Nie do końca wiemy, co Roland Sands brał przed stworzeniem tego klipu, ale chyba powinien zmienić lekarza. Albo dilera.
Na pewno znacie Rolanda i jego warsztat RSD, więc nie będziemy Wam przybliżać jego customowej twórczości. Przybliżymy Wam za to jego najnowsze dzieło, a jest nim klip „Art of the Machine”, co można przetłumaczyć jako „Sztuka z Maszyny”. No i rzeczywiście, motocykle posłużyły tu jako materiał do stworzenia krótkiego, filmowego dzieła sztuki. A dzieła sztuki mają to do siebie, że często są (bardzo) pokręcone – w tym przypadku trochę jak w kalejdoskopie. Jeżeli zastanawiacie się, jak brzmi definicja słowa mindfuck, po prostu kliknijcie play.
Sami sobie się dziwimy, ale ten klip jest naprawdę fajny! Ma w sobie coś hipnotyzującego, do tego sprawia, że nie chcemy przestać go oglądać. Dziwne, ale fajne, a muzyka pasuje wręcz idealnie! No i zakochaliśmy się w obracającym się silniku w okolicach momentu 0:50 – najlepszy efekt oglądając pełnym ekranie. Może też powinniśmy zmienić dilera?