Podczas pierwszego wyścigu sezonu World Supersport zawodnicy będą musieli zjechać na obowiązkowy pit stop. Czy doświadczenie wyniesione z FIM EWC pomoże polskiemu Wójcik Racing Teamowi urwać tam kilka sekund?
Tak, to nie żart. Obowiązkowe pit stopy to częsta historia na torze Phillip Island od kiedy pod koniec 2012 roku wymieniono tam asfalt.
Australijski obiekt już wcześniej słynął z bardzo szybkiego zużywania opon. W końcu duża przewaga lewych zakrętów sprawiła, że to właśnie wyścigom Grand Prix zawdzięczamy rozwój asymetrycznych opon o rożnej mieszance po lewej i prawej stronie.
Wymiana asfaltu spowodowała jeszcze szybsze zużycie ogumienia. Z tego powodu obowiązkowe pit stopy widzieliśmy już nie tylko w cyklu WorldSBK, ale także w MotoGP.
Tym razem padło na klasę Supersport. O ile opony Pirelli dla klasy Superbike radzą sobie z wymagającą nawierzchnią, o tyle już podczas testów na początku tygodnia zawodnicy nie mogli przejeżdżać na jednym komplecie więcej niż dziesięć kółek.
Tak też będzie w niedzielę. Wyścig liczyć będzie 16 okrążeń, ale żaden z zawodników nie może przejechać bez pit stopu więcej niż dziesięciu.
Za całą sytuację trudno tak naprawdę winić Pirelli, bo problemy w ostatnich latach mieli w Australii wszyscy; Michelin i Bridgestone w MotoGP (to właśnie z tego powodu Japończycy postanowili wycofać się z królewskiej klasy), a nawet Dunlop w Moto2.
Obowiązkowy pit stop to szansa dla polskiego zespołu, który choć debiutuje w w World Supersport, ma swoje doświadczenie w FIM EWC, gdzie wystawia motocykle zarówno w klasie EWC, w której używa się systemów szybkiej zmiany kół, jak i w Superstock. Być może więc dzięki pracy polskich mechaników Chris Bergman zyska kilka cennych sekund?
Wyścig Supersportów w niedzielę o 3:15 rano polskiego czasu. Relacja w Eurosporcie 2. Obowiązkowe pit stopy nie będą potrzebne, jeśli zmagania odbędą się na mokrym torze i na oponach wet od startu do mety. Jeśli jednak asfalt będzie przesychał, zawodnicy mogą zjechać po slicki, ale znów; nie będą mogli przejechać na nich więcej niż dziesięć okrążeń. Tankowanie podczas pit stopów będzie oczywiście zabronione.
Dzisiejszy, pierwszy trening sezonu, odbył się właśnie na mokrym torze, a cześć zawodników, w tym Bergman, przejechała tylko kilka kółek i nie zmieściła się w limicie 107% lidera. Popołudniu było już sucho, a Szwed był 19., tracąc 2,4 sekundy do najszybszego, Szwajcara Randy’ego Krummenachera.
Podczas gdy mechanicy będą dziś wieczorem trenować w pit lane zmianę kół, managerom przyda się szybki trening liczenia do dziesięciu na liczydle. W końcu w 2013 roku szef mechaników Marca Marqueza w MotoGP, Santi Hernandez, zamiast po dziesięciu, kazał mu zjechać na pit stop po jedenastu okrążeniach, co skończyło się karą!