Lipcowa Gymkhana GP – impreza nie z tej ziemi znowu w Szczecinie!

- Monika Pacyfka Tichy

Szczecin – stolica Polskiej Gymkhany!

6 lipca w Szczecinie poranek był tak piękny, jakby aura chciała zadośćuczynić za ten deszcz, który lał podczas majowej GymkhanaGP w Szczecinie. Teraz, w czasie drugiej edycji, warunki były idealne – słońce, 23 st., dużo suchego asfaltu, a na torze kartingowym miłośnicy jazdy sprawnościowej pomiędzy pachołkami na czas mieli swoje wielkie święto. MotoFUNdacja – działająca non profit grupa pasjonatów Gymkhany ze Szczecina – zorganizowała już drugie w tym roku, a trzecie w historii zawody ogólnopolskie, a właściwie międzynarodowe, bo oprócz przybyszów z Warszawy, Krakowa, Gdańska i Wrocławia, pojawili się także mieszkańcy Berlina oraz Czesi – Maty Landa i jego siostra Radka, którzy startowali rok temu we wrocławskiej edycji Honda Gymkhana i organizują w Czechach zawody gymkhanowe pod nazwą MotoSlalom. Frekwencja była imponująca – na starcie stawiło się ponad pół setki motocyklistów, a na trawiastej skarpie pełniącej rolę trybun w piknikowej atmosferze przyglądało się ich zmaganiom kilkuset widzów – nieprzypadkowych, bo na tor nie da się trafić przy okazji wizyty w centrum handlowym.

Lista startowa potwierdziła, że Gymkhana to sport, który nie tylko można uprawiać na każdej maszynie, ale też powinno się go trenować właśnie na tym sprzęcie, na którym jeździ się na co dzień, właśnie po to, aby udoskonalać swoje umiejętności. Rozrzut typów motocykli był imponujący. Od Aprilki RS 50, na której startował najmłodszy zawodnik, niezwykle przejęty i skupiony 15-letni AutoMateusz, poprzez nakedy, sprzęty sportowe i dość liczną klasę enduro (Tenerka, Africa Twin, Transalp, BMW GS Dakar), po wielkie i ciężkie maszyny takie jak VStrom, majestatyczna Yamaha Midnight Star czy matrixowa Hayabusa 1300. Amalka – Radka Landova z Czech startowała na Jawie z 1954 roku! Co ciekawsze,ów dwusuw po efektownej glebie odpalił ponownie od pierwszego strzała, czego nawet nowoczesne maszyny często nie potrafią…

Konkurs GP8 rozegrany został z rana równolegle z sesją treningową. Z dwóch przejazdów do klasyfikacji liczył się ten z lepszym czasem. Pięciokrotne przejechanie dwunastometrowej ósemki, którą sędzia główny Mikrofon Kamil Dolecki rozłożył osobiście przy pomocy homologowanej miarki, najlepiej poszło Rufiemu, zwanemu także Czarnym Koniem ze Szczecina. Rufi czyli Rafał Dziki-Sereda zwyciężył z czasem 29,00 sek, co stanowi wyrównanie dotychczasowego oficjalnego rekordu Polski, który od dwóch lat dzierżył Oscar Kubicki z Wrocławia. Drugi w tej kategorii był znany wszystkim miłośnikom gymkhany Beniamin Mucha z Wrocławia, a trzeci Adam „Instruktor” Sylwanowicz ze Szczecina.

Pasjonaci z motoFUNdacji za główny cel stawiają sobie popularyzację Gymkhany, dlatego impreza zorganizowana jest w sposób maksymalnie przyjazny dla ludzi z zerowym bądź niewielkim doświadczeniem w tej dziedzinie. Wyrazem tego jest oddzielna klasyfikacja „amatorów” (ci, którzy nie startowali w zawodach Hondy w ubiegłym roku) z bogatszą pulą nagród. Dzięki temu każdy, nawet debiutant, może walczyć o podium. Pomysł ten zaczerpnięty został z zawodów japońskich. Z myślą o nich trasa została ułożona dość intuicyjnie,a przez tp sędziowie liniowi, dzielnie cały dzień stojący w słońcu, dość mocno się nudzili. Zresztą można było zapoznawać się z trasą na rolkach, hulajnogach czy deskorolkach, co jest kolejną szczecińską innowacją.

Rywalizację amatorów o pięć długości wygrał DrMarino, czyli Mariusz Juszczak z Krakowa. To ten sam 18-latek, który na majowe zawody przyjechał pociągiem aż z Krakowa wyłącznie na konkurs GP8 (do którego organizator podstawia motocykl) więc ujęta jego determinacją pożyczyłam mu do startu swoją Hondę CBF250. Wszyscy byli pod wrażeniem tego, co ten chłopak wyprawiał na niedostosowanej maszynie, która służy mi wszak do niespiesznego szwendania się po wiejskich szosach. Cały przejazd to chrobot podnóżków na przemian trących o asfalt – Mariusz mógłby się złożyć bardziej, ale ograniczał go już tylko motocykl. Marino wygrał z ogromną przewagą – suma czasów 3:55,80 jaką wykręcił była o prawie 13 sekund lepsza od tej uzyskanej przez drugiego w klasyfikacji Łukasza Malarza ze Szczecina na Kawasaki Er-6n. Trzeci był 'Bandzior’ Łukasz Zieliński ze Szczecina, którego ksywa ujawnia też model jego wierzchowca. Bandzior tylko o 0,10 sekundy objechał seniora naszych zawodów, Żuczka Grzegorza Żukowskiego, który w majowej edycji, rywalizując ze swym dorosłym synem Patrykiem wywalczył na Transalpie drugie miejsce.

