Wyścigi szesnastej rundy MotoGP, Grand Prix Malezji, w najbliższą niedzielę mogą wyłonić mistrzów wszystkich trzech klas. Czy tak się stanie?
W królewskiej kategorii MotoGP zaledwie 28 oczek dzieli prowadzącego w tabeli Jorge Lorenzo i szybko odrabiającego straty zwycięzcę ostatniego wyścigu w Japonii, Daniego Pedrosę. Zawodnik Yamahy swój drugi tytuł w królewskiej klasie może teoretycznie przypieczętować już w niedzielę. Aby tak się stało, musiałby wygrać i liczyć, że Pedrosa zamelduje się na mecie w najlepszym razie dopiero na trzynastej pozycji. Taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, ale w końcu w MotoGP wszystko jest możliwe. Tym bardziej, że wyścig ruszy w niedzielę o godzinie 16-tej czasu lokalnego, a to właśnie wtedy nad Kuala Lumpur przechodzą potężne ulewy!
Póki co wydaje się, że to właśnie Lorenzo i Pedrosa znów będą nadawali ton rywalizacji, ale zaskoczyć może Casey Stoner. Australijczyk był w Malezji najszybszy podczas obu zimowych testów i choć wciąż zmaga się z kontuzją prawej kostki, z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Wolne zakręty to na Sