Po zaskakującym i kontrowersyjnym weekendzie na owianej chłodem wyspie Filipa, motocykliści MotoGP przenieśli się prosto do upalnej Malezji, gdzie w niedzielę wystartują w przedostatnim wyścigu sezonu. Może on upłynąć nie tylko pod znakiem wysokich temperatur, ale również ulewnego deszczu.
O tej porze roku w Malezji według codziennych opadów można praktycznie regulować zegarki. Każdego dnia o szesnastej, blisko godzinna, wyjątkowo intensywna ulewa jest niemal pewna. Tak też jest od poniedziałku, kiedy na torze Sepang, prosto z Australii, pojawili się zawodnicy MotoGP i tak też ma być przez cały weekend.
Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że wyścig królewskiej klasy znów – m.in. dla wygody europejskich telewidzów – zaplanowano na szesnastą lokalnego czasu. W przeszłości, w 2006 roku, w Malezji trzeba już było z powodu deszczu odwoływać kwalifikacje, a dwa lata temu skracać wyścigi. Jak będzie tym razem?
Zimna Australia, upalna Malezja
Tydzień temu w Australii największym wyzwaniem były dla zawodników niskie temperatury i odpowiednie dogrzanie dość twardych mieszanek opon. W połączeniu z dość późną porą wyścigu zakończyło się to w niedzielę całą serią wywrotek. Tuż przed metą upadli; jadący po rekordowe, dwunaste zwycięstwo Marc Marquez, walczący o swoje drugie podium na Ducati Cal Crutchlow oraz jadący po pierwsze pudło w MotoGP w swojej karierze, debiutant Pol Espargaro.
Wszyscy podkreślali, że na finiszu jechali już spokojnym tempem, ale właśnie to ich zgubiło. Tracącym temperaturę oponom zabrakło przyczepności, co kończyło się frustrującymi wizytami na poboczu, a w efekcie nieco zaskakującym triumfem Valentino Rossiego, który w swoim 250. starcie w MotoGP sięgnął po swoje 82. zwycięstwo w królewskiej klasie, jednocześnie pierwsze w Australii od dokładnie dziesięciu lat.
Lorenzo wściekły
Jego główni rywale w walce o tytuł wicemistrza świata, Hiszpanie Jorge Lorenzo i Dani Pedrosa, nie mieli tyle szczęścia. Lorenzo finiszował co prawda na drugiej pozycji, ale był wściekły, winą za mocno zużytą przednią oponę zrzucając na firmę Bridgestone, która jego zdaniem znów dostarczyła mu „wadliwe” ogumienie. Japoński dostawca opon broni się twierdząc, że ich zużycie uzależnione jest od ustawień motocykla i stylu jazdy. Gdzie jest prawda? Tego nie wie nikt.
Lorenzo i tak się upiekło. Dani Pedrosa został bowiem storpedowany podczas wyścigu przez Andreę Iannone i z powodu uszkodzonej felgi musiał wycofać się z wyścigu. Zawodnik Repsol Hondy w Australii chyba i tak nie był w stanie walczyć o zwycięstwo, gdyż przez cały weekend walczył z brakiem przyczepności tylnej opony i zwyczajnie nie miał odpowiednio dobrego tempa, ale mógł przynajmniej zgarnąć kilkanaście solidnych punktów. W efekcie, na dwa wyścigi przed końcem sezonu i 50 punktów możliwych do zdobycia, Pedrosa traci do Rossiego 25 oczek. Wicemistrzostwo mocno więc oddaliło się od pechowego Hiszpana.
Pedrosa po kolejną wygraną, Marquez bez presji
Malezja znów może jednak okazać się terytorium Pedrosy, który czterokrotnie wygrywał tutaj w przeszłości, w tym dwukrotnie w MotoGP. Zupełnie inne plany ma jednak Marquez, który nie wygrał wyścigu MotoGP od sierpniowych zmagań w Wielkiej Brytanii.
Jeśli chce wyrównać, a następnie poprawić rekord dwunastu wygranych w sezonie, ustanowiony w 1997 roku przez Micka Doohana, Hiszpan musi wygrać zarówno w Malezji, jak i za dwa tygodnie w Walencji. Najpierw jednak 21-latek będzie musiał zmierzyć się ze wspomnieniami z przeszłości. Trzy lata temu właśnie w Malezji Marc przewrócił się podczas treningu wolnego i poważnie uszkodził wzrok, wracając do zdrowia przez kilka miesięcy.
Trudnymi rywalami dla duetu Repsol Hondy będą z pewnością zawodnicy Yamahy. Valentino Rossi na torze Sepang wygrywał w królewskiej klasie aż sześć razy i trzykrotnie sięgał tutaj po mistrzowski tytuł. Lorenzo co prawda nie stał tutaj na szczycie podium MotoGP, ale po wydarzeniach z Australii jest wyjątkowo zmotywowany aby to zmienić.
Marquez już dwa tygodnie temu w Japonii przypieczętował drugi z rzędu tytuł mistrza MotoGP i zapowiedział, że w ostatnich trzech wyścigach sezonu, już bez presji, pojedzie na maksa. Zrobił to w Australii, wyraźnie odskakując duetowi Yamahy po starcie, na na finiszu zgubiło go spokojniejsze tempo i zimna opona.
