Marc Marquez zakończył trzydniowe, ostatnie w tym roku oficjalne testy MotoGP z najszybszym czasem okrążenia, w najlepszym możliwym stylu kończąc mistrzowski sezon, ale mając też w głowie kilka dużych znaków zapytania. Kolejne oficjalne jazdy odbędą się dopiero w lutym w Malezji.
Po tym, jak wtorek upłynął pod znakiem deszczu, w środę wszyscy zawodnicy MotoGP ponownie wrócili na tor w Walencji, zaliczając owocne, kończące sezon testy. Marquez poprawił co prawda poniedziałkowy czas Jorge Lorenzo, ale tylko o dwie tysięczne sekundy, a co więcej; zrobił to nie na nowym, a na tegorocznym motocyklu.
Nowa Honda szybka, ale nerwowa
Mistrz MotoGP i jego zespołowy kolega Dani Pedrosa nową Hondę na sezon 2015 przetestowali po raz pierwszy w połowie tego sezonu w czeskim Brnie. Od tego czasu maszyna zmieniła się tylko nieznacznie, ale wiele jej aspektów nie przypadło hiszpańskiemu duetowi do gustu.
Podwozie nowego motocykla zmieniło się minimalnie względem maszyny na sezon 2014, ale dość mocno zmodyfikowany został, teraz dużo mocniejszy, silnik. Marquezowi spodobało się co prawda zachowanie motocykla na wejściach w zakręty, ale miał problemy z wyjściami oraz nieco nerwowym sposobem oddawania większej mocy. Wtórował mu Pedrosa, który ostatniego dnia uzyskał drugi rezultat, ale w wynikach całych, trzydniowych testów, znalazł się na czwartej pozycji.
Małe kroki Yamahy
Szybszy był od niego Jorge Lorenzo, który także miał mieszane uczucia po pierwszym kontakcie ze swoją nową Yamahą. Hiszpan chwalił poprawione zachowanie motocykla w uślizgach i łatwiejsze prowadzenie, ale cały czas narzekał na problemy na wejściach w łuki. Było to w tym sezonie piętą achillesową Yamahy w porównaniu z dysponującą skrzynią biegów typu „seamless” także podczas ich redukcji Hondą. „Honda jest teraz od nas o dobrych dziesięć kilometrów na godzinę szybsza – podkreślił zawodnik z Majorki. – Musimy nad tym popracować.”
Yamaha pracowała też m.in. nad dostosowaniem się do nowych przepisów, obniżających minimalną wagę motocykla ze 160 do 158 kilogramów. W tym celu przygotowano nowy, krótszy i dużo głośniejszy, układ wydechowy, który z pewnością w sezonie 2015 przypadnie do gustu kibicom. Yamaha w specyfikacji 2015 to tak naprawdę tegoroczny motocykl z niewielkimi zmianami podwozia i silnika. „Nie spodziewaliśmy się dużym zmian, ale zrobiliśmy krok w dobrą stronę” – powiedział autor piątego czasu dnia i szóstego czasu całych testów, Włoch Valentino Rossi.
Jakie więc wnioski dotyczące czołowej czwórki można wyciągnąć po pierwszych przymiarkach przed sezonem 2015? Honda jest jeszcze szybsza, ale jednocześnie poszła chyba o krok za daleko, przygotowując maszynę o dość agresywnej charakterystyce. To mimo wszystko chyba lepsza strategia niż filozofia małych kroków Yamahy, które faktycznie przyniosły postępy, ale niewielkie. Lorenzo i Rossi wciąż czekają przede wszystkim na nową skrzynie biegów, ale czy otrzymają ją już przed wyścigiem w Katarze?
Brytyjczycy bez rewelacji
Za plecami „czterech kosmitów” szybcy byli zawodnicy ekipy Monster Yamaha Tech 3, którzy otrzymali od fabrycznego zespołu sporo części, które zostały Rossiemu i Lorenzo po tym sezonie. Hiszpan i Brytyjczyk pokazali solidne tempo, ale w ich zasięgu nadal będzie chyba w przyszłym roku walka co najwyżej o piąte miejsce w tabeli.
