Jeden motocyklista próbował przemówić mu do rozumu. Drugi sięgnął po bardziej dobite środki.
Ta sytuacja jest absurdalna. Na zwykłej drodze, bez konkretnego powodu, jadący z naprzeciwka pickup specjalnie wyjeżdża dwóm motocyklistom na czołówkę… Autor video nie odpuszcza i natychmiast zawraca. Kierowca pickupa też jest bojowo nastawiony – szybko cofa i hamuje z piskiem.
Ale dlaczego w ogóle doszło do tej sytuacji? Kierowca podobno wcześniej widział zdecydowanie zbyt szybko jadące motocykle, więc tym dwóm gościom też zajechał drogę – tak po prostu, żeby ich nauczyć. Wygląda na to, że sympatyczna para z pickupa w ogóle nie przepada za motocyklami, bo zanim kierowca wyszedł, jego żona mówi: „nie przelatujcie koło mojego domu”.
Sam kierowca z kolei wygląda na (nie bójmy się użyć tego określenia) kretyna. Zajeżdża drogę motocyklistom, co natychmiastowo mogło się skończyć śmiertelnym wypadkiem, a następnie mówi: „nie obchodzi mnie to, mam dzieci w moim pickupie”. Gdzie tu logika? Nie wiemy. Ale wiemy, że drugi motocyklista ma tego dość i włącza się do dyskusji z mocnym akcentem.
Wiemy, że przemoc do niczego nie prowadzi, że tak nie można, i że nie powinniśmy tego tutaj pisać, ale… pewna część nas cieszy się z takiego zakończenia.
Motocyklista, który wszystko nagrał, wrzucił też drugi film. Zobaczycie tę samą sytuację, ale już bez podłożonej muzyki. Ale jeszcze ciekawsza jest akcja od 1:09. Motocykliści znowu spotkali kierowcę pickupa, który jak na prawdziwego chojraka przystało, wystając z okna samochodu kolegi, rzuca w nich butelką, już uciekając…