Jonathan Rea i Leon Haslam podzielili się zwycięstwami w pierwszej rundzie World Superbike w Australii. Niestety, w obu dramatycznych pojedynkach o miejsca na podium zabrakło wracającego na gościnny start Troya Baylissa.
Pierwszy wyścig upłynął pod znakiem pojedynku trójki w składzie Jonathan Rea (Kawasaki), Leon Haslam (Aprilia) i Chaz Davies (Ducati), z którymi kontakt próbował nawiązać też debiutujący w WSBK na drugiej Aprilii ekipy Red Devils, Jordi Torres. Przez połowę dystansu prowadził Rea. Haslam zaatakował na półmetku, ale wkrótce popełnił błąd w szybkim, trzecim zakręcie i spadł za plecy Torresa. Kiedy wydawało się już, że losy zwycięstwa rozstrzygną pomiędzy sobą Rea i Davies, Haslam dogonił liderów i stoczył z rywalem z Kawasaki fenomenalny pojedynek.
Na ostatnim kółku prowadzenie zmieniało się trzykrotnie, ale Rea fenomenalnie się bronił, na mecie pokonując Haslama o 39 tysięcznych sekund. Podium, z półsekundową stratę, uzupełnił Davies, za którym finiszowali Torres, imponujący w debiucie w WSBK mistrz Supersportów Michael van der Mark (Honda), Tom Sykes (Kawasaki), broniący tytułu Sylvain Guintoli (Honda), debiutujący w serii Nico Terol (Ducati), nieco rozczarowujący po solidnych testach Alex Lowes (Suzuki) i zamykający pierwszą dziesiątkę na MV Aguście Leon Camier.
Drugi wyścig był jeszcze bardziej dramatyczny. Tym samem pierwszej trójce nie udało się uciec po starcie, a przez pewien czas stawkę zaskakująco prowadził van der Mark, który ostatecznie nie dojechał jednak do mety (wywrócił się na trzy kółka przed metą). Wkrótce jednak Rea, Haslam i Davies rozpoczęli ucieczkę. Próbujący dotrzymać im kroku, Torres wyleciał z toru w pierwszym zakręcie, co nieco spowolniło Sykesa (w pierwszym wyścigu również spowolnionego przygodą w tym samym miejscu).
Na finiszu Haslam atakował jak szalony, ale kiedy na ostatnim kółku Rea wszedł mu pod łokieć od wewnętrznej w szybkim lewym zakręcie, Luckey Heights, wyglądało na to, że jest już pozamiatane. Podobnie jak w pierwszym wyścigu, zawodnik Aprilii zaatakował jednak na wyjściu na ostatnią prostą i tym razem uporał się z Kawasaki na decydujących metrach, pokonując Rea o zaledwie jedną setną sekundy! Znów trzeci, trzy dziesiąte sekundy za tym duetem, był Davies. Poza podium finiszowali Sykes, Guintoli, Terol, debiutujący w WSBK Randy de Puniet (Suzuki), Camier, Matteo Baiocco (Ducati) i kolejny z debiutantów z Moto2, Roman Ramos (Kawasaki).
„Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego weekendu – cieszył się Rea. – Zespół nie był na tym torze zbyt optymistyczny jeśli chodzi o wygraną czy podium, biorąc pod uwagę tempo innych motocykli, ale ciężko pracowaliśmy pod kątem wyścigów. Leon miał dzisiaj w obu wyścigach lepsze tempo, dlatego cieszę się, że wpadło mi w ręce zwycięstwo w pierwszym z nich. Nie spodziewałem się takiego wyniku. Cieszę się też, że mój stary kolega z ekipy wygrał drugi wyścig.”
„Dzisiaj wróciły wspomnienia, bo ostatni wyścig wygrałem w RPA w 2010 roku, także po zaciętej walce z Rea – dodał Haslam. – Po błędzie w pierwszym wyścigu, na starcie drugiego byłem jeszcze bardziej zmotywowany, choć czułem, że mam mniejszy „zapas”. W ostatnim zakręcie otworzyłem gaz w odpowiednim momencie i od razu na mecie wiedziałem, że wygrałem.”
„Nigdy wcześniej nie udało mi się stanąć na tym torze na podium – przyznał Davies. – Na ostatnich kółkach traciłem trochę na wyjściach i musiałem oszczędzać opony, dlatego nie udało się powalczyć o więcej, ale to i tak bardzo dobry początek sezonu. To pokazuje, że jesteśmy na innym poziomie niż rok temu, bo byłem w stanie dość komfortowo dotrzymywać kroku liderom.”
W efekcie w tabeli Rea i Haslam zrównali się punktami z wynikiem po 45 oczek. Trzeci jest Davies, który ma na swoim koncie 32 punkty. Wyścig klasy Supersport wygrał Francuz Jules Cluzel, przed Lorenzo Zanettim i Gino Reą. Tak też wygląda pierwsza trójka klasyfikacji generalnej WSS.
Nowe rozdanie
Sezon 2015 to nie tylko nowe przepisy, znacznie ograniczające możliwości przeróbek silnika (wzorem zlikwidowanej już, ubiegłorocznej podkategorii EVO), które nieco zmieniły rozkład sił w stawce, spowalniając nieco Aprilię czy Kawasaki i dając wiatru w żagle chociażby Ducati, ale także szereg roszad. Po oficjalnym wycofaniu się ze stawki ekipy Aprilii (za fabryczny team, wciąż z bezpośrednim wsparciem z Noale, odpowiada team Red Devils) barwy zmienił także aktualny mistrz świata, Francuz Sylvain Guintoli, który przesiadł się na Pata Hondę. Póki co to jednak nie on wydaje się rozdawać karty…
28-letni Rea swój siódmy sezon w World Superbike rozpoczyna w nowym zespole, po trwającej niemal całą karierę przygodzie z Hondą, przesiadając się na Kawasaki. Nowe barwy, przesiadając się na Aprilię, przywdział także jego ubiegłoroczny kolega z ekipy Pata Honda, o cztery lata starszy Leon Haslam. Rok temu syn słynnego „Rocket” Rona zaliczył na CBR-ce kiepski sezon. Podczas gdy Rea wygrał cztery wyścigi i siedem razy stawał na podium, kończąc zmagania jako drugi wicemistrz świata, Haslam na pudło wdrapał się tylko raz, w tabeli zajmując siódmą lokatę. W tym roku obaj dysponują jednak dużo bardziej konkurencyjnymi maszynami, a weekend w Australii pokazał, że będą głównymi faworytami w walce o mistrzowski tytuł, choć nie będą mieli łatwego zadania.
Sensacyjny powrót Baylissa bez sensacyjnego wyniku
45-letni, trzykrotny mistrz świata na liście startowej pojawił się w ostatniej chwili, zastępując w fabrycznej ekipie Ducati kontuzjowanego podczas testów Davide Giugliano. Niestety, podczas gdy jego zespołowy kolega, Chaz Davies, kwalifikacje zakończył na drugim, a oba wyścigi na trzecim miejscu, Australijczyk wracający do walki po sześcioletniej nieobecności, zaliczył trudny weekend.
W pierwszym treningu, z powodu problemów technicznych, były mistrz przejechał tylko trzy kółka, w kwalifikacjach walczył ze ślizgającym się w pełnym złożeniu tylnym kołem, w pierwszym wyścigu – mimo solidnego początku – był dopiero trzynasty, a w drugim, po zmianie opon, szesnasty.
„Mam mieszane odczucia – przyznał Troy. – Przyjechałem tutaj aby dobrze się bawić i myślałem, że być może nie będę już w stanie dotrzymać tym gościom kroku. Byłem jednak szybki, ale miałem problemy z oponami. Gdyby nie one, mógłbym osiągnąć dużo więcej. Szkoda, że spędziłem tak mało czasu na torze i nie trenowałem odpowiednio przed weekendem, ale tak czy inaczej dobrze się bawiłem i czuję się, jakby nic się nie zmieniło od 2008 roku.”
Jeszcze więcej pecha miał w Australii David Salom. Ubiegłoroczny mistrz podkategorii EVO zaliczył bardzo groźny wypadek podczas sesji Superpole. Choć wyeliminował go on z wyścigów i zmusił do krótkiego pobytu w szpitalu w Melbourne, na szczęście nie miał dla zawodnika Kawasaki poważniejszych konsekwencji. „Wracam w Tajlandii” – powiedział Hiszpan.
To właśnie tam odbędzie się za miesiąc druga runda World Superbike. A tymczasem już jutro w Malezji rozpoczynają się drugie oficjalne testy MotoGP.
Wyniki z Australii znajdziecie TUTAJ.