Dzień po ostatnim wyścigu tego sezonu, w poniedziałek w Walencji rozpoczęły się pierwsze przygotowania do przyszłorocznej rywalizacji i oficjalne, trzydniowe testy MotoGP. Pierwszy dzień zdominowali zawodnicy Yamahy, a stawkę zamknęli… bracia Marquezowie.
21-letni Marc Marquez, który sięgnął w tym roku po swój drugi z rzędu tytuł mistrza świata MotoGP, a w niedzielę wygrał rekordowy, trzynasty w tym sezonie wyścig, w prezencie otrzymał od Hondy dzień wolny. Zamiast testować, zawodnik ekipy Repsol Honda mógł w poniedziałek dochodzić do siebie po niedzielnym świętowaniu wyjątkowo udanego sezonu, ale i tak pojawił się na torze.
Znacznie cenniejszy prezent otrzymał bowiem jego o trzy lata młodszy brat, Alex, który w niedzielę wywalczył mistrzostwo świata Moto3. Choć w przyszłym roku wystartuje w Moto2, w nagrodę za zdobycie tytułu młody Marquez mógł w Walencji przetestować maszynę MotoGP swojego brata. Punktualnie o szesnastej Marquezowie wyjechali w duecie na tor i pokonali dwanaście okrążeń, kończąc krótką sesję z dwoma najwolniejszymi czasami dnia.
Yamaha narzuca tempo
Tymczasem na czele stawki pierwszy dzień testowy zakończył Jorge Lorenzo, który po tym, jak w niedzielę wycofał się z kończącego sezonu wyścigu, w poniedziałek narzucił rekordowe tempo. Hiszpan przetestował przyszłoroczną wersję Yamahy, która zgodnie z nowymi przepisami jest o dwa kilogramy lżejsza (158 zamiast 160 kg).
Tuż za nim dzień zakończyli zawodnicy ekipy Monster Yamaha Tech 3, Pol Espargaro i Bradley Smith, którzy jednak w Walencji nie otrzymali od Yamahy zbyt wielu nowych części i skupili się na sprawdzaniu różnych ustawień.
Czwarty czas zanotował Valentino Rossi. Kolega Lorenzo z fabrycznej ekipy Yamahy na tor wyjechał późno, ale od razu zabrał się za testy nowej maszyny na sezon 2015. Dziewięciokrotny mistrz świata był zaskoczony efektami pracy inżynierów, podkreślając postępy podczas hamowania i ulepszone podwozie, ale dodając jednocześnie, że ekipa wciąż musi poprawić zachowanie motocykla podczas jazdy na zużytych oponach.
Sprint Ducati i Pedrosy
Piąty rezultat uzyskał Andrea Iannone debiutujący w barwach fabrycznej ekipy Ducati, ale testujący dokładnie ten sam motocykl, którym startował w niedzielę w wyścigu. Włoska marka nową wersję Desmosedici przygotuje dopiero w lutym, dlatego Iannone i Andrea Dovizioso – w poniedziałek z siódmym czasem – testowali w Walencji tylko w poniedziałek i tylko detale. Od wtorku modelu GP14.2 dosiadać będzie Kolumbijczyk Yonny Hernandez.
Duet Ducati rozdzielił Dani Pedrosa z Repsol Hondy. W garażu Hiszpana doszło po wyścigu w Walencji do wielu zmian personalnych. Inżynier od telemetrii zmienił dotychczasowego szefa mechaników, a do zespołu dołączyło trzech nowych pracowników. W związku z tym Pedrosa miał w ogóle nie wyjeżdżać na tor w poniedziałek, ale zmienił plany i potraktował dzień jako rozgrzewkę. Do środy Hiszpana czeka sporo pracy nad przyszłoroczną wersją Hondy RC213V.
Brytyjczycy na fabrycznych Hondach
Ósmy czas, ze stratą ośmiu dziesiątych sekundy do Lorenzo, uzyskał Cal Crutchlow, przesiadający się z fabrycznego Ducati na Hondę RC213V ekipy LCR. Brytyjczyk był zachwycony nową maszyną, choć podkreślał, że musi się do niej jeszcze dostosować i zmienić nieco swój styl jazdy. „Honda lubi agresywną jazdę i bardzo mi się to podoba – powiedział. – Mogę bardzo późno hamować, ale muszę uważać na przyczepność tylnego koła”.
Większe problemy z dostosowaniem się do nowej Hondy miał jego rodak Scott Redding, który przyznał, że RC213V bardzo różni się od jego tegorocznej wersji produkcyjnej, nie tylko mocniejszym silnikiem, ale także elektroniką i podwoziem. „To zupełnie inne motocykle” – powiedział Brytyjczyk, który wraca do ekipy Marc VDS. Belgijski zespół debiutuje jednak w MotoGP, co dodatkowo utrudnia zadanie byłemu wicemistrzowi świata Moto2. Redding zakończył poniedziałek z piętnastym czasem i dwusekundową stratą do Lorenzo.
