Od kilkudziesięciu minut mamy już oficjalny komunikat o odejściu Mavericka Vinalesa z Yamahy. Podjęto wspólną decyzję o wcześniejszym zakończeniu kontraktu, który obowiązywać miał jeszcze na rok 2022. Vinales w ostatnim czasie coraz głośniej krytykował Yamahę, a wczoraj po zajęciu drugiego miejsca w Holandii, był wyraźnie niezadowolony. Trudno zrozumieć niezadowolenie kiedy zdobywa się podium w dobrym stylu, ale być może był to element dopasowany do strategii komunikacyjnej związanej z dzisiejszym ogłoszeniem odejścia. W oficjalnych oświadczeniach strony dziękują sobie za współpracę, a Lin Jarvis używa określenia „ze smutkiem żegnamy”. Tłumaczy również, że decyzja zapadła podczas wspólnej dyskusji po Grand Prix Niemiec, które było ich „najtrudniejszym weekendem wyścigowym w pięcioletniej współpracy”. Wygląda na to, że Yamaha tego nie chciała – to Maverick postanowił odejść. Wszystko wskazuje, przenosi się na miejsce czekające w Aprilii. Szef zespołu Apilii powiedział co prawda w ten weekend prosto do kamery DAZN, że „nie rozmawiali z Maverickiem”, co teoretycznie jest prawdą, ale w rzeczywistości dyplomatycznym ominięciem prawdy. Rozmawiali z jego menadżerami i dil jest dograny.
Jest jeszcze jedno ciekawe pytanie… Dovi testuje dla Aprilii. Na miejscu Espargaro wcale nie bylibyśmy tacy spokojni o swoje miejsce w zespole na 2022.