Latanie po winklach to świetna rozrywka… Dopóki oszołom w Skodzie Felicii nie zacznie jechać pod prąd na zakręcie.
Czechy, kilkanaście dni temu. Dwóch kolegów gania po znanej serii zakrętów zwanej Buchláky, około 50 kilometrów na wschód od Brna. Wszystko jest fajnie, aż z naprzeciwka, zza zakrętu wypada srebrna Skoda Felicja… Kierowca znacznie przeholował, przekroczył linię ciągłą i spotkał się z motocyklistą. Na szczęście nie doszło do czołówki, ale motocykl otarł się o Skodę, wyłamując jej lusterko. Motocyklista już niewiele mógł zrobić, uderzył w betonową barierę.
Kolega zatrzymał się natychmiast aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Zauważył, że inni kierowcy również się zatrzymali – zapytał więc poszkodowanego, czy jest OK i czy powinien gonić kierowcę Skody. Poszkodowany potwierdził, więc kolega poprosił pozostałych kierowców o udzielenie pierwszej pomocy, a sam rzucił się w pościg…
Gonitwa nie trwała długo, ale domyślamy się, że adrenalina musiała być pompowana z siłą wozu strażackiego. Czytamy, że po dogonieniu kierowcy, ten początkowo odmówił zatrzymania samochodu, a następnie na dłuższy czas zamknął się w środku. W końcu, po przekonaniu go aby wysiadł, kierowca zaprzeczył wszystkiemu – próbował tłumaczyć się, że on tylko chciał tam zawrócić…
Sprawa jest zbyt świeża, aby już teraz poznać jej finał, ale być może kierowca samochodu zakończy swoją jazdę za kratkami.