Nieco więcej spodziewano się chyba w Walencji po przesiadających się na fabryczne Hondy Brytyjczykach. Cal Crutchlow w barwach ekipy LCR zakończył ostatni dzień na ósmym, a cały test na dziesiątym miejscu, ze stratą ośmiu dziesiątych sekundy do Marqueza. Były mistrz świata klasy Supersport po trzech latach na Yamasze i roku na Ducati tym razem spróbuje swojego szczęścia na modelu RC213V, którym w Walencji był mimo wszystko zachwycony.
29-latek pokazał co prawda przeciętne tempo, ale podkreślał, że nie czasy były dla niego najważniejsze, a zrozumienie zupełnie innego motocykla. Brytyjczykowi spodobało się prowadzenie maszyny i możliwość bardzo późnego hamowania. Crutchlow zaliczył też jednak już drugą wywrotkę: tym razem ocierając kolanem o kałużę na krawężniku i wylatując z toru przy dużej prędkości w pierwszym zakręcie. W efekcie złamał kciuk i mocno poobijał kolana, ale przed weekendem i tak czeka go operacja usunięcia z obojczyka tytanowej płytki, więc Cal nie martwi się specjalnie koniecznością wizyty w szpitalu. Po zabiegu Brytyjczyk uda się do Kalifornii, gdzie korzystając z lepszej niż w Europie pogody, rozpocznie swoje przygotowania kondycyjne do sezonu 2015.
Dużo większe problemy w poradzeniu sobie z nową Hondą miał dopiero czternasty w tabeli czasów Scott Redding. 22-letni Brytyjczyk pod koniec testów miał jednak okazję przejechać kilka kółek za Danim Pedrosą i zrozumiał czego wymaga od kierowcy model RC213V. „Musimy zmienić moją pozycję za kierownicą, abym bardziej dociążał przednie koło” – powiedział najmłodszy w historii zwycięzca wyścigu Grand Prix, który w Walencji wrócił pod skrzydła debiutującej w MotoGP ekipy Marc VDS, w barwach której ścigał się wcześniej w kategorii Moto2.
Niespodzianki i rozczarowania
Pod nieobecność fabrycznego duetu Ducati, w środę motocykle w specyfikacji GP14.2 otrzymali Yonny Hernandez i Danilo Petrucci, którzy znów – podobnie jak we wtorek w deszczu – imponowali. Włoch uzyskał siódmy, a Kolumbijczyk dziewiąty czas. Obaj chwalili prowadzenie i moc modelu Desmosedici. Podobne wrażenia miał Hector Barbera, który korzysta jednak z nieco bardziej ograniczającej elektroniki w specyfikacji Open oraz modelu GP14.
Trzynasty w środę, nieco ponad sekundę za Marquezem, był Nicky Hayden na nowej, produkcyjnej Hondzie. Amerykanin był zadowolony z większej mocy motocykla, choć można odnieść wrażenie, że czuł też niedosyt. „Liczyłem na lepszy czas, a na prostej i tak byliśmy o kilkanaście kilometrów na godzinę wolniejsi od motocykli fabrycznych – powiedział „Kentucky Kid”. – Motocykl ma nowy silnik, ale podwozie jest takie samo, więc ogólna różnica jest niewielka.”
Dużo większa zmiana po niedzielnym wyścigu czekała Niemca Stefana Bradla, który po trzech latach w barwach LCR Hondy przesiada się na Yamahę w specyfikacji Open wystawianą przez włoski zespół Forward Racing. Pierwszy kontakt z nową maszyną był dla Niemca udany, ale blisko dwusekundowa strata sugeruje, że czeka go jeszcze sporo pracy. Nad czym? „Yamaha dobrze się prowadzi i jest szybka w zakrętach, ale możemy mocno poprawić hamowania oraz dopracować elektronikę” – powiedział były mistrz świata Moto2, który w Walencji przetestował też zawieszenie należącej do Yamahy firmy Kayaba, ale był nim mocno rozczarowany. Niemiec liczy, że ekipa pozostanie jednak przy produktach szwedzkiej firmy Ohlins.
