Podczas Grand Prix San Marino na torze Misano Aprilia oficjalnie potwierdziła w piątek swój przyszłoroczny powrót do królewskiej kategorii MotoGP. Za wystawienie jej fabrycznych motocykli odpowiadać będzie zespół przez lata związanego z Hondą Włocha Fausto Gresiniego.
Po osiemnastoletniej współpracy z Hondą, ekipa Gresiniego musiała w tym roku rozważyć obranie nowego kierunku. To efekt problemów finansowych spowodowanych wycofaniem się głównego sponsora zespołu, w którym ścigają się obecnie Alvaro Bautista i Scott Redding, firmy GO&FUN. Włoski producent napojów energetyzujących nie tylko nie przedłuży swojej umowy z Gresinim, ale też jak się okazuje, wciąż nie uregulował wszystkich tegorocznych zobowiązań. Były dwukrotny mistrz świata kategorii 125 nie był więc w stanie przed upływem terminu złożyć zamówienia na dwie nowe Hondy na sezon 2015.
Małżeństwo z rozsądku
Szczęście w nieszczęściu; problemy Gresiniego zbiegły się w czasie z planowanym powrotem Aprilii, która początkowo rozważała wystawienie własnej ekipy dopiero w sezonie 2016. Oznaczałoby to jednak, że producent z Noale, jako nowy zespół, nie mógłby liczyć na darmowe opony oraz pokrycie kosztów transportu sprzętu na rundy poza Europą. Potencjalna oszczędność około dwóch milionów Euro skłoniła więc Aprilię to rozważenia połączenia sił z jednym z istniejących zespołów. Początkowo pod uwagę brana była ekipa Octo IodaRAcing, kierowana przez byłego szefa sportowego grupy Piaggio, Giampiero Sachiego, jednak ostatecznie Gresini okazał się dużo solidniejszym partnerem. Współpraca Aprilii i Gresiniego potrwa przynajmniej cztery lata.
Aprilia wystawi w przyszłym roku dwa motocykle, dla których bazą będzie dotychczasowa maszyna CRT z silnikiem z drogowego modelu RSV4. Włosi planują jednak gruntownie zmodyfikować jednostkę napędową, zaopatrując ją m.in. w pneumatyczny rozrząd i szybką skrzynię biegów, tzw. „seamless” z jakiej korzystają już Honda, Yamaha i Ducati. Za dwa lata Aprilia planuje jednak zbudowanie zupełnie nowej, w pełni prototypowej konstrukcji.
Dwa motocykle, trzech kandydatów
Kto dosiądzie motocykli Aprilii w przyszłym roku? Włosi mają trzech faworytów; Alvaro Bautistę, Marco Melandriego i Scotta Reddinga. Szansę na najlepszy wynik daje im ten ostatni, ale Brytyjczyk jest zdeterminowany, aby w przyszłym roku przesiąść się na fabryczną Hondę. Aby tak się stało, jego była ekipa z Moto2, belgijski zespół Marc VDS, musi zgromadzić około dziesięciu milionów Euro, które zagwarantują stworzenie wokół Reddinga dwuletniego projektu. Michael Bartholemy, który jest nie tylko managerem ekipy Marc VDS, ale także osobistym agentem Reddinga, intensywnie nad tym pracuje, ale ostateczne decyzje mogą zapaść dopiero po tym weekendzie.
Do MotoGP powrócić chce także 31-letni Marco Melandri, który w 2005 roku w barwach Gresiniego wywalczył na Hondzie tytuł wicemistrza świata królewskiej kategorii. Wcześniej Włoch właśnie na Aprilii sięgnął po mistrzostwo kategorii 250, a obecnie ściga się dla ekipy z Noale w kategorii World Superbike. Melandri wolałby poczekać jeden sezon i dopiero po nabraniu przez Aprilię doświadczenia powrócić do MotoGP za dwa lata, ale być może będzie musiał zrobić to już za rok. Z uwagi na powrót do królewskiej kategorii pod znakiem zapytania stanęły bowiem dalsze starty Aprilii w Superbike’ach. Najbardziej prawdopodobne jest więc to, że w Aprilii zobaczymy w przyszłym roku właśnie Melandriego i Bautistę, choć Hiszpan rozważa także ofertę dołączenia do Stefana Bradla w zespole Forward Racing.
