Poranne, pierwsze treningi wolne w okropnym upale, popołudniowe sesje przy opadach rzęsistego deszczu i silnym wietrze. Grand Prix Niemiec nie oszczędzało dzisiaj kibiców, a piątek był kolejnym dniem kontrastów i niespodzianek. Oto, czego Mick dowiedział się za kulisami.
Najbardziej zadowolonym gościem był dzisiaj oczywiście Dani Pedrosa – najszybszy w obu treningach wolnych, zarówno na suchym, jak i na mokrym. Spodziewajcie się potwierdzenia przedłużenia umowy z Repsol Hondą w każdej chwili – może jeszcze w ten weekend, a może za kilka dni, podczas Grand Prix Włoch na Mugello.
Pedrosa wygrał dwie ostatnie edycje Grand Prix Niemiec i ze względu na swoje filigranowe gabaryty, a także kontuzje Stonera i Lorenzo z Assen, jest w ten weekend zdecydowanym faworytem. Dla Hiszpana nie był to jednak idealny dzień. Pedrosa porównywał dwie ramy. Dotychczasową i nową, którą otrzymał w Assen i która miała rozwiązać problem wibracji motocykla.
Dani powiedział nam dzisiaj, że nowe podwozie nie czyni widocznej różnicy, dlatego nadal nie podjął decyzji, które wykorzysta podczas niedzielnego wyścigu. Co ciekawe: problemy z wibracjami nie są w ten weekend tak poważne, ponieważ kolejny raz pojawiają się tylko w… prawych zakrętach – a te są na Sachsenringu zaledwie trzy.
Honda nie ma pojęcia, dlatego tak się dzieje, ale ja osobiście stawiam na sprzęgło. Pamiętacie ubiegłoroczne problemy z jego nerwową pracą? Dzisiaj wypowiedź Daniego trochę mnie zaskoczyła i nie zdążyłem o to zapytać, ale zrobię to jutro.
Sachsenring na tysiącu – zdania podzielone
Zapytałem jednak Hiszpana o coś innego, mianowicie o różnicę w pokonywaniu Sachsenringu – najwolniejszego toru w kalendarzu, na motocyklu 1000, a 800ccm. „Nie ma większej różnicy – odpowiedział. – Może tył trochę bardziej się ślizga, a przód nieco mocniej unosi się do góry, ale to nic wielkiego.”
Dosłownie pięć minut później zadałem to samo pytanie Nicky’emu Haydenowi. „Na pierwszych okrążeniach myślałem, że jestem na innym torze, niż rok temu – przyznał, wyraźnie zachęcony do dyskusji. – Tutaj różnicę pomiędzy nowymi, a starymi motocyklami widać najbardziej. Także dlatego, że tylko przez pięć procent okrążenia korzystasz z pełnej mocy.”
Podczas odprawy z dziennikarzami Nicky zapytany był także o wczorajszą wypowiedź Valentino Rossiego, który oczekuje od Ducati dużych modyfikacji, jeśli chodzi o podwozie. Po pierwsze, okazuje się, że nie będzie to żadna nowa rama, a jedynie kilka nowych, małych części, a po drugie, jak przyznał „Kentucky Kid”, to żadna nowość. Ducati od dłuższego czasu planowało sprawdzenie kilku rozwiązań, a krytyczne słowa Rossiego po rundzie w Assen niewiele zmieniły: „Ciężko pracujemy, ale nie jest łatwo rozwijać motocykl w fabryce, kiedy zespół ściga się przez trzy weekendy z rzędu” – powiedział, dając poniekąd do zrozumienia, że nie spodziewa się w najbliższym czasu większego przełomu.
Hayden i Rossi czekają na Audi
Nicky zdradził nam także, że w ten weekend tor Sachsenring odwiedzą przedstawiciele Audi, które kupiło niedawno Ducati, a cała transakcja została w ostatnich dniach zatwierdzona przez Komisję Europejską. 31-latek liczy, że teraz będzie mógł dowiedzieć się czegoś więcej o swojej przyszłości, ale wydaje się jasne, że jego dni w Ducati są policzone, przynajmniej jeśli do zespołu dołączy Cal Crutchlow: „Rozglądam się za innymi opcjami” – dodał Amerykanin.
