Krótka historia o tym, jak zły glina chciał uniknąć odpowiedzialności za stłuczkę…
Motocyklista JohnPaul jechał spokojnie do pracy, dnia 16.02.2013 r. Akurat trafił na korek uliczny, więc zwyczajnie jechał „zderzak w zderzak”, tak jak inni kierowcy. Nie jesteśmy pewni, czy w Las Vegas jazda pomiędzy samochodami jest legalna, ale to nie istotne, ponieważ JohnPaul akurat nie wykorzystywał tego przywileju jednośladu. Gdy zauważył, że ktoś z jego lewej strony chce zmienić pas, zrobił mu miejsce. Jako, że kierowca nie wyglądał na pewnego, JohnPaul dla własnego bezpieczeństwa zwolnił, prawie się zatrzymał i… Dostał lekkiego strzała w tył! Odwraca się, a tam… Radiowóz!
JohnPaul spodziewał się, że funkcjonariusz przyjdzie, zapyta czy wszystko w porządku i poczeka na inny patrol, który spisze raport ze stłuczki. Nic z tych rzeczy! Policjant nawrzeszczał na niego, zrzucił na niego całą winę, podkreślił, że też ma wszystko nagrane, zagroził „całą kupą” mandatów, po czym… zapytał czy mogą rozjechać się w pokoju! Zszokowany motocyklista przystał na tą propozycję.
Ale to nie koniec sprawy! JohnPaul dostał przecież strzała w tył od radiowozu i nic nie zostało spisane! Podszedł do sprawy trzeźwo, skonsultował się ze swoim prawnikiem i wytoczył policjantowi oskarżenie o naruszenie przepisów o ruchu drogowym, dotyczących: niezachowania bezpiecznej odległości, niezaraportowania kolizji oraz roztargnionej jazdy (jako że policjant ma cały czas w zasięgu ręki przynajmniej trzy elektroniczne urządzenia do komunikacji). I wiecie co? Policja rozpoczęła już wewnętrzne śledztwo!
Wniosek z tego są proste – jazda z włączoną kamerą może przydać się w najmniej oczekiwanym momencie oraz nie można dać się stłamsić złym gliniarzom!