biegu w koszulce BodyDry zaliczyłam przewrotkę na mocno chropowaty asfalt, podczas której legginsy Spaio podarły się na kolanie, a na bluzce nie ma nawet zaciągniętej nitki. Ten fakt cieszy tym bardziej, że przewróciłam się głównie na ręce i tułów. Do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe, gdyż pod spodem mój łokieć był zdarty i pokrwawiony. Po każdym biegu często poświęcam kilka minut na trening połączony z rozciąganiem. Legginsy w tym wypadku spisują się idealnie, nie mogę nic zarzucić jeśli chodzi o komfort, bluzka zaś lubi zmieniać swoje położenie i na nie nie wracać podczas bardziej skomplikowanych ćwiczeń z unoszeniem rąk. Pamiętajmy jednak, że fitness nie jest jej przeznaczeniem, do takich celów wykorzystywane są inne technologie i szycie tkanin. Bielizna X-FIT za to spisuje się wyśmienicie podczas sportów zimowych, nawet jeśli w grę wchodzi jedynie pójście z dzieckiem na sanki.
Pranie i trwałość
Nie ukrywajmy, po całodniowej przejażdżce motocyklem, biegu lub innym sporcie, bielizna musi wylądować w pralce. Takich prań mój komplet pamięta wiele. Czarne legginsy lądowały z płynem do prania czerni, a koszulka z proszkiem do prania rzeczy kolorowych, niekiedy żelem lub płynem do koloru. Mimo stosowania różnych detergentów, na obu kompletach nie zauważyłam sprania, zniszczenia ani utraty właściwości, za to jako ciekawostkę napiszę, że schnie ona błyskawicznie – już po godzinie już sucha i można spokojnie ją założyć. Szok! Czyli po porannym biegu wrzucasz ją w pralkę i masz gotową na wieczorny trening. Szczególnie zadziwia mnie bluzka, która nadal ma intensywny niebieski kolor, dokładnie ten sam co na początku. Chociaż obrywało jej się różnymi specyfikami do prania, mocniejszymi i lżejszymi, okazała się bardzo trwała – nawet szew pod ramieniem i wzdłuż obojczyka nie ma na sobie ani jednej zaciągniętej nitki lub zmierzwionego materiału.
I jeszcze jedno, kolor bluzki skupia uwagę wszystkich przechodniów, przejeżdżających aut, rowerzystów i innych biegaczy… 😉
Kominiarka
Do kompletu X-Fit należy również kominiarka. Osobiście wybrałam kolor pasujący do bluzki. Ponieważ mam białe wypełnienie kasku, zdarzało mi się często po nią sięgać. Od razu zauważyłam idealną przewiewność – dzięki temu włosy nie były oklapnięte nawet po długiej jeździe w kasku. Przy okazji nigdy nie miałam uczucia totalnego upału, czy zalania potem. Z drugiej strony, ten model raczej nie nadaje się do ogrzewania głowy przy niższych temperaturach. Oddychanie w kominiarce również nie sprawia problemów, a materiał nie jest przemoczony jak w zwykłej, bawełnianej. Tutaj pewnie mężczyźni nie będą zainteresowani, ale idealnie spiera się z niej makijaż!
Podsumowując
Ten komplet nie był przeze mnie oszczędzany, powiem wręcz, że dostał solidne baty przez ostatni rok – przecież nie był używany jedynie jako bielizna pod odzież wierzchnią na motocyklu. Mówiąc krótko i wprost: bielizna spisała się na medal, jest przewiewna, odpowiednio odprowadza pot, dobrze leży, szybko schnie, długo utrzymuje kolor i… zajefajnie wygląda! Czego chcieć więcej? Ten komplet okaże się idealny dla osób aktywnych, które nie lubią się rozdrabniać – a przy okazji jego cena jest na bardzo rozsądnym poziomie!
zdjęcia studyjne: Radek Polak
zdjęcia plenerowe: Darek Felis-Obrycki
Bielizna termoaktywna BodyDry X-Fit
Cena: legginsy – 99 zł, koszulka 99 zł.
Rozmiary: od S do XL.
Kolory: czarny, czerwony, niebieski, fioletowy.
Do kupienia na www.bodydry.pl