Barwy polskiego Wójcik Racing Teamu podczas wyścigu 24-godzinnego w Le Mans zasili w kwietniu wieloletni filar austriackiej ekipy YART w FIM EWC i były zawodnik MotoGP, Australijczyk Broc Parkes.
Może i na papierze sezon spędzony w MotoGP w 2014 nie był dla Parkesa specjalnie udany, ale nie zmienia to faktu, że po raz drugi w historii do ekipy z Polski dołącza zawodnik, który ma na swoim koncie starty w królewskiej klasie, a to wydarzenie bez precedensu.
Parkes spędził w MotoGP rok, dosiadając motocykla ART (bazującym na Aprilii RSV4) w podkategorii CRT w barwach kontrowersyjnego zespołu Paula Birda. Co prawda Broc wywalczył wówczas tylko dziewięć punktów, ale naprawdę nie miał amunicji, aby walczyć z czołówką. Wystarczy jednak rzucić okiem na nazwiska, jakie otaczały go wówczas w tabeli. Tyle samo punktów zdobył zespołowy kolega, Michael Laverty, ceniony przez ekspertów, starszy brat znanego z WorldSBK Eugene’a oraz Mike di Meglio, mistrz świata klasy 125 oraz FIM EWC. Tylko dwa oczka więcej (mimo lepszego motocykla) zdobył Colin Edwards, dwukrotny mistrz świata Superbike’ów i wieloletni fabryczny zawodnik Yamahy w MotoGP.
W 2017 roku Parkes także dosiadł zresztą M1-ki, w swoim domowym Grand Prix Australii zastępując na torze Phillip Island Jonasa Folgera, który przedwcześnie zakończył sezon z powodów zdrowotnych, które zresztą później przekreśliły jego karierę w królewskiej klasie. Startując w barwach Monster Yamahy Tech 3 Broc finiszował wtedy co prawda poza punktowaną piętnastką, ale biorąc pod uwagę brak wcześniejszych testów, miał przed sobą wyjątkowo trudne zadanie… i zebrał bezcenne doświadczenie. W końcu niewielu jest na świecie zawodników, którzy mogą powiedzieć, że ścigali się prawdziwym prototypem MotoGP.
38-latek, który na swoim koncie ma także dwa tytuły wicemistrza świata Supersportów i wicemistrzostwo Azji, jeszcze dwa lata temu był jednym z najbardziej rozchwytywanych nazwisk w padoku FIM EWC. Przed sezonem 2018 Yamaha musiała się mocno postarać, aby przebić ofertę fabrycznego zespołu Hondy i utrzymać go w swoich szeregach. Nic dziwnego. To jeden z najrówniej jeżdżących zawodników w stawce.
Parkes dołączy do Wójcik Racing Teamu na motocyklu z numerem 77, a na którym zastąpi Szweda Chrisa Bergmana, który w tym samym czasie będzie reprezentował zespół Grzegorza Wójcika podczas rundy World Supersport w holenderskim Assen. Australijczyk będzie dzielił R1-kę z Gino Reą, kolejnym zawodnikiem znanym z padoku Grand Prix i startującym wcześniej w Moto2 oraz Francuzem Axelem Maurinem. Na na maszynie z nr. 777 zobaczymy Marka Szkopka, Adriana Paska i Artura Wielebskiego. Ze startu w Le Mans zrezygnował Piotr Biesiekirski, który tydzień później rozpocznie w Portimao sezon ME Moto2 i to na tej serii postanowił skupić się w tym roku. W stawce FIM EWC zobaczymy także ekipę LRP Poland oraz Pawła Szkopka w barwach Maco Racing.
Możliwe, że Parkesa zobaczymy także w polskim zespole podczas Bol d’Or, ponieważ wrześniowe zmagania również pokrywają się z kolejnym startem Bergmana w World Supersport.
Jak już wspomnieliśmy, Parkes w Wójcik Racing Teamie to drugi przypadek, kiedy w barwach polskiego zespołu zobaczymy zawodnika z doświadczeniem w MotoGP. Wcześniej w zespole Bogdanka PTR Honda w pełnym cyklu World Supersport startował James Ellison, który wcześniej ścigał się w MotoGP przez dwa lata, najpierw w ekipie WCM a następnie właśnie w Tech 3 Yamasze. W drugą stronę potoczyła się kariera Sama Lowesa, który po startach w Bogdance wywalczył tytuł mistrza świata Supersportów na R6-ce rosyjskiego zespołu Yakhnich, po czym trafił do Moto2, a ostatecznie do MotoGP jako fabryczny zawodnik Aprilii. Dziś nadal ściga się w Moto2.
Nie można także zapominać o przypadku Austriaka Andy’ego Meklaua, który w 1993 ścigał się w kategorii 500, którą MotoGP zastąpiło w 2002 roku. Meklau mniej więcej dekadę temu z sukcesami ścigał się w mistrzostwach Polski i Alpe Adria w barwach zespołu Suzuki Grandys Duo.