Valentino Rossi wycofał apelację, którą złożył w listopadzie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu po tym, jak organizatorzy MotoGP ukarali go trzema punktami za zderzenie z Markiem Marquezem podczas październikowego wyścigu o Grand Prix Malezji.
Rossi i Marquez zderzyli się na torze Sepang podczas incydentu, któremu towarzyszyły chyba największe kontrowersje i konsekwencje w historii sportu, przynajmniej dla Włocha. Agresywna jazda Hiszpana wyprowadziła „Doktora” z równowagi, prowokując go do próby wypchnięcia ustępującego mistrza na pobocze. Zakończyła się ona zderzeniem i wywrotką zawodnika Repsol Hondy, za co prowadzący w tabeli reprezentant Yamahy otrzymał od organizatorów trzy punkty karne. Rossi miał już na swoim koncie jeden, za przyblokowanie Jorge Lorenzo podczas wrześniowych kwalifikacji na torze w Misano. Cztery punkty karne oznaczały więc start do ostatniego, decydującego o tytule wyścigu z końca stawki.
Rossi odwołał się od decyzji organizatorów do Międzynarodowej Federacja Motocyklowej, ale FIM natychmiast podtrzymała wcześniejszą karę. Włoch złożył więc apelację do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w szwajcarskiej Lozannie. Dziewięciokrotny mistrz świata domagał się jednocześnie swojego rodzaju odroczenia kary i prosił, aby karny start z końca stawki przesunąć do czasu wydania ostatecznej decyzji CAS. Szwajcarzy jeszcze przed Grand Prix Walencji odrzucili wniosek o odroczenie, a startujący z ostatniego pola Rossi przegrał walkę o tytuł z zespołowym kolegą, Hiszpanem Jorge Lorenzo.
Kontrowersje z końcówki sezonu 2015 jeszcze długo będą na ustach kibiców MotoGP, ale sam Rossi postanowił najwidoczniej zapomnieć o całej sprawie. W czwartek 36-latek wycofał złożoną do CAS apelację. W świetle wydarzeń z Walencji jego wniosek i tak nie miał już zresztą większego znaczenia. Bo w końcu nawet gdyby Rossi sprawę wygrał, nie mógłby domagać się powtórzenia wyścigu czy odebrania tytułu Lorenzo. Jedynym skutkiem byłyby jeszcze większy niesmak.
Czy jednak Rossi faktycznie zapomniał już o ostatnich wydarzeniach? Osoby z jego najbliższego otoczenia podkreślają, że miną miesiące zanim na dobre zostawi to wszystko za sobą. Póki co gorycz motocyklowej porażki Włoch osłodził sobie wygrywając w listopadzie rajd Monza Rally Show a teraz czeka go zasłużona, zimowa przerwa.
Na początku lutego cała stawka rozpocznie jednak pierwsze przedsezonowe testy w Malezji. Czy pierwszy dzień w padoku upłynie pod znakiem rozdrapywania starych ran? Czy Rossi i Marquez będą w stanie zakopać wojenny topór? Biorąc pod uwagę fakt, że merchandisingowa firma Rossiego, która zajmowała się produkcją i dystrybucją gadżetów Hiszpana, zerwała umowę z zawodnikiem Repsol Hondy, sytuacja jest poważna. Jak bardzo? Przekonamy się, kiedy pod sztucznymi światłami w marcu rozpocznie się kolejny sezon MotoGP. Jedno jest pewne. Walka o tytuł w roku 2016 będzie jeszcze ostrzejsza i bezpardonowa.