W ostatnich trzech latach po podwójne zwycięstwa na amerykańskim torze Miller Motorsports Park sięgali Ben Spies, Max Biaggi i Carlos Checa. Cała trójka zdobywała później mistrzowskie tytuły World Superbike. Czy podobnie będzie w najbliższy… poniedziałek?
Tegoroczny sezon jest jednym z najbardziej zaciętych w 25-letniej historii World Superbike. Za nami dziewięć wyścigów, w których zobaczyliśmy sześciu różnych zwycięzców na pięciu różnych motocyklach. Za nami już nieco ponad jedna trzecia sezonu i sytuacja na czele stawki zaczyna powoli się klarować. Włoch Max Biaggi, mistrz świata sprzed dwóch lat, prowadzi w generalce z przewagą pięciu punktów nad dosiadającym Kawasaki Brytyjczykiem, Tomem Sykesem.
Strata kolejnej piątki jest już dwucyfrowa, ale każdy z tej grupy ma teoretycznie matematyczne szanse, aby po najbliższej rundzie w USA trafić na czoło generalki. O ile solidne, trzecie miejsce reprezentującego Hondę Jonathana Rea jest lekkim zaskoczeniem, o tyle już dopiero czwarta pozycja i 23 punkty straty do lidera, to spore rozczarowanie ze strony obrońcy tytułu. Hiszpan Carlos Checa ma jednak w tym sezonie mocno utrudnione zadanie. Organizatorzy uznali zimą, że jego Ducati było rok temu za szybkie, stąd dodatkowych sześć kilogramów balastu, które mocno uprzykrzają życie zawodnikowi włoskiej ekipy Althea Racing.
Tuż za nim w tabeli znajduje się duet zespołu BMW, który podczas ostatniej rundy sięgnął po historyczne, pierwsze zwycięstwo w MŚ. Marco Melandri i Leon Haslam mogliby w generalce znajdować się jednak przed Carlosem, gdyby nie zamieszanie i kolizja w ostatnim zakręcie drugiego wyścigu na Donington Park.
Checa co prawda wygrał aż trzy tegoroczne wyścigi, a łącznie na podium stawał czterokrotnie, ale też w nietypowym dla siebie stylu, punktów nie zdobył w tym roku w trzech z dziecięciu startów. Rok temu, po pierwszych pięciu rundach sezonu, Checa prowadził w tabeli z przewagą aż 61 punktów nad Marco Melandrim, sześcioma zwycięstwami z dziesięciu startów i kompletem finiszów. Tylko dwukrotnie, dojeżdżając do mety odpowiednio na 9 i 10 miejscu, Carlos kończył wówczas wyścigi poza podium
Po ubiegłorocznej dominacji nie ma już śladu, ale wówczas piątą rundą sezonu były właśnie zmagania na amerykańskim torze Miller Motorsports Park, gdzie Checa w dominującym stylu odniósł podwójne zwycięstwo. Co prawda dwa lata temu Carlos dwukrotnie nie dojechał tutaj do mety, a podwójne zwycięstwo zgarnął wykorzystujący sytuację Max Biaggi, ale obiekt na przedmieściach Salt Lake City zawsze wyjątkowo odpowiadał nie tylko Hiszpanowi, ale również Ducati.
Carlos sięgnął tutaj także po podwójne zwycięstwo na Hondzie w 2008 roku (i to jest jedyna sytuacja, kiedy podwójny zwycięzca na Miller nie został mistrzem – tytuł zgarnął wówczas Troy Bayliss), a rok temu na podium pierwszego wyścigu ustawili się obok niego dwaj kolejni zawodnicy Ducati, Jakub Smrz i Sylvain Guintoli.
Hiszpański weteran będzie więc liczył na to, że los wreszcie się do niego uśmiechnie, ale czeka go trudny weekend. Pełen długich prostych i szybkich zakrętów tor Miller Motorsports Park sprzyja także dysponującym piekielnie mocnymi silnikami motocyklom marki Aprilia i Kawasaki, a to oznacza, że Max Biaggi i Tom Sykes będą trudni do pokonania, szczególnie biorąc pod uwagę dodatkowych sześć kilogramów balastu w Ducati Hiszpana.
Czy zobaczymy nowy rekord prędkości World Superbike? Organizatorzy przygotowali nawet z tej okazji loterię dla fanów i spodziewają się przekroczenia bariery dwustu mil na godzinę (320km/h)m jednak biorąc pod uwagę wynika Sykesa z Monzy – 339km/h, dwieście mil okaże się chyba zaledwie „małym piwem”. Co ważne, tor znajduje się aż 1350 metrów na poziomem morza, co jest sporym wyzwaniem dla jednostek napędowych.
Groźnym rywalem będzie dla Carlosa także dosiadający siostrzanego Ducati, Francuz Sylvain Guintoli, który kilka tygodni temu sięgnął na mokrym torze w Assen po swoje pierwsze zwycięstwo w World Superbike, rok temu stanął w stanie Utah na podium, a tabeli traci obecnie do Hiszpana zaledwie 20 punktów.
Ciekawe, co tym razem pokaże BMW, ale czarnym koniem może okazać się któryś z pozostałych zawodników Aprilii. Po trudnym początku sezonu, Irlandczyk Eugene Laverty, zespołowy kolega Biaggiego, jest dopiero ósmy w tabeli i zdeterminowany, aby wywalczyć swoje drugie podium w tym roku. Z okresu swoich startów w mistrzostwach Stanów Zjednoczonych, tor Miller Motorsports Park świetnie zna także Brytyjczyk Chaz Davies, dosiadający prywatnej Aprilii zespołu ParkinGO. Ubiegłoroczny mistrz świata Supersportów co prawda nie ścigał się tutaj w sezonie 2011, ale znajomość nitki toru oraz doping amerykańskich kibiców, mogą dodać mu skrzydeł.
W stawce na pełen etat ściga się tylko jeden Amerykanin, dosiadający Suzuki John Hopkins, który wraca na tor mimo bolesnej kontuzji, jakiej nabawił się na Monzy. Z dziką kartą wystartuje za to Shane Turpin na Ducati, choć w tym przypadku nie co liczyć na zbyt wiele. Kilka dni temu z ekipą Grillini rozstał się Australijczyk Mark Aitchison, którego BMW dosiądzie na Miller Motorsports Park Amerykanin Jake Holden.
„Runda w USA to zawsze wyjątkowy weekend, ponieważ ma zupełnie innych charakter niż klasyczne, europejskie rundy – mówi Biaggi. – Lubię ten tor, co potwierdza fakt, że zawsze mieliśmy tutaj dobre wyniki. W tym roku sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana. W stawce jest więcej zawodników mogących walczyć o podium, a utrzymanie się na czele jest coraz trudniejsze. Mamy jednak potencjał, aby to zrobić, jeśli dobrze rozpoczniemy weekend.”
„Zawsze lubiłem atmosferę panującą na Miller, ludzi, okoliczne góry i sam układ toru – dodaje Checa. – Charakterystyka toru odpowiada mojemu stylowi jazdy i mam mnóstwo wspomnień dzięki wynikom, jakie osiągałem tutaj w ostatnich latach. Na Donington straciliśmy dystans w klasyfikacji, więc potrzebujemy mocnego weekendu.”
„To fajny, szybki i płynny, ale niełatwy tor – mówi Marco Melandri. – Powinien odpowiadać mojemu stylowi jazdy. Wygranie pierwszego wyścigu dla BMW na Donington Park zdjęło z nas sporo presji i dodało motywacji, ale nie oczekujemy w ten weekend niczego specjalnego. Po prostu damy z siebie wszystko i jestem przekonany, że pierwsze zwycięstwo nie było ostatnim.”
„Unikalną cechą toru jest jego położenie, wysoko nad poziomem morza, co wpływa na moc silników, ale nie powinno być dużym problemem dla naszego motocykla – mówi szef zespołu BMW, Andrea Dosoli. – Jeśli jednak chodzi o zużycie opon, tor jest trudny dla wszystkich motocykli czterocylindrowych, szczególnie, jeśli pogoda jest kapryśna, choć podobno czeka nas stabilny weekend.”
„W przeszłości nie odnosiłem na Miller spektakularnych sukcesów, ale też nie było tak źle – mówi Tom Sykes, który był najszybszy w czterech z pięciu sesji Superpole w tym sezonie i tylko trzy z dziewięciu dotychczasowych wyścigów kończył poza podium, dzięki czemu do lidera tabeli traci jedynie pięć punktów. – Sam nakładam na siebie nieco presji, ponieważ jestem drugi w tabeli i nie chcę zawieść samego siebie. Moim celem są, jak zwykle, dwa finisze w pierwszej czwórce lub piątce i kolejne solidne punkty.”
Pamiętajcie, że w ten weekend nie tylko zabraknie na torze zawodników klasy World Supersport, w tym reprezentantów ekipy Bogdanka PTR Honda, ale również motocyklistów pucharu FIM Superstock 1000 z Andrzejem Chmielewskim w stawce. Tradycyjnie bowiem, MŚ World Superbike na Miller Motorsports Park towarzyszyć będą wyścigi mistrzostw USA. Kolejną tradycją jest fakt, iż wyścigi odbędą się nie w niedzielę, a w poniedziałek wieczorem polskiego czasu. Ostatni poniedziałek maja to w USA tzw. „Memorial Day”, święto państwowe upamiętniające poległych, amerykańskich żołnierzy.
Eursport pokaże powtórkę pierwszego wyścigu w poniedziałek, o godzinie 22:45, a zaraz po niej, drugi wyścig na żywo, o godzinie 23:30. Powtórki we wtorek rano w Eurosporcie 2: pierwszy wyścig o 7:30, a drugi o 8:30. Relację z wyścigów oraz podsumowanie weekendu znajdziecie także naturalnie na stronach portalu MotoRmania.com.pl.