Spis treści
Organizatorzy motocyklowych mistrzostw świata MotoGP poinformowali dzisiaj, że w sezonie 2020 nie będą wydawać tzw. „dzikich kart”. To zła wiadomość nie tylko dla Jorge Lorenzo, ale również Polaka, Piotra Biesiekirskiego.
Sezon 2020 ma ruszyć w połowie lipca od dwóch wyścigowych weekendów z rzędu na hiszpańskim torze w Jerez de la Frontera, choć ostateczny kalendarz nie jest jeszcze potwierdzony.
Chętnych nie brakowało
Zanim jednak rywalizację zatrzymała pandemia koronawirusa, plany związane ze startem z dziką kartą w Grand Prix Katalonii klasy MotoGP potwierdził trzykrotny mistrz świata MotoGP, Hiszpan Jorge Lorenzo.
Czytaj także: Lorenzo wróci do MotoGP na pełen etat?
W ten sam weekend z dziką kartą w kategorii Moto2 wystartować miał Piotr Biesiekirski, który na co dzień ściga się w mistrzostwach Europy tej klasy. Byłby to pierwszy start zawodnika z Polski w rundzie Grand Prix od dziesięciu lat. Zmagania jednak póki co oficjalnie „przesunięto” i nie wiadomo, czy w ogóle dojdą do skutku.
Jeszcze niedawno 18-latek opowiadał o swoich planach na antenie Polsatu Sport. Warszawianin wyjaśniał, że jeśli GP Katalonii nie odbędzie się w tym roku, będzie się starał o dziką kartę na inny wyścig.
Podobną strategię miał Lorenzo, który liczył na start z dziką kartą w MotoGP w barwach Yamahy w Misano. Tam również w akcji mieliśmy zobaczyć kierowcę testowego Ducati, Michele Pirro.
W tym roku bez dzikich kart…
Teraz już wiemy, że tak się nie stanie. Organizatorzy MotoGP poinformowali dzisiaj, że w tym roku nie będą udzielali dzikich kart, aby do minimum ograniczyć liczbę osób w padoku.
Ich intencją jest przywrócenie dzikich kart na sezon 2021, choć ostateczna decyzja zapadnie dopiero przed jego startem i będzie uzależniona od sytuacji epidemiologicznej.
… ale jest furtka
Jednocześnie organizatorzy nie wyjaśnili, co w przypadku ewentualnej kontuzji lub niedyspozycji (zarówno zdrowotnej, jak i – co równie częste – finansowej) któregoś z etatowych zawodników.
W takich sytuacjach fabryczne ekipy MotoGP bardzo często korzystają ze swoich kierowców testowych, a zespoły Moto2 i Moto3 zwracają się do zawodników z ME Moto2 i juniorskich MŚ Moto3.
Wcale więc nie jest powiedziane, że w tym roku nie zobaczymy na starcie Lorenzo czy Biesiekirskiego.