Chciał ratować swój motocykl, ale po chwili zorientował się, że lepiej ratować własne życie.
Bohater tego filmu jechał swoim Suzuki DRZ na spotkanie z kolegami. Wszyscy mieli wybrać się na wyścigi supermoto, a rzecz dzieje się w USA. Michael postanowił jednak wybrać dłuższą drogę, dookoła miasta, aby przekonać się jakie zniszczenia dokonała trwająca właśnie powódź. Okazało się, że droga, którą jechał również jest zalana. Postanowił jednak zaryzykować i przejechać…
To nam przypomina trochę sytuację z Kanady, w której motocyklista (również na DRZ) postanowił pokonać zalaną drogę. Odcinek był naprawdę długi, a woda głęboka – sięgała mu do reflektora. Stabilnie panując nad motocyklem, gość pokonał tą „przeszkodę” bez większego problemu. Koniecznie musicie to zobaczyć.
W poniższym przypadku było jednak trochę inaczej. Woda nie stała w miejscu. Ona płynęła i to szybko. Nawet bardzo szybko! Na początku wydawało się, że będzie płytko, więc Michael ruszył (dodajmy, że ma plecach miał torbę z różnymi gratami ważącą ok 18 kg). Jednak zaczęło robić się coraz głębiej, motocykl w końcu się przewrócił, a napierająca woda zaczęła porywać i motocykl i Michaela…
Właściwa akcja od 1:35. Gdyby video przestało działać, tutaj jest link do kopii na innym kanale.
Michael najpierw próbował ratować swoje DRZ, poźniej jednak zorientował się, że bardziej opłaca mu się ratować własne życie. Odbijając się od zatopionych drzew, w końcu dotarł na względnie suchy ląd. Ma ogromne szczęście, że to przeżył.
Motocykl został porwany przez powódź, ale udało się go odnaleźć. Zajęło to dwa dni. Zanim jednak udało się go wyciągnąć, trzeba było poczekać kolejnych 9 dni. Przed kolejnym odpaleniem Michaela czeka oczywiście remont kapitalny.
Krótko mówiąc, trzymajcie się z daleka od szybko płynącej powodzi.