Przeczytajcie, jak Rinas i Sikor spisali się w miniony weekend!
Kato Racing jest już na półmetku Pucharu Polski w wyścigach motocyklowych. Pod koniec lipca rozegrana została kolejna runda mistrzostw Alpe Adria, przy której znowu wystartowały Mistrzostwa oraz Puchar Polski, tym razem na Torze Poznań. Dla polskich wyścigów była to podwójna runda, a także Rinasa i Sikora czekały tym razem dwa wyścigi.
Rinas
„III Runda w Poznaniu, po 3 tygodniach przerwy od rundy w Moście, przywitała nas nie lada upałami. Dodatkowo, tak samo jak w Moście, była to runda łączona razem z Alpe Adria. Już w czwartek rozpoczęły się treningi wolne. Byłem z nich bardzo zadowolony ponieważ na bardzo zużytych oponach kręciłem czasy tylko o 0,5 – 1 sek. wolniejsze niż mój rekord. W dobrym nastawieniu, zmieniłem w czwartek wieczorem opony i klocki hamulcowe na nowe. Cóż, wychodzi na to, że 1 komplet klocków schodzi mi na… jedną rundę! Na szczęście, Legut jest na miejscu i czuwa nad nami – biorę nowiutkie karbonowe klocki i jest OK. Na poranne, sobotnie kwalifikacje wyjechałem bardzo rozluźniony, ale skupiony i z nadzieją na dobry wynik. No i niestety… już na pierwszym mierzonym kółku, zaliczyłem wypadek, obudziłem się w karetce, nic nie pamiętając… Byłem bardzo mocno poobijany, najbardziej bolała mnie głowa, plecy – kręgosłup i kolano. Po serii rentgenów w szpitalu w Poznaniu okazało się, że nic nie złamałem i mogłem wrócić taksówką na tor. Niestety, nie było tak kolorowo… Ledwo mogłem chodzić, bolało mnie dosłownie wszystko, a motocykl – też nie wyglądał za ciekawie… Z nagrania w kamerce okazało się, że wysiadkę zaliczyłem na „lewym niemieckim” przy składaniu się w zakręt, co jest bardzo dziwne, ponieważ nie używa się tam hamulca. Do dzisiaj nie wiemy co się stało, podejrzewamy małą plamkę oleju, ponieważ przednie koło nagle straciło przyczepność podczas składania się do zakrętu. Jeszcze w piątek wróciłem pociągiem do Warszawy, ponieważ ból nie pozwalał mi zostać na torze i kibicować reszcie ścigantów. Czekam na szczegółowe badania kolana, ale obawiam się najgorszego… 7 lat temu podczas zawodów w piłkę nożną zerwałem więzadła krzyżowe oraz boczne i uszkodziłem łękotkę, przeszedłem operację, a teraz boję się, że uraz się odnowił. Mogę chodzić ale odbywa się to z dużym bólem i mam bardzo małą ruchliwość stawu kolanowego. Mam nadzieję, że to może tylko mocne stłuczenia i przez kilka tygodni jakie dzielą nas od kolejnej rundy, uda mi się wyzdrowieć i dalej się ścigać! Ale biorę też pod uwagę plan awaryjny – kolano może wymagać długiej rehabilitacji i może nawet operacji, a wtedy – sezon 2013 jest już dla mnie niestety, dużo za wcześnie, skończony… No ale cóż poradzić, nikt nie mówił że będzie łatwo, a wyścigi to sport piękny, ale wymagający oraz niestety kontuzjogenny. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko będzie OK z kolanem i jeszcze się pościgam! Tymczasem, dziękuję bardzo firmie Shima za super-rękawiczki, spełniły swoje zadanie i ochroniły dłonie, nawet zbyt mocno się nie niszcząc! Kask też spełnił swoje zadanie i mimo że nie wygląda za ciekawie po wypadku, to swoją robotę wykonał. Pamiętajcie – dobre wdzianko na tor to podstawa!”
Sikor
„Przed zawodami w Poznaniu miałem możliwość dokonać zmian w zawieszeniu motocykla – już od jakiegoś czasu miałem problem ze zbyt sztywnym przodem, co było powodem dużej niestabilności w szybkich zakrętach. Postanowiłem zaryzykować i podejść do sprawy kompleksowo – modyfikacja przodu oraz wymiana fabrycznego amortyzatora na model wyścigowy. Niestety ryzyko nie opłaciło się, gdyż mieliśmy za mało treningów w trakcie zawodów, aby poprawnie ustawić motocykl wg moich preferencji (pierwsze jazdy na zmienionym zawieszeniu były fatalne, motocykl był mocno podsterowny). Na szczęście przed kwalifikacjami udało się znaleźć sensowny punkt wyjścia do dalszych ustawień i zakwalifikowałem się jako piąty.
Pierwszy wyścig to jazda zachowawcza i walka o utrzymanie pozycji. Nie mogłem nadążyć za czołówką, ale ostatecznie dojechałem na 5. miejscu.
Kolejnego dnia na 10-minutowym treningu rozgrzewkowym udało się poprawić motocykl. Dzięki temu do wyścigu nr 2 podszedłem z większą pewnością siebie, tym bardziej, że przyjechało do mnie sporo przyjaciół (serdeczne pozdrowienia dla Michała, Olgi, Andrzeja, Doroty, Marcina, Marysi oraz Maćka – dziękuję Wam!).
Na starcie było zamieszanie, kilku zawodników nie wytrzymało ciśnienia i popełniło falstart, starałem się czekać w skupieniu na zgaśnięcie światła. Wystartowałem bardzo dobrze, wchodziłem w pierwszy zakręt na 3. pozycji, jechałem w “czubie”, czułem się dobrze na motocyklu… Aż po kilku okrążeniach zobaczyłem na prostej startowej żółtą tablicę z moim numerem #44 – organizator nałożył na mnie karę przejazdu przez pit lane, za falstart! Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem pewien, że wystartowałem prawidłowo. Niestety organizatorzy byli innego zdania. Gdy przejeżdżałem przez pit lane, wyprzedzili mnie wszyscy. Udało mi się szybko zmniejszyć stratę i wyprzedzić kilku konkurentów. Dojechałem do mety szósty, mocno zdołowany, gdyż początek wyścigu dawał mi szansę na finisz na podium.”
Kato Racing może się pochwalić zaangażowaniem w projekt firmy PROTiM – poznańskiej firmy specjalizującej się w procesach automatyzacji i logistyki produkcji dla zakładów produkcyjnych różnych branż. PROTiM dostrzegł potencjał u zawodników z Kato Racing i postanowił sponsorować ekipę w tym sezonie.
Do zobaczenia na torze, a tymczasem – śledźcie naszą stronę na Facebooku.