Może i ten tytuł brzmi trochę jak byśmy robili widły z igły, ale serio – facet miał tak ogromne szczęście, że chyba sam tego nie ogarnia!
Film nagrywa motocyklista (kamera na kasku), który najwyraźniej nazywa się Ernest, a akcja dzieje się gdzieś na Dalekim Wschodzie. Ernest jedzie między samochodami, planuje przejechać wolnym pasem pomiędzy dwoma sporymi ciężarówkami, ale jedna z nich zaczęła już manewr zmiany pasa. Trzeźwo myśląc, Ernest postanawia nie ryzykować zmiażdżenia pomiędzy trochę cięższymi pojazdami – odpuszcza i hamuje. Niestety skuterzysta jadący za nim albo tego nie zauważył, albo chciał zmieścić się na siłę…
Trzeba przyznać, że facet miał ogromnego farta – obstawiamy, że sam nie wie jak blisko był od kół naczepy. Szczęśliwie nie poleciał pod ciężarówkę po lewej, szczęśliwie nie odbił się od własnego skutera, szczęśliwie odbił się od koła ciężarówki po prawej i otarł się o chlapacz, ale szczęśliwie nie wpadł pod jej kolejne koła. Widać też, że uderzenie głową w oponę ściągnęło mu kask – dobrze, że w ogóle go miał…
No a poza tym spadł mu but, a to podobno tylko potwierdza fakt, że oszukał śmierć.