Błędy przeszłości
Aprilia wystawiała już w MotoGP własny, fabryczny zespół i zbudowany przez swojego ówczesnego szefa, Gigiego Dall’Ignę, motocykl. Napędzana trzycylindrowym, zbudowanym przez znaną z Formuły 1 firmę Cosworth silnikiem, maszyna RS3 Cube – którą mogliśmy oglądać w królewskiej klasie w latach 2002-2004 – była, jak na tamte czasy, bardzo zaawansowana technologicznie. Był to bowiem pierwszy w MotoGP motocykl wykorzystujący pneumatyczny rozrząd czy elektroniczny system sterowania przepustnicą fly-by-wire. Maszyny dosiadali przez kolejne lata Regis Laconi, Noriyuki Haga, Colin Edwards, Shane Byrne i Jeremy McWIlliams, ale żadnemu nie udało się osiągnąć większych sukcesów.
„Jeśli pomalujesz świni usta pomadką, nadal będzie świnią” – Edwards, który motocykl nazywał swojego czasu „cyber-świnią”, powiedział nam kilka lat temu. Trudno mu się dziwić, Cube próbowała spalić go żywcem, kiedy niedokręcony korek od paliwa doprowadził do zapalenia się na Sachsenringu pełnego zbiornika, zmuszając Amerykanina do zeskoku z motocykla przy blisko 200 km/h, w najszybszej sekcji niemieckiego toru. To Edwards wywalczył dla Aprilii jej najlepszy rezultat w MotoGP, szóste miejsce w wyścigu otwarcia sezonu 2003 w Katarze.
Dziesięć lat temu model RS3 Cube był po prostu zbyt zaawansowany technologicznie jak na swoje czasy, a przez to niedopracowany. Nieprecyzyjny system fly-by-wire działał z opóźnieniem, zmuszając zawodników do odgadywania w każdym zakręcie właściwego momentu dodania gazu. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Dall’Ignę jako szef Aprilii zastąpił rok temu Romano Albesiano, a sama marka zdobyła bardzo bogate doświadczenia w serii Superbike oraz wspierając przez dwa lata ekipę Jorge Martineza Aspara w drodze po triumfy podkategorii CRT.
Póki co walka z Suzuki?
Połączenie sił z Gresinim daje Włochom niezbędne doświadczenie jeśli chodzi o pracę i organizację zespołu MotoGP, natomiast bazowanie na modelu RSV4 pozwala powoli budować konkurencyjny pakiet. Największym problemem znów będzie jednak elektronika. RSV4, zarówno w specyfikacji drogowej, jak i Superbike, korzysta ze świetnej elektroniki, której rozwój rozpoczął się jeszcze w kategorii 250. W MotoGP Włosi będą jednak musieli używać układu firmy Magneti Marelli, który sprawia w tym roku zespołowi IodaRAcing ogromne problemy (jeszcze rok temu Aleix Espargaro korzystał z własnej elektroniki Aprilii, ale od tego czasu zmieniły się przepisy).
Nie ma wątpliwości, że pierwszy sezon Aprilii w MotoGP nie płynie pod znakiem zwycięstw i walki o podium, ale ciekawie będzie obserwować postępy Włochów. Tym bardziej, że ich głównym rywalem będzie chyba póki co również wracające do MotoGP z własnym, fabrycznym zespołem, Suzuki, którego motocykli dosiądą Aleix Espargaro i debiutant Maverick Vinales. Aprilia i Suzuki – podobnie jak Ducati w tym roku – będą mogły używać własnego oprogramowania elektroniki, 24-litrowych zbiorników paliwa, większej ilości silników oraz bardziej miękkich opon, ale tylko do momentu, w którym nie zaczną stawiać na podium. Zapowiada się więc ciekawa walka – pytanie, w którym miejscu stawki?