Być może powiecie, że wyścigi na 1/4 mili są nudne, bo co to za sztuka przejechać 400 metrów po prostym odcinku asfaltu?
W praktyce jednak takie starty to świetna szkoła operowania gazem i sprzęgłem, przy okazji jest sporo adrenaliny i współzawodnictwa, a wszystko w bezpiecznych warunkach. Czy warto bawić się w takie coś, jeżeli nie macie w garażu Hayabusy z przedłużonym wahaczem, układem turbo i nitro? Jasne że tak!
Jeden z polskich motovloggerów, CODA, wystartował w II edycji wyścigów na 1/4 mili „Bezpieczne Wyścigi”. Co prawda nie zaliczył podium, a czasy – jak sam przyznał – nie były rewelacyjne, ale za to świetnie się bawił. Jechał swoją seryjną CBR1000RR SC57A uzbrojoną w wydech Yoshimura oraz K&N.
Przeczytajcie jego wypowiedź i obejrzyjcie, jak to wygląda z punktu widzenia motocyklisty:
Pierwsza seria przejazdów – walka z przyczepnością i wysokie 10-tki przy jeździe na luzie.
Druga seria przejazdów – lekka spina. bo po pierwszej serii byłem 5., zaledwie o 0,05 od wejścia do finałowej czwórki. Ale przeschło, ja się za bardzo spinałem i popełniałem masę błędów. Koniec końców nie udało mi się zejść poniżej 11 sekund i takim oto efektem popełniłem życiówkę na mokrym! 😉 A jak się okazało po publikacji wyników, chłopaki pozamiatali czasami tak, że spadłem daleko daleko…
Pozostaje popracować na startem i w przyszłym roku znowu uderzam. Bo moto swoje jedzie, jednak zawiódł czynnik ludzki obsługujący manetkę gazu – jak widać pomimo słabszego startu, dochodzę nawet R1, także potencjał drzemie. 🙂 Także masa pracy, trochę moto się wyreguluje przez zimę i napieram znowu!
Zabawa i impreza wyśmienita. Naprawdę polecam wystartować!
Jeżeli chcecie dowiedzieć się trochę więcej o imprezie, CODA opowiada o tym w swoim motovlogu.
To jak, startujecie?