W ten weekend zawodnicy z pewnością nie będą narzekali na zimno. Wręcz przeciwnie. Malezja to zazwyczaj najgorętszy wyścig sezonu i zmagania, z którymi wielu motocyklistów, mimo świetnej kondycji, nie do końca daje sobie radę. Stąd też pomysł, aby niedzielny wyścig startował nieco później, o szesnastej czasu lokalnego, ale to także może oznaczać walkę z monsunowym deszczem.
Na trudne warunki przygotował się także Bridgestone, który w Malezji udostępni zawodnikom nową, twardą mieszankę przedniej opony. Według japońskiego producenta jest ona równie stabilna podczas hamowania i wytrzymała co ta dotychczasowa, ale jednocześnie szybciej osiąga optymalną temperaturę i oferuje lepszą przyczepność w zakrętach. Czy zbierze lepsze recencje, niż miękki, asymetryczny przód, który spotkał się z mieszanym przyjęciem w Australii?
Walka o szóste miejsce coraz bardziej zacięta
Ciekawa będzie w ten weekend nie tylko walka pierwszej czwórki. Zmagań w Australii nie ukończyli bracia Espargaro, którzy rywalizują o szóste miejsce w tabeli. Starszy, Aleix, został zabrany z toru przez upadającego Stefana Bradla, już drugi raz w tym roku, a po wszystkim bardzo mocno skrytykował Niemca. „Ma najlepszą Hondę w stawce, a wciąż jeśli z tyłu” – powiedział z przekąsem Hiszpan.
Pecha braci Espargaro wykorzystał Bradley Smith, który sięgnął na wyspie Filipa po swoje pierwsze podium w MotoGP i zbliżył się do nich w tabeli na zaledwie dziewięć punktów. Wygląda na to, że w dwóch ostatnich wyścigach czeka nas bardzo ekscytująca walka o tytuł najszybszego zawodnika prywatnego. Tylko sześć punktów więcej traci Włoch Andrea Iannone, który ma za sobą kilka niezbyt udanych wyścigów. Jeśli chce wrócić do gry o szóstą pozycję, zawodnik Ducati musi w Malezji mocno podkręcić tempo. W przeciwnym razie w tabeli może wyprzedzić go Bradl, który na torze Sepang musi odkupić winy z Australii.
W niedzielę poznamy młodych mistrzów?
W Malezji poznać będziemy mogli także mistrzów świata klas Moto2 i Moto3. Dość łatwe zadanie będzie miał w Moto2 Hiszpan Esteve Rabat, który musi jedynie kontrolować tempo swojego zespołowego kolegi, Fina Miki Kallio. Jeśli Kallio wygra wyścig, Rabatowi wystarczy zaledwie siódme miejsce. Sytuację wykorzystać będzie chciał trzeci w tabeli Maverick Vinales, który liczy na czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Szanse na mistrzostwo Rabat w niedzielę są jednak spore.
Nieco trudniejsze zadanie czeka w Malezji Alexa Marqueza. Młodszy brat Marca w tabeli Moto3 wyprzedza Jacka Millera o dwadzieścia punktów, ale jeśli wygra na torze Sepang, może już w niedzielę pójść w ślady mistrza MotoGP i przypieczętować koronę. Miller zrobi jednak wszystko aby tak się nie stało.
Jeśli Marquez wygra, a Miller zajmie drugie miejsce, wówczas w Walencji Australijczyk będzie musiał zwyciężyć i liczyć na to, że Hiszpan nie zdobędzie punktów. Marquezowi w takiej sytuacji wystarczyłby jeden punkt, lub liczenie na to, że Miller nie wygra. Jeśli jednak w najbliższą niedzielę Marquez wygra, a Miller nie zajmie drugiej lokaty, wszystko będzie już jasne. W Moto3 jak zwykle wydarzyć się jednak może absolutnie wszystko i wcale nie jest powiedziane, że karty rozdawać będzie właśnie ten duet. Tym bardziej, że szansę na tytuł ma także Alex Rins.
Marco Simoncelli: smutna rocznica
W niedzielę czekają nas wyjątkowo ekscytujące wyścigi, ale dzisiaj na torze Sepang panuje zupełnie inny nastrój. Ekscytacja ustąpiła zadumie bowiem to właśnie dzisiaj mijają dokładnie trzy lata od tragicznej śmierci 24-letniego Marco Simoncelliego, który zginął podczas wyścigu MotoGP o Grand Prix Malezji, po wypadku a następnie potrąceniu przez Valentino Rossiego i Colina Edwardsa. Simoncelli był jednym z najbardziej wyrazistych i charyzmatycznych zawodników w stawce, a jego śmierć była szokiem nie tylko dla kibiców, ale i rywali.
Z pewnością w niedzielę wszyscy pamiętać będą o jego słynnym motto, „ścigaj się przez życie” i nikt nie odpuści, tym bardziej, że stawka w ostatnich dwóch rundach jest coraz wyższa. Kibice muszą z kolei pamiętać, że w nocy z soboty na niedzielę czeka nas zmiana czasu. Wyścig MotoGP w niedzielę o dziewiątej rano polskiego czasu, zaś już od piątku pierwsze treningi wolne. Wszystko na żywo w Polsacie Sport News.