Mika Kallio ze skutkiem natychmiastowym zajmie miejsce Johanna Zarco w fabrycznym zespole KTM-a w MotoGP. Fina zobaczymy za sterami modelu RC16 już w najbliższy weekend podczas Grand Prix Aragonii. Co się stało?
Dwukrotny mistrz Moto2 po świetnym początku przygody z MotoGP w barwach Monster Tech 3 Yamahy w tym roku kompletnie nie mógł odnaleźć się w garażu KTM-a. Jego problemy z wymagającym ostrej jazdy modelem RC16 były tak duże, że w sierpniu poprosił szefostwo KTM-a o przedwczesne rozwiązanie kontraktu na rok 2020. Austriacy się zgodzili, a Zarco miał jedynie dokończyć ten sezon.
KTM zmienił jednak zdanie ponieważ postanowił pożegnać Francuza ze skutkiem natychmiastowym, tłumacząc to kierunkiem rozwoju motocykla. Od GP Aragonii na jego maszynie zobaczymy Kallio. Jak to interpretować? To bardzo proste; robimy postępy, a Johann nas w tym spowalnia – Austriacy mogliby napisać w oficjalnej informacji prasowej. Zamiast tego możemy przeczytać:
„Musimy wykorzystać swoje zasoby w najlepszy możliwy sposób – powiedział szef projektu, Pit Beirer. – Doświadczenie Miki pomoże nam zweryfikować wyniki testów w warunkach wyścigowych i jak najlepiej przygotować się do sezonu 2020.”
Kwestią otwartą nadal pozostaje pytanie, kto zajmie miejsce u boku Pola Espargaro w sezonie 2020? Bardzo możliwe, że końcówka roku 2019 będzie dla Kallio swojego rodzaju sprawdzianem. Czy Fin nadal jest w stanie utrzymywać w MotoGP konkurencyjne tempo? W końcu to właśnie on dosiadał motocykla KTM-a w debiucie RC16 w królewskiej klasie w Walencji w 2016 roku, ale rok temu pauzował przez kilka miesięcy z powodu kontuzji kolana. Kto wie, jeśli sprawdzi się w tym roku, być może dostanie propozycję dołączenia do KTM-a na pełen etat jako zawodnik MotoGP w sezonie 2020.
Co prawda nie jest wykluczone, że nie trafiłby wtedy do ekipy Tech 3, która mogłaby awansować do fabrycznego składu Miguela Oliveirę, ale póki co nic nie jest chyba przesądzone. Pewne jest natomiast, że decyzja Zarco postawiła Austriaków w kłopotliwej sytuacji, ponieważ na rynku transferowym zwyczajnie nie ma w tej chwili szybkich i doświadczonych zawodników MotoGP.
KTM był tak zdesperowany, że zaproponował nawet kontrakt Jackowi Millerowi w momencie, w którym dużo mówiło się, że na jego miejsce w Pramacu czai się Jorge Lorenzo. Australijczyk postanowił jednak pozostać na Ducati.
Po ostatniej, świetnej jeździe w San Marino, drugi w kwalifikacjach i siódmy na mecie Pol Espargaro przyznał, że postępy jego zespołu to w dużej mierze zasługa Daniego Pedrosy, który ostatnio mocno podkręcił tempo prac rozwojowych. Hiszpan, który przez całą swoją karierę w MotoGP startował w barwach Repsol Hondy, nie ma jednak zamiaru wracać do pełnoetatowej rywalizacji. Zresztą Kallio również zakończył wyścigową karierę zmęczony tempem życia w karuzeli MotoGP, więc być może wcale nie pali się do powrotu.
Jedno jest pewne, dzięki Austriakom w MotoGP będzie ciekawie…