Prefekt szybko wycofał się ze swojego zakazu, twierdząc, że to były wyłącznie luźne przemyślenia…
Pamiętacie sprawę ze stycznia, która najpierw wstrząsnęła motocyklistami z Francji, a później całą Europą? Prefekt prowincji Haut-Rhin uznał, że motocykliści będą mieli weekendowy zakaz wjazdu na niektóre górskie drogi. Doszedł do wniosku, że ich duża liczba po prostu przeszkadza. Nie jesteśmy jednak pewni, czy przeszkadza bardziej naturze, zwierzakom i innym użytkownikom dróg czy może samemu prefektowi… Miał on najwyraźniej nadzieję, że zakaz zostanie wprowadzony bez większego rozgłosu, a zainteresowani jeżdżeniem motocykliści po prostu zostaną postawieni przed faktem dokonanym. Niestety…
Jak wspomnieliśmy na początku, wszyscy motocykliści bardzo się zbulwersowali. Do nich dołączyła rzesza innych ludzi, jak sklepikarze, restauratorzy, właściciele hoteli czy kempingów oraz oczywiście francuskie federacje motocyklowe. Głównym argumentem był fakt, że wspomniany zakaz jest niezgodny z konstytucją, a właściciele biznesów dodali, że byłaby to ogromna strata z puntu widzenia ekonomicznego.
Prefekt szybko wycofał się ze swojego zakazu, twierdząc, że to były wyłącznie luźne przemyślenia, a żadne decyzje nie zostały podjęte. Przewodniczący francuskiej federacji motocyklowej otrzymał również oficjalny list potwierdzający wycofanie rozmów o jakimkolwiek zakazie.
Jak to dobrze, że nad „cichymi” działaniami polityków czuwają trzeźwi wyborcy…