Plotki i ploteczki zawsze otaczały Rossiego, a jego kariera w Ducati jest najgorętszym tematem roku.
Sezon na plotki rozpoczął się już jakiś czas temu. Zapalnikiem była runda w Katarze, kiedy to Rossi wybuchł i powiedział, że ma to całe Ducati w poważaniu. Od tamtego momentu media gotują się, raz na większym, raz na mniejszym ogniu. Wiele osób uważało, że kontrakt zostanie rozwiązany jeszcze przed końcem sezonu, a Doctor przejdzie pod inną banderę. Jedną z najpoważniejszych plotek był satelicki zespół Yamahy założony przez Rossiego, a ze sponsoringiem Coca-Coli. Ci, którzy siedzą w temacie głębiej, twierdzili, że to niemożliwe.
Nawet Lin Jarvis (dyrektor wyścigowej sekcji Yamahy) w jednym ze swoich wywiadów powiedział, że opcja Rossi + Yamaha jest niemożliwa do zrealizowania. Teraz jednak sytuacja ulega zmianie. Okazuje się bowiem, że Coca-Cola myśli o zakupie Monster Energy. A jak wiadomo, Monster jest silnie zaangażowany w wyścigi motocyklowe – jednym z zawodników noszących ich logo jest właśnie Valentino Rossi. W najnowszym wywiadzie dla AS.com, Jarvis jakby delikatnie zmiękczył swoje zdanie.
„Ciężko powiedzieć, co się stało, ale mam wrażenie, że on po prostu stracił zaufanie do motocykla – mówi Lin Jarvis o legendarnym Włochu. Valentino jest niezwykłym kierowcą i rozumie jak polepszyć oraz rozwinąć motocykl, ale jeżeli jesteś niezadowolony z czegoś, to nie możesz dać z siebie wszystkiego.
Ciągnięcie tego tak jak jest nie będzie dobre ani dla niego, ani dla Ducati, ani dla sportu. Nie myślałem o Rossim na następny rok. Yamaha ma już dwóch kierowców fabrycznych i dwóch satelickich. Tech3 będzie miało dwa motocykle na następny rok, więc to nie jest łatwa sytuacja.
Czy jego powrót do Yamahy jest interesującą możliwością? Najbardziej dla prasy, a ja nie zamykam drzwi, ale to nie jest realistyczna sytuacja. Ważne jest, że Ducati wypełni kontrakt z Ducati, a sezon jest jeszcze długi i jest jeszcze sporo czasu na podejmowanie decyzji.”
Do całej sprawy powrotu całkiem pozytywnie nastawiony jest natomiast Jorge Lorenzo: „Naprawdę nie mam nic przeciwko. Pracuję dla Yamahy i jeżeli byłby tutaj jeszcze jeden szybki kierowca na motocyklu, moglibyśmy poprawić swoje ogólne szanse na sukces.”
Rossi odpowiedział na zdanie Jorge i jednocześnie chciał trochę wyciszyć zamieszanie: „Jestem bardzo wdzięczy Lorenzo i w tym trudnym momencie jest on jedynym kierowcą, który wciąż mnie szanuje, a ja to doceniam. Jednak jest zbyt wcześnie na rozmowy o następnym sezonie, wciąż musimy doprowadzić Ducati do stanu używalności – to jest nasz cel.”
A co Wy sądzicie o powrocie Rossiego za stery YZR-M1, co zrobilibyście na miejscu Lina Jarvisa? Zwróćcie uwagę, że Yamaha wciąż nie ma głównego sponsora, a Rossi ciągnie za sobą sznur zainteresowania fanów, mediów i grubych portfeli. Tym bardziej, jeżeli Monster Energy rzeczywiście zostanie wykupione przez Coca-Colę…