Na łamach Motormanii pisaliśmy wielorotnie o nieprawidłowościach związanych z oponami, wagą czy mocami silników, właśnie potwierdził to kanał FortNine.
Czy to nie irytujące, że niektórzy producenci podają tylko wartość maksymalnego momentu obrotowego i nie da się policzyć stosunku mocy do masy, inni zaś mają swoje pomysły na interpretacją wagi, a jeszcze inni mają „swoje” obliczenia co do mocy. Opublikowany przed wczoraj materiał naszych kanadyjskich kolegów z FortNine kapitalnie tłumaczy jak jesteśmy robieni „w konia”. To co możemy dodać od siebie to kwestie związane z mocą podawaną – producenci nigdy nie podają mocy silnik an kole, czyli takiej która jest naprawdę istotna, która ostatecznie pcha nas do przodu. Nie tylko dają obliczenia związane z doładowaniem powietrza i uwzględniają maksymalne, teoretycznie wyliczone, optymalne warunki maksymalnej mocy silnika, ale przede wszystkim nie mówią nam ile koni tracimy poprzez przełożenia układu napędowego. Dlatego różnice w deklarowanej mocy na silniku, a tej właściwej na kole mogą być drastyczne. Tymczasem zobaczcie to wartościowe nagranie od FortNine 🙂