Podobno potrzeba matką wynalazku…
Jeśli grupa ludzi z pasją chce się ścigać, a w swoim kraju ma tylko jeden homologowany tor wyścigowy, to ci ludzie prędzej czy później wpadną na jakiś pomysł… W tym przypadku rozwiązaniem okazał się między innymi tor kartingowy w Lublinie. Można by rzec „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Tak czy inaczej, każda forma organizowania rywalizacji w bezpiecznych warunkach zasługuje na poparcie. Z pewnością najlepsi nie spoczną na laurach i w przyszłości zdecydują się na spróbowanie swoich sił na dużym torze z prawdziwego zdarzenia. Jeśli więc jeżdżenie po torze kartingowym może działać inspirująco i motywująco, czemu nie…
Ostatnia runda organizowanego już trzeci rok z rzędu Wyścigowego Motocyklowego Pucharu Lubelszczyzny odbyła się 15. września. Jeden z naszych zaprzyjaźnionych czytelników, któremu losy imprezy leżą na sercu, poprosił nas o zamieszczenie krótkiej relacji. Mało tego, nawet sam taką relację napisał! Szkoda tylko, że to już koniec toru Lublin. Teren został już wykupiony przez developera, więc pytanie „czy” zmienia się na pytanie „kiedy”. A dokładniej rzecz biorąc, kiedy developer uzna za rentowne, aby w miejscu obecnego, legendarnego w zasadzie obiektu zacząć stawiać kolejne bloki – już w najbliższym roku, czy może jeszcze przeczekać. Szkoda…
W najbliższy weekend odbędą się symboliczne, ostatnie treningi na torze Lublin, żartobliwie i ciepło nazywanym Lublinring, czy też Lublina Seca…
Relacja Rafała, czytelnika MotoRmanii:
„Zmagania zawodników odbywają się w trzech klasach: do 600 ccm, powyżej 600 ccm oraz Supermoto. W ubiegły weekend największe emocje wzbudził już nie pierwszy raz wyścig zawodników klasy do 600 ccm, która pojechała po raz pierwszy łączony wyścig z „litrami”. Jak się okazało, motocykle o większej pojemności i masie na tak krętym torze jak ten lubelski, nie były konkurencyjne dla sześćsetek. Z pole position, tuż przed sklasyfikowanym na drugim miejscu Krystianem Prędkim, na motocyklu Triumph Daytona startował Rafał Popławski, który tego dnia z czasem 57.44 pobił nieoficjalny rekord toru w klasie sześćset. Na kolejnych pozycjach sklasyfikowani byli zawodnicy, którzy są częstymi bywalcami m.in. na Torze Poznań – Gracjan Kubiński i Rafał Stachurski.
Po starcie, na trzecim okrążeniu Rafał Popławski stracił prowadzenie na korzyść kąśliwie atakującego od samego początku Krystiana „Prędkiego” z Prędki Racing Team. Zawodnicy przez całe 8 okrążeń wyścigu trzymali się bardzo blisko. Wąski tor oraz ciasne zakręty bardzo utrudniały wyprzedzanie, które bez wyraźnego błędu któregoś z zawodników nie było praktycznie możliwe. Punkt kulminacyjny w całym wyścigu nastąpił na ostatnim okrążeniu, kiedy to zawodnik czerwonej Hondy CBR popełnił błąd podczas dublowania jednego z zawodników i obrał zły tor jazdy, umożliwiło to Rafałowi Popławskiemu wciśniecie się pod jego łokieć i przejęcie prowadzenia w wyścigu, które dowiózł już do samej mety.
Cała impreza zorganizowana była na najwyższym poziomie i przyciągnęła bardzo wielu widzów. Puchary oraz nagrody w wyścigu ufundował Marszałek Województwa Lubleskiego, a organizatorem był Automobilklub Lubelski. Możemy mieć tylko nadzieję, że nie była to ostatnia tego typu impreza na torze w Lublinie i że w przyszłym sezonie nowy właściciel pozwoli miłośnikom szybkiej jazdy dalej się ścigać i rozwijać swoje umiejętności na zabezpieczonym obiekcie, a nie na ulicy.”
Tak przebiegał cały wyścig:
Szczegóły dotyczące zawodów na stronie Lublin Racing Team.