Roszady w Forward i Suzuki
Przed nim i tylko 1,2 sekundy za Lorenzo, poniedziałkowe jazdy ukonczył Niemiec Stefan Bradl, który z LCR Hondy przesiada się na Yamahę zespołu Forward Racing, w którym zastąpi odchodzącego do Suzuki Aleixa Espargaro. Byłemu mistrzowi świata klasy Moto2 przypadło do gustu prowadzenie nowej Yamahy, ale zaznaczył, że ekipę czeka sporo pracy nad dostosowaniem elektroniki w specyfikacji Open do jego stylu jazdy, a także nad poprawą stabilności maszyny podczas hamowania.
Debiutujący na Suzuki Espargaro był czternasty i wolniejszy od Bradla o jedną dziesiątą sekundy. Hiszpan był zadowolony z prowadzenia motocykla, które uznał za lepsze niż jego dotychczasowej, znacznie cięższej Yamahy. Chwalił także elektronikę, ale podkreślał, że jednostka napędowa jest wyraźnie za słaba, a dopracowania wymaga także hamowanie silnikiem. Sekundę wolniejszy od Espargaro był debiutujący w MotoGP za sterami Suzuki Maverick Vinales.
Hiszpan był za to szybszy od przechodzących do królewskiej klasy z World Superbike Lorisa Baza i Eugene’a Laverty. Na obu wrażenie zrobiła sztywność prototypowych motocykli Grand Prix i przyczepność opon.
Osiemnasty, z czasem o 2,4 sekundy wolniejszym od wyniku Lorenzo i tylko 0,4 od Reddinga, był Czech Karel Abraham, który testował produkcyjną Hondę w specyfikacji 2015, z mocniejszym, wyposażonym w pneumatyczny rozrząd silnikiem. Jeśli pozwoli na to pogoda, we wtorek na motocyklu zmieni go Nicky Hayden.
Miller i Marquez debiutują w MotoGP
Najwolniejszy, ale też nie licząc Vinalesa najbardziej pracowity z debiutantów był Jack Miller. Wicemistrz świata Moto3 pokonał za sterami produkcyjnej Hondy aż 57 okrążeń, podczas których nie korzystał z żadnych pomocy elektronicznych, w tym z kontroli trakcji. Miller zakończył dzień ze stratą 3,6 sekundy do Lorenzo i półtorej sekundy do czasu, jaki w niedzielę na takim samym motocyklu uzyskał Scott Redding, ale nie wyniki były dla niego najważniejsze. Australijczyk był pod ogromnym wrażeniem mocy karbonowych hamulców, podkreślając jednak, że zmiana kierunków i jazda motocyklem MotoGP to dużo cięższa fizycznie praca niż ściganie się filigranową maszyną Moto3. Pod wrażeniem jego metodycznej pracy była także kierowana przez Cristiana Gabbariniego ekipa.
Za Millerem dzień zakończyli zawodnicy Aprilii, w tym wracający do MotoGP Włoch Marco Melandri i przesiadający się z Hondy Alvaro Bautista. Obaj pokonali jednak niewiele okrążeń, traktując poniedziałek jako rozgrzewkę przed dwoma następnymi dniami testów.
Na końcu stawki znaleźli się Marquezowie. Po jedenastu mierzonych kółkach Alex Marquez uzyskał wynik o 5,6 sekundy wolniejszy od czasu Lorenzo i dwie sekundy słabszy od rezultatu Millera. „Jechałem za Alexem i kilka razy się wystraszyłem, bo nie do końca panował nad sytuacją i momentami wyjeżdżał szeroko w zakrętach, ale świetnie się bawiliśmy” – powiedział Marc Marquez.
„Moc i hamulce motocykla MotoGP są niesamowite, a proste stają się nagle dużo krótsze – podkreślał Alex. – Świetnie się bawiłem, choć za kierownicą byłem trochę sztywny, a po wszystkim trochę zmęczony.”
Jak wiele czasu minie, zanim Alex dołączy do swojego starszego brata w MotoGP? Póki co czeka go przynajmniej jeden sezon w kategorii Moto2. Tymczasem w Walencji rozpoczął się już drugi dzień testów, ale poranek upłynął pod znakiem mocnego deszczu i niewielu okrążeń. Wydaje się mało prawdopodobne, aby zawodnicy mogli dziś wyjechać na tor na oponach typu slick, ale do swojej dyspozycji będą mieli jeszcze całą środę.
Zdjęcia: zespoły