Chwilę później zapytałem Valentino Rossiego, czy także wyczekuje spotkania z przedstawicielami Audi: „Tak, z chęcią się z nimi przywitam” – rzucił, szeroko się uśmiechając. Kiedy dopytałem, czy skończy się tylko na przywitaniu, Włoch odpowiedział: „Tak, ponieważ runda MotoGP to nie czas i i miejsce, aby rozmawiać o przedłużeniu kontraktu” – ciekawa uwaga, prawda? Jak widzicie, z kontrastami spotykam się w ten weekend na każdym kroku… a może po prostu Rossi nie ma za Audi o czym rozmawiać? Plotki o powrocie do Yamahy urosły w Niemczech w siłę.
Chwilowo Rossi ma jednak większe problemy, niż kwestia przyszłorocznego kontraktu. Zgodnie z oczekiwaniami, wolny i kręty Sachsenring oznacza dla Ducati mnóstwo problemów z podsterownością: „Tracimy dużo w dwóch środkowych sektorach – powiedział zrezygnowany 33-latek. – Cały czas zmagamy się z tym samym. Dzisiaj podobny problem mieliśmy także na mokrym torze.”
Rossi powiedział jeszcze jedną ciekawą rzecz: „Na tysiącu trudniej jest zawodnikowi uczynić różnicę. Przyspiesza system, a zawodnik ma małe pole do popisu, aby pokazać swój potencjał i wykazać się podczas dodawania gazu. To m.in. dlatego dzisiaj czasy okrążeń były bardzo zbliżone” – w tym pomógł oczywiście fakt, że Sachsenring to krótki tor, na którym zawsze różnice pomiędzy kolejnymi zawodnikami były minimalne, ale mimo wszystko, słowa Rossiego dają do myślenia. Kto wie, może sytuację zmieni jeden dostawca ECU… o którym za chwilę.
Dovizioso i Crutchlow tuż przed decyzjami
Andrea Dovizioso zwrócił uwagę na inny ciekawy aspekt: „Na Sachsenringu lewa strona opony mocno się nagrzewa i nie możesz jechać tak, jakbyś chciał, a tak, jak wymagają tego opony. Nie możesz składać się tak mocno. Musisz trzymać motocykl pod mniejszym kątem w złożeniu. W teorii to banalnie proste, ale pojechanie szybko w takich okolicznościach to ogromny wyczyn.”
Włoch – który liczy, że za tydzień na Mugello będzie wiedział więcej o swojej przyszłości – idealnie podsumował także sytuację, jeśli chodzi o niedawne problemy z oponami: „Rok temu wszyscy narzekali, że opony za długo się nagrzewają, przez co pierwsze okrążenia są niebezpieczne. Niestety, wydaje mi się, że Bridgestone za bardzo posłuchał zawodników i poszedł za daleko w zmianie mieszanek i konstrukcji na bardziej miękkie.”
Dzisiaj przeprowadziłem także wywiad z kolegą zespołowym Dovizioso, Calem Crutchlowem. Choć nie chciał przyznać, czy to prawda, że Ducati dało mu czas na podjęcie decyzji co do swojego ewentualnego przejścia pod swoje skrzydła, do następnego weekendu, zdradził coś innego: Kiedy zapytałem, czy wolałby dzielić garaż Ducati z Rossim, czy Haydenem, przyznał, że jednak z Włochem. Dlaczego? Dowiecie się już niedługo. Pełen wywiad opublikujemy w MotoRmanii już wkrótce.
Zagadka z problemami Bridgestone rozwiązana!
Wróćmy jednak do opon. Dzisiaj spotkał się z nami Shinji Aoki, odpowiedzialny z Bridgestone za rozwój opon. Biedny Japończyk trząsł się jak galareta, kiedy znalazł się w ogniu pytań od dociekliwych dziennikarzy. W pewnym momencie interweniować musiał nawet rzecznik firmy.
Trzeba jednak przyznać, że Aoki-san dobrze wybrnął z sytuacji i rzeczowo wyjaśnił problem z Assen. „Nie mieliśmy do czynienia z wadą produkcyjną – podkreślił. – Po ostatnim takim przypadku, kiedy Shinya Nakano upadł na Mugello w 2004 roku, bardzo intensywnie testujemy opony przed wydaniem ich na tor. W przypadku Assen rekomendowaliśmy twardsze mieszanki, ale komisja bezpieczeństwa Grand Prix, po namowach zawodników, zażądała bardziej miękkich mieszanek. Rok temu asfalt miał tylko 18 stopni i zawodnicy na to narzekali. W miniony weekend temperatura doszła do 40 stopni, a do tego asfalt jest w Assen mocno pochylony, co dodatkowo nagrzewa opony dzięki wyższym prędkościom w zakrętach. Ta mieszanka była zła na te warunki.”
Dovizioso miał więc rację? Bridgestone idzie zawodnikom za bardzo na rękę? Co Wy o tym myślicie? Casey Stoner był wczoraj bardzo krytyczny względem dostawcy opon, ale Aoki-san tylko się uśmiechnął i odparł: „Wygląda na to, że Casey nie jest zadowolony, ale wspieramy nie tylko jego. Opony muszą być takie same dla wszystkich, ale nie wszystkim muszą odpowiadać.”
Mimo wszystko Bridgestone przyjrzy się doborowi opon na resztę sezonu i być może na niektórych torach konieczna będzie zmiana planowanej alokacji na twardsze opony.
Problemów z ogumieniem nie mają motocykle CRT, które nie nagrzewają opon aż tak mocno. Colin Edwards ma jednak inne problemy. Jego zespół, Forward Racing, mocno zastanawia się nad zarzuceniem maszyny z podwoziem Sutera, silnikiem BMW S 1000 RR i słabą elektroniką marki Bosch. Rozmawiałem dziś z Teksańczykiem, który był wyjątkowo zrezygnowany i podkreślał, że nie spodziewał się, że zostanie pozostawiony na pastwę losu: „Zespół spisuje się świetnie, ale nie mamy wsparcia od nikogo z zewnątrz” – powiedział mi i choć nie chciał wskazać winnego palcem, dokładnie opisał problemy z motocyklem. Pełen wywiad z Colinem opublikujemy na portalu za kilka dni.
Carmelo Ezpeleta zdradza przyszłość MotoGP
Jednym z problemów Edwarda, który lada chwila może przesiąść się na FTR/Hondę lub ART, jest elektronika, ale rozwiązanie wydaje się gotowe. Carmelo Ezpeleta, szef Dorny Sports, powiedział mi dzisiaj podczas ekskluzywnego wywiadu, że bardzo prawdopodobne jest wprowadzenie za rok jednego komputera sterującego pracą silników motocykli MotoGP. Wciąż nie jest jasne, czy ECU przygotuje Magneti Marelli, ale Colina – który chce pozostać w Forward Racing jako kierowca CRT także w przyszłym roku – bardzo to cieszy. Jak się dowiedziałem, wprowadzenie jednego ECU dla całej stawki, także prototypów, to obecnie główny priorytet Dorny.
Z Ezpeletą rozmawiałem dość długo, poruszając szereg palących kwestii i rozwiewając (choć nie wszystkie do końca), wiele wątpliwości. Pełen wywiad znajdziecie za kilka dni na portalu, ale jednym podzielę się z Wami już dzisiaj. Pamiętacie, jak Ezpeleta zagroził, że cofnie dofinansowanie zespołom satelickim i przeniesie je za rok do ekipy CRT? Cóż, dzisiaj się z tego wycofał i wygląda na to, że MotoRmania usłyszała to jako pierwsza, więc moje zdziwienie było jeszcze większe.
Zostawmy jednak przyszłość i wróćmy do tego, co dzieje się w ten weekend na Sachsenringu. Jutro przed nami ostatnie treningi wolne i kwalifikacje. Kto zgarnie pole position? Jaka będzie pogoda? Biorąc pod uwagę doświadczenia z dwóch ostatnich dni, czeka nas kolejny dzień kontrastów i niespodzianek. Rossi na pole position? Kto wie, w końcu może być mokro! W ten weekend wydarzyć może się wszystko: Dowodem na to niech będzie… polski akcent w MotoGP! Jaki? Dowiecie się niedługo.
PS: Pewnie zastanawiacie się co z Jorge Lorenzo i Caseyem Stonerem? Niestety, przez wywiady z Colinem i Carmelo przegapiłem ich prasowe briefingi. Do Caseya wpadłem na ostatnie pytanie. Nie pamiętam już o co chodziło, ale jego odpowiedź wszystko wyjaśnia: „Za rok już mnie tu nie będzie, więc mam to gdzieś” – przyznał grzecznie ze szczerym uśmiechem. Lorenzo wciąż porusza się o kulach, ale na motocyklu kostka nie stanowi większego problemu.
Tekst i zdjęcia: Michał „Mick” Fiałkowski