Aprilia i Suzuki bez mocy, ale z potencjałem
Poprzednik Bradla, Hiszpan Aleix Espargaro, przesiada się na wracające do MotoGP, fabryczne Suzuki, za którego sterami był dużo szybszy od Niemca, kończąc trzeci dzień ze stratą równej sekundy do Marqueza. Espargaro jest zachwycony lekkością prowadzenia nowej maszyny, ale narzeka na bardzo słaby silnik oraz dość mało miejsca za kierownicą, co nie tylko utrudnia jazdę, ale również pogarsza aerodynamikę. Nad detalami Suzuki będzie pracować za dwa tygodnie podczas prywatnych testów w Jerez. Później japońscy inżynierowie zabiorą się do pracy nad silnikiem.
Mniej niż dwie sekundy do Marqueza ostatecznie stracił też Alvaro Bautista, który debiutował w Walencji za sterami powracającej do MotoGP Aprilii. Włoska maszyna była podczas testów pozbawiona pneumatycznego rozrządu, a więc dużo słabsza od maszyn konkurencji, ale zarówno Hiszpan, jak i jego zespołowy kolega Marco Melandri chwalili jej prowadzenie. Włoch miał jednak w Walencji trochę problemów z dostosowaniem się do wymagań używanych w MotoGP opon Bridgestone, które mocno zmieniły się od jego ostatnich startów w królewskiej klasie w 2010 roku.
Debiutanci krok po kroku
Włoch uzyskał w Walencji najwolniejszy czas okrążenia. Przed nim znaleźli się czterej, rozdzieleni o pół sekundy, debiutanci. Najlepiej wypadł z nich Maverick Vinales na Suzuki, który pojechał o ćwierć sekundy szybciej niż mierzący ponad 190 centymetrów Loris Baz. Francuz przenosi się do MotoGP z serii World Superbike, podobnie jak Eugene Laverty, który testy zakończył tuż za nim.
Stawkę debiutantów zamyka tegoroczny wicemistrz świata Moto3 Jack Miller, który podobnie jak Vinales przez całe testy nie korzystał z elektroniki i kontroli trakcji. „To niewiarygodne jak mocno można tym motocyklem hamować w złożeniu” – Australijczyk powiedział o swojej produkcyjnej Hondzie, na którą wsiądzie ponownie podczas prywatnego testu w Malezji pod koniec listopada.
Teraz czas na…
Jego rywale na tor wrócą dopiero w lutym, podczas oficjalnych testów w Malezji. Do końca miesiąca w Europie testować będą jednak zawodnicy mniejszych klas Moto2 i Moto3, którzy w środę rozpoczęli trzydniowe jazdy w Jerez. Więcej na ten temat przy osobnej okazji.
Co więc, po pokonaniu w tym roku ponad dwunastu tysięcy kilometrów, porabiać będą do końca roku czołowi zawodnicy MotoGP? Valentino Rossi pod koniec listopada wystartuje w Monza Rally Show na znanym z Formuły 1, włoskim torze. Marc Marquez w połowie grudnia organizuje w Barcelonie dirt trackowe zawody Superprestigio, w których zmierzy się m.in. z Polakiem, Tadeuszem Błażusiakiem. Lorenzo w grudniu wystartuje w wyścigu samochodowym. Wcześniej wszystkich czekają liczne obowiązki względem sponsorów, a następnie krótki, zasłużony odpoczynek i intensywne, zimowe treningi kondycyjne. Sezon MotoGP kończy się bowiem tylko na papierze. W rzeczywistości rywalizacja o tytuł najszybszego motocyklisty świata nigdy nie staje w miejscu.
Pierwszy wyścig sezonu 2015, nocne zmagania o Grand Prix Kataru, w ostatni weekend marca. Relacje ponownie na sportowych antenach Polsatu.