Znacie ten-drugi-motocykl z silnikiem V10 pochodzącym z Vipera? Jest nim nie znany i lubiany Dodge Tomahawk, a trochę mniej popularny, ale za to znacznie bardziej przypominający normalny motocykl, Millyard Viper V10. Jeżeli go nie kojarzycie to zobaczcie:
Jednak to nie o nim teraz mowa. Ekipa odpowiedzialna za ten piekielny sprzęt, najwyraźniej zaczęła konstruować kolejną gablotę szatana. Silnik już mają. To prawie-klasyczne V2 o pojemności 5 (pięciu!) litrów! Nie, to nie jest literówka.
Jednostka bazuje na dwóch cylindrach z silnika Pratt & Whitney R1340. Ten radialny silnik napędzał samoloty od 1925 roku i miał 22 litry pojemności. Poza cylindrami, cała reszta to ręczna robota: wał korbowy, korbowody, drewniane formy na aluminiowe dekle silnika. Jednostka ma suchą miskę, dwie pompy oleju, dwa gaźniki SU, punktowy zapłon z manualnym ustawianiem przyspieszenia/opóźnienia oraz dwie świece na głowicę. Przypominamy – silnik ma 5 litrów pojemności w układzie V2. Zobaczcie jak wygląda i posłuchajcie jak brzmi „Flying Millyard”:
Żeby absurdu stało się za dość, ekipa twierdzi, że już wie do czego użyje ten silnik. Wsadzi go do projektu, który przypominał będzie wyścigowy sprzęt z lat ’30, Flying Merkel… Zdjęcie poniżej, my nie jesteśmy sobie tego w stanie wyobrazić.