Brytyjski inwestor Bridgepoint, właściciel hiszpańskiej firmy Dorna Sports, a więc i serii MotoGP oraz World Superbike, według Financial Times przymierza się do jej sprzedaży. Bardzo możliwe, że w ręce luksemburskiego funduszu CVC Capital Partners, który… sprzedał MotoGP Brytyjczykom 12 lat temu.
Bridgepoint kupił Dornę w 2006 roku właśnie od CVC (za ponad 500 milionów dolarów), które sprzedało MotoGP, aby spełnić wymóg Komisji Europejskiej i móc kupić część udziałów w… Formule 1. Zakup 65% udziałów w F1 kosztował Luksemburczyków dwa miliardy dolarów.
Połowę swoich udziałów w F1 CVC sprzedało następnie w 2012 roku, a resztę rok temu nowym właścicielom, amerykańskiej spółce mediowej Liberty Media. CVC zarobiło na tym blisko siedem miliardów dolarów, plus małą fortunę wypłacaną co roku w postaci dywidend. Nic dziwnego, że Luksemburczycy trzymali F1 w swoim portfolio dwa razy dłużej niż typowe dla siebie, pięcioletnie inwestycje.
Inwestycja CVC w F1 cytowana jest podobno przez specjalistów jako jedna z najbardziej ryzykownych, ale i ostatecznie opłacalnych w branży private equity. Na wszystkim zyskała także sama Formuła 1, której roczne przychody w tym czasie uległy podwojeniu, choć z padoku słychać było wiele krytycznych głosów na temat zarządzania samą serią (to już jednak chyba bardziej kwestia kontrowersyjnego Berniego Ecclestone’a niż CVC).
Wróćmy jednak do MotoGP. CVC kupiło Dornę w 1998 roku za 80 milionów dolarów, a sprzedało ją Bridgepointowi osiem lat później… za 500 milionów. W 2012 roku 39 producent udziałów kupił od Bridgepointu kanadyjski fundusz emerytalny CPP; za 400 mln dolarów.
W międzyczasie Bridgepoint wypłacił sobie także blisko miliard dolarów w trzech seriach tzw. rekapitalizacji dywidend (jeśli macie większe pojęcie o korporacyjnej bankowości niż my, z pewnością zaciekawi Was ten artykuł Reutersa, kliknijcie TUTAJ ).
Nie miejcie złudzeń, fundusze i rekiny finansowe nie kupują serii wyścigowych z pasji do motorsportu, a jedynie chęci średnioterminowego (zazwyczaj około pięcioletniego) zysku. Bardzo możliwe, że po wyciągnięciu wszystkiego co się dało z kury znoszącej złote jajka, Bridgepoint będzie chciał spieniężyć swoją inwestycję i z pewnością dobrze na tym zarobi. CVC może z kolei pozwolić sobie na ponowny zakup Dorny, bowiem ma w swoim portfolio firmy warte ponad 70 miliardów dolarów (trzy razy więcej niż portfel Bridgepoint), w tym dwie polskie spółki; Żabkę i PKP Energetyka.
Czy to cokolwiek zmieni dla nas, kibiców MotoGP? Raczej nie. Właścicielami niewielkiej części udziałów w Dornie pozostaje jej zarząd, z prezesem Carmelo Ezpeletą na czele. To oznacza, że żaden zewnętrzny, nawet najbardziej chciwy inwestor nie będzie w stanie zepsuć tego, co Carmelo i spółka wypracowali przez lata. W morzu grubych, finansowych ryb zastawionych na zysk, Ezpeleta i jego najbliżsi współpracownicy od lat konsekwentnie – w przeciwieństwie do Berniego Ecclestone’a i F1 – stawiają na widowisko, a nie worki z dolarami…
Ciekawi nas jednak kto stanie do walki o tak atrakcyjny kąsek i jak wpłynie to na rynek medialny.
Foto: Waldemar Walerczuk / Fotografia Walerczuk