Goście Moto Angeles, którzy wracali w sobotę do Polski mają za sobą bardzo ciekawą podróż.
Okazało się, że kask może się przydać w podróży lotniczej. Chroni całą twarz i kiedy obsługa lotniska oraz stewardesy wyglądają w taki sposób ( zdjęcia Radka jednego z ostatnich gości Moto Angeles) to przestajesz mieć skrupuły i wrzucasz skorupę na głowę.
Radek tego nie zrobił, ale my znamy kogoś kto się nie patyczkował. Podróż do Polski z Moto Angeles zamieniła się w niemalże trzydniową gehennę. W niedzielę już nie można było lądować w Polsce więc przekierowano lot do Berlina. Tam po wielogodzinnym oczekiwaniu, nad ranem w poniedziałek podstawiono autobusy. Ostatecznie dopiero w poniedziałek po południu przekraczano Polską granicę.
Potem kierunek na Wrocław, i ostatecznie trójmiasto. Tak jeden z naszych gości wracał do domu, ale sądząc po kilometrowych korkach jakie w tej chwili są na granicach to prawdziwych dramatów będzie więcej. Trzymamy za wszystkich kciuki, Trzeba zacisnąć zęby i przeczekać ten ciężki okres.