Trzeci i ostatni dzień testów na debiutującym w kalendarzu torze Chang International Circuit na czele tabeli zakończył Dani Pedrosa, podczas gdy fabryczni zawodnicy Yamahy znaleźli się w połowie, a Jorge Lorenzo na szarym końcu stawki MotoGP.
Zawodnik Repsol Hondy wskoczył na pierwszą pozycję w ostatnich minutach, odbierając ją Francuzowi Johannowi Zarco z ekipy Monster Yamaha Tech 3, który po wczesnym zakończeniu jazd był już w drodze na lotnisko w Bangkoku. Obaj zeszli dziś poniżej bariery minuty i trzydziestu sekund, podczas gdy znów w jednej sekundzie zmieściło się aż piętnastu zawodników.
Obrońca tytułu Marc Marquez, wczoraj najszybszy, dziś musiał zadowolić się czwartym rezultatem, ale jak sam przyznał, nie próbował śrubować czasu pod koniec sesji i skupiał się na pracy nad ustawieniami i tempem wyścigowym. Duet Repsol Hondy miał zresztą co robić. Do przetestowania po raz kolejny był m.in. wahacz wykonany z włókna węglowego, nieco zmodyfikowane owiewki i rozwijany od listopada, nowy silnik. Obrońca tytułu pokonał dziś blisko sto okrążeń mimo niegroźnego uślizgu przodu w ostatnim zakręcie.
O ile Marquezowi przypadły do gustu nowe owiewki, Pedrosa nie był nimi zachwycony. Zawodnicy nie byli także jednogłośni jeśli chodzi o karbonowy wahacz, który co prawda poprawiał przyczepność na nowych oponach, ale utrudniał jazdę na zużytych.
Cal Crutchlow, najszybszy w piątek a dziś trzeci, przyznał także, że choć nowy silnik jest rzeczywiście mocniejszy, to jednak Honda nadal pozostaje bardzo wymagającym motocyklem. „Wystarczy spojrzeć jak po przesiadce na dużo łatwiejsze w prowadzeniu Ducati radzą sobie Jack i Tito” – powiedział Brytyjczyk, nawiązując do dobrego tempa Millera i Rabata.
Tymczasem wielu rywali zakończyło swoje jazdy dużo wcześniej, a wszystko dlatego, że skończyło im się paliwo. Zespoły spodziewały się, że upał ograniczy w południe jazdy, ale tak się nie stało, dlatego niektórym zabrakło paliwa na ostatnie popołudnie, bo zwyczajnie zabrali go na testy zbyt mało.
Tak czy inaczej wygląda na to, że Honda jest najlepiej przygotowana do rozpoczynającego się za nieco ponad miesiąc sezonu, od którego dzielą nas już tylko ostatnie, trzydniowe testy w Katarze.
Całkiem nieźle radzi sobie także Suzuki, które obrało już kierunek na sezon 2018, zarówno jeśli chodzi o ramę, jak i o silnik. Alex Rins pierwszego dnia był drugi, a dziś piąty. Hiszpan powinien być w tym roku całkiem konkurencyjny, ale póki co nie można chyba powiedzieć tego samego o jego zespołowym koledze. Ostatecznie piętnasty, Andrea Iannone zamiast testować części, skupiał się dzisiaj na ustawieniach i szukaniu pewności siebie na motocyklu, z którym cały czas nie może się dogadać. Szczególnie na jednym szybkim kółku.
Dovi zadowolony, Lorenzo zagubiony
W zupełnie różnych nastrojach testy zakończyli także zawodnicy Ducati. O ile Andrea Dovizioso był regularnie szybki, testując trzy różne wersje owiewek i dwie różne ramy, Jorge Lorenzo z dnia na dzień radził sobie coraz słabiej.
Nie jest tajemnicą, że Hiszpan zazwyczaj potrzebuje sporo czasu na nowym dla siebie torze, a także nie przepada za obiektami typu stop and go, ale o ile przez dwa pierwsze dni jego tempo było całkiem niezłe, mimo wczorajszych problemów technicznych, dzisiaj trzykrotny mistrz świata nie był już sobą.
Lorenzo zakończył dzień na 22 pozycji, 1,8 sekundy za Pedrosą i tuż za debiutującym w MotoGP Malezyjczykiem, Hafizhem Syahrinem. Jego problemy były tak duże, że rano postanowił nawet pożyczyć Desmosedici w ubiegłorocznej specyfikacji GP17 od Danilo Petrucciego i porównać je z nowym modelem.
Zdaniem zawodnika z Majorki różnica pomiędzy motocyklami nie jest duża, ale GP18 wydaje się mieć mieć większy potencjał. Mimo wszystko, „Por Fuera” nie miał dziś tempa. „W ten weekend w ogóle nie czułem przedniej opony, a dzisiaj nie wyjechałem na szybkie kółko, tylko najlepszy czas ustanowiłem podczas długiego przejazdu – powiedział. – To kwestia toru, ale w Malezji mieliśmy przynajmniej tempo na kilku okrążeniach. Tutaj nie.”
Zdaniem menedżera zespołu, Paolo Ciabattiego, problemy Lorenzo leżały dzisiaj po stronie zawodnika, a nie motocykla, ale tak czy inaczej chyba nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji. W końcu to właśnie Hiszpan był najszybszy w Malezji i wydawał się tam dość pewny siebie. Jak będzie w Katarze?
Yamaha nadal w kropce
Pewności siebie ponownie brakowało dziś także fabrycznym zawodnikom Yamahy. Valentino Rossi był dziesiąty, a Maverick Vinales dwunasty. „Nie czułem się dobrze na motocyklu od pół roku – powiedział Hiszpan. – Niczego nie poprawiliśmy i mamy problemy wszędzie, głównie na hamowaniu. Nie wiemy dlaczego tak się dzieje i nie możemy zrozumieć jakim cudem Zarco jest tak szybki”.
Co ciekawe, dzień wcześniej wydawało się, że były mistrz świata Moto3 dokonał przełomu, bowiem po długiej „walce” z mechanikami wymógł na nich dość drastyczne zmiany ustawień. „Musimy iść w swoim kierunku i nie możemy oglądać się na innych” – mówił wtedy, nawiązując do kierunku, w którym idzie Valentino Rossi. Zmiany, choć wczoraj zapowiadały się obiecująco, nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów.
Zachwycony nie był także Rossi. „Ostatniego dnia zrobiliśmy małe postępy, ale nadal nie poprawiliśmy zbyt wiele względem ubiegłego roku. Szczególnie jeśli chodzi o elektronikę. Wydaje się że wiemy gdzie leży problem, ale nie jest on łatwy do rozwiązania i raczej nie stanie się tak w Katarze” – powiedział Włoch.
Szef zespołu Massimo Meregalli uspakajał co prawda, że jego zawodnikom zabrakło czasu na szybkie kółka, bowiem najpierw musieli przetestować wszystkie rozwiązania, zanim ekipa wybierze ostateczną specyfikacje silnika i ramy. Teraz jednak, zdaniem Włocha, ekipę czeka dużo pracy nad elektroniką.
Czy rzeczywiście problem leży właśnie w elektronice, jak wielokrotnie podkreślali sami zawodnicy, czy może jest bardziej złożony i uzależniony od konkretnych warunków oraz toru? Z zewnątrz trudno wyrokować. Miejmy jednak nadzieję, że Yamaha weźmie się w garść przed pierwszym wyścigiem.
Światełkiem w tunelu wydają się dobre czasy Johanna Zarco, ale nie jest tajemnicą, że Francuz skupia się na jeździe na bardziej miękkich mieszankach opon. O ile jego najlepsze czasy są faktycznie imponujące, o tyle wyścigowe tempo wciąż stoi pod znakiem zapytania, choć trzeba przyznać, że w Tajlandii było ono znacznie lepsze niż w Malezji.
KTM i Aprilia próbują gonić
Około sekundę do lidera tracili na Chang International Circuit zawodnicy KTM-a i Aprilii. O ile Bradley Smith podkreślał, że austriackiej ekipie udało się odnaleźć pewność siebie na hamowaniu i wejściu w zakręt, która zniknęła na pewien czas w Malezji, o tyle Aleix Espargaro podkreślał, że RS-GP cały czas zostaje wyraźnie z tyłu jeśli chodzi o przyspieszenie na pierwszych trzech biegach. Czy sytuacje poprawi w Katarze nowy silnik?
Ostatnie przedsezonowe testy rozpoczną się na torze Losail już za 11 dni. Sezon rusza w połowie marca, także w Katarze. A co z październikowym Grand Prix Tajlandii? Czy świetna postawa zawodników Hondy oznacza, że zdominują weekend? „Wszyscy mówią nam, że o tej porze roku pada tutaj codziennie, więc pewnie i tak czeka nas mokry wyścig” – żartował Marquez.
Zdjęcia: zespoły i motogp.com