Oglądając zdjęcia, nie zdziwcie się, że to ja tam stoję na szczycie podium w zastępstwie Mariusza; ambitny zawodnik prosto z przejazdu pognał na pociąg, by dojechać na odbywający się nazajutrz event wyścigowy na torze w Biłgoraju (Lubelskie) i nawet nie zdążył odebrać swych nagród – a była wśród nich wspaniała kurtka Askari ufundowana przez Modeka Polska.

Rywalizacja zawodowców przyniosła również spore niespodzianki. Najbardziej zaskoczył wszystkich Adam „Instruktor” Sylwanowicz, który mając bardzo dobrą technikę jazdy, na każdych zawodach myli trasę i ląduje zazwyczaj w drugiej piątce. Na majowej Gymkhanie przechrzczony na „Pomyłkę”, co prawda pomylił trasę w jednym z przejazdów GP8, ale gymkhanę pojechał bezbłędnie. Jednakowoż na pięty następował mu „Dziki” Krzysztof Dzikowski, który za zwycięstwo w klasie amatorskiej w poprzedniej edycji został nagrodzony awansem do grupy PRO, ale ci, którzy się śmiali, że to oznacza brak szansy na wygraną, nie mieli racji. W pierwszym przejeździe Dziki miał czas o zaledwie 0,30 słabszy od Adama „Już-Nie-Pomyłka” Instruktora, a w drugim pojechał wręcz o sekundę i 20 setnych szybciej, lecz… potrącił pachołek! Sekunda kary i arytmetyka stanowiąca o różnicy dziesięciu setnych sekundy pozbawiły go podium, bo Adaś był trzeci. O szczyt pudła walczyli chyba już tradycyjnie Rufi i Beniamin. Czarny Koń pokonał tor z imponującą prędkością, suma czasów 3:31,90 dała mu 5,70 sek. przewagi nad Adamem. Beniamin, który w zeszłym sezonie został wicemistrzem Polski, a na majowej GymkhanaGP zdobył pierwsze miejsce, swoją szosową CBR 600 robił jednak rzeczy niewiarygodne – coś w rodzaju operacji na otwartym sercu dokonywanej arabskim jataganem – połączenie chirurgicznej precyzji z rozmachem walki na miecze. Po edycji majowej wydawało się bowiem, że nie da się jeździć już lepiej, niż robi to Beniamin, a jednak okazuje się że Wrocławianin jest w jeszcze lepszej formie, niż w wiosną. Z sumą czasów 3:28,70 zdobył szczyt pudła, robiąc sobie samemu wspaniały prezent na urodziny, które przypadały tego właśnie dnia.

Ola „Zawsze Na Podium” Frost, uwielbiana przez rywali i publiczność czarnowłosa wicemistrzyni Polski ubiegłego sezonu, tradycyjnie zwyciężyła klasyfikację pań (9. miejsce w kat. „Pro”). Druga była Amalka z Czech, trzecia „Grzanka” Agnieszka Jaszewska z Wrocławia.

Szczegółowe wyniki, czasy i modele motocykli zawodników zobaczyć można na stronie zawodów gymkhanagp.pl.

„Adaśko” Adam Olesiuk, któremu w poprzedniej edycji przyznano nagrodę Fair Play za naprawianie motocykli rywali i dopomożenie im w zwycięstwie, tym razem nie wystartował w ogóle… Nie zdążył przygotować własnego motocykla, bo do rana naprawiał motocykl Ciuta11, stuntera z Bodzęcina, który tradycyjnie już daje popisy na szczecińskich zawodach, a GP8 i Gymkhanę jedzie pełnym driftem.

Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu organizatorzy z motoFUNdacji zostali również nagrodzeni. Bodek z Motocombo, mechanik motocyklowy i artysta rzeźby postindustrialnej, autor bazowanych na zębatkach statuetek wręczanych zwycięzcom, przygotował w tajemnicy prześliczną nagrodę uznania za organizację imprezy. To prawda, że była to ogromna ilość pracy, ale radość i euforia na twarzach uczestników była tego warta, naprawdę!

MotoFUNdacja już teraz zaprasza na kolejną edycję w drugiej połowie września. Z trzema imprezami ogólnopolskimi w sezonie, Szczecin śmiało może w tym roku nazywać się stolicą polskiej Gymkhany.

Organizatorzy pragną gorąco podziękować wolontariuszom, bez których bezinteresownej pracy te zawody nie mogłyby się odbyć oraz fundatorom nagród i sponsorom, których wsparcie umożliwiło zorganizowanie imprezy bezpłatnie dla uczestników i widzów. Przede wszystkim są to Honda Poland, Modeka Polska, sklep i serwis BNox, motocyklowa szkoła Cieślak Nauka Jazdy, hurtownia wędlin Eskudo, Mata – dystrybutor Motula, i SJD Pro Tech. Dziękujemy też MotoRmanii, Motoradiu, GymkhanaPolska.pl, Kurierowi Szczecińskiemu i TV Pomerania za patronat medialny, a Wojewodzie Zachodniopomorskiemu za patronat honorowy.

A mnie osobiście bardzo cieszy, że zamiłowanie do Gymkhany roznosi się jak zakaźna choroba… Wśród zawodników jest mnóstwo ludzi, którzy przyjechali tylko popatrzeć lub porobić zdjęcia i porwało ich to zbiorowe szaleństwo tak, że się nie mogą doczekać kolejnej edycji.

Już niedługo na MotoRmanii obszerna fotorelacja z 2 edycji Gymkhana GP 2013 w Szczecinie!

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl