Wygląda na to, że przynajmniej dwóch zawodników opuści po tym sezonie MotoGP i przeniesie się do World Superbike, gdzie zresztą szykuje się kilka innych zmian personalnych.
Niemiec Stefan Bradl, były mistrz świata klasy Moto2, co prawda długo próbował dogadać się z hiszpańskim zespołem Avintia, ale wygląda na to, że opuści nie tylko fabryczną ekipę Aprilii, ale także MotoGP i przeniesie się właśnie do WorldSBK. Dokąd dokładnie? Wszystko wskazuje na to, że na Hondę u boku byłego mistrza MotoGP, Nicky’ego Haydena. Miejsce dla Niemca zwolni najprawdopodobniej Holender Michael van der Mark, którego mocno kusi Yamaha.
Były mistrz świata klasy Supersport miałby na R1-ce zastąpić rozczarowującego i spowolnionego kontuzjami Francuza Sylvaina Guintoliego, mając jednocześnie nadzieję, że Yamaha zapewni mu za dwa lata awans do kategorii MotoGP, na co w szeregach Hondy nie może jednak chyba liczyć (choć w ten weekend spróbuje po raz trzeci wygrać dla HRC ośmiogodzinny wyścig MŚ Endurance na japońskim torze Suzuka).
Do World Superbike wróci także najprawdopodobniej Eugene Laverty. Irlandczyk imponuje w tym roku na dwuletnim Ducati zespołu Aspara, ale pozostać w MotoGP gotowy był tylko wówczas, gdy dostanie dużo bardziej konkurencyjną maszynę. Na to się jednak nie zanosi. Laverty był bliski podpisania kontraktu z Kawasaki i zastąpienia Toma Sykesa. Teraz wygląda na to, że dołączy do wracającej do WorldSBK, fabryczne ekipy Aprilii.
To nie jedyna niespodzianka. Ducati nie ukrywa, że prowadzi rozmowy z byłym mistrzem świata klasy 250, Marco Melandrim, który miałby zastąpić rozczarowującego rodaka, Davide Giugliano, u boku Chaza Daviesa.
Póki co to wszystko tylko nieoficjalne informacje, ale wiele wskazuje na to, że tak właśnie sprawy się potoczą. Możliwe jednak, że na oficjalne rozstrzygnięcia będziemy musieli poczekać aż do następnej rundy, która odbędzie się dopiero w połowie września na niemieckim torze Lausitzring. Dla nas jednak najważniejsze, aby w stawce znów nie zabrakło naszego jedynego reprezentanta, Pawła Szkopka.
