„BMW nie będzie zainteresowane wejściem do MotoGP – chyba, że zmienią się zasady…”
Od dawna mówiło się, że Bawarczycy wejdą do królewskiej klasy, a kiedyś pracowali nawet nad własnym prototypem (który oficjalnie służył do badań aerodynamicznych) – ten projekt jednak został porzucony. Plotka odżyła po raz kolejny, kiedy okazało się, że w motocyklu CRT Colina Edwardsa, z podwoziem Suter współpracował będzie silnik z S1000RR. Póki co jest to jednak jedyna oznaka obecności BMW w serii MotoGP.
Całkiem niedawno „ojciec dyrektor” MotoGP, Carmelo Ezpeleta wspomniał, że Dorna Sports rozmawia z wieloma nowymi producentami – w tym z BMW – jednak czekają oni na wyklarowanie się zasad w MotoGP. Całkiem podobne, ale znacznie odważniejsze stanowisko zajął dyrektor sportowej sekcji BMW w wywiadzie dla Motosprint.
Bernhard Gobmeier: „To jest złożony problem. W tym momencie możemy stwierdzić, że poziom technologiczny w MotoGP jest ekstremalnie wysoki, a inwestycje wymagane aby być konkurencyjnym są bezgraniczne. Jeżeli ta sytuacja się nie zmieni, BMW nie będzie zainteresowane wejściem do MotoGP – chyba, że zmienią się zasady…”
Pan Gobmeier wie nawet, kto jest winny takiej sytuacji: „Uważam, że Honda i Yamaha zabijają MotoGP. Racją jest, że Japończycy mają odmienne założenie wyścigów. Ich celem jest pokonanie rywali dzięki przewadze technologicznej i nie liczy się dla nich, czy ta wojna zniszczy całe przedstawienie.”
Według dyrektora BMW, przed dołączeniem się do MotoGP, seria ta powinna spełnić określone warunki. Grand Prix musi stać się zdecydowanie ciekawszym show (pamiętacie jak Edwards i Rossi mówili, że wyścigi królewskiej klasy są nudne?), lepszym biznesem oraz szansą, na zainteresowanie tłumów.
Wszystkie wymienione tutaj argumenty zdają się brzmieć zasadnie, natomiast mnie osobiście zainteresowało skarcenie Japończyków za strategię „przewagi technologicznej”. Czy BMW nie poszło dokładnie taką drogą konstruując S1000RR do World Superbike?