Motocyklowe wyścigi uliczne są dla nas Polaków niewątpliwie sportem egzotycznym. Pomijając, że nie mamy w Polsce tradycji związanej z tego typu eventami, to zamknięcie na cały weekend miasta tylko po to, żeby kilkuset ryzykantów w skórach, mogło ścigać się jego ulicami z prędkościami grubo naginającymi przepisy ruchu drogowego, stanowi swoistą abstrakcję.
Mimo tego (a może właśnie dzięki temu), entuzjastów tego typu rozrywki jest u nas wielu. Chcąc wziąć udział w czymś takim na żywo, od razu nasuwają się na myśl (obrosłe w legendę), wyścigi Tourist Trophy na wyspie Mann. Dla motocyklistów są niczym pielgrzymka muzułmanina do Mekki – przynajmniej raz w życiu trzeba to przeżyć. Nie mniej jednak dotarcie na miejsce i spędzenie tam tygodnia, (bo tyle trwa impreza), wymaga dosyć znacznych środków finansowych i jest trochę skomplikowana logistycznie. I tutaj naprzeciw wychodzą Czesi z własnymi wyścigami ulicznymi, zaledwie 30km od naszej południowej granicy.
Wyścigi uliczne są i prawdopodobnie będą elementem ich tradycji narodowej. Odwiedziłem jedną z takich imprez w maju tego roku.
Znajdujemy się w miejscowości Horice, niespełna dziewięciotysięcznym miasteczku na północy Czech. Od piątku 20.05.2022 do niedzieli 22.05.2022 staje się ono areną rywalizacji „riderów” z całej Europy, w 59tej edycji „300 zatacek Gustava Havla”. Ulice miasta stają się nitką wyścigową, garaże mieszkańców zostają przemianowane na „budki z piwem”, a pola na obrzeżach miasta to teraz paddock. Wszystko perfekcyjnie przygotowane i dopięte na ostatni guzik.
Zawodnicy rywalizują w dziesięciu klasach, podzielonych na pojemności. Na trasie wyścigu mamy możliwość zobaczenia wszystkiego, co ma 2 koła i silnik spalinowy (warto w tym momencie wspomnieć, że w klasie Supersport 600 startuje reprezentant Polski – Krystian Paluch, wielokrotny uczestnik wyścigów ulicznych w całej Europie).
Zawody rozpoczynają się już w piątek. Zawodnicy zapoznają się z torem podczas treningów wolnych. Wcześniej instalują swoje namioty w paddocku, przechodzą przez krótką biurokrację, obowiązkowy briefing oraz przegląd techniczny motocykli. W sobotę robi się poważniej: zwiększa się napięcie imprezy, ponieważ jest to dzień kwalifikacji do niedzielnych wyścigów. W trakcie dwóch sesji, która trwają 25 minut każda, zawodnicy walczą o najlepszy czas.
Niedziela to już to, na co wszyscy czekają – wyścigi. Zawodnicy ustawiają się na polach startowych według uzyskanych czasów w kwalifikacjach. Jest kolorowo, szybko i momentami skrajnie niebezpiecznie, ale pewnie to powoduje, że „zataczki” cieszą się tak dużym zainteresowaniem. Wzdłuż trasy stoją kibice, którym kompletnie nie przeszkadza, ze miasteczko jest zamknięte – przecież trzeba dopingować, a po zakończonym wyścigu obowiązkowa „klaczka”, czyli oklaski dla zawodników podczas rundy honorowej. Każdy wyścig podsumowuje podium oraz wręczenie pucharów. Wszystko przy dźwięku owacji kilku tysięcznego tłumu.
Atmosfera nie do opisania. To trzeba przeżyć osobiście. Tym bardziej, że w 2023 „zatacki” odbędą się po raz 60ty i organizatorzy już teraz przygotowują specjalny program właśnie na tę rocznicowe wydarzenie.
Po wszelkie szczegóły techniczne odsyłam na stronę:
Tam znajdziemy informacje na temat biletów, dojazdu, bazy noclegowej, itd., itp.
Zachęcam również do obejrzenia galerii oraz relacji filmowej z tegorocznej edycji, zapraszając jednocześnie na przyszłoroczne wyścigi, które odbędą się w dniach 20-21 maja.
To z kim się widzimy na miejscu w 2023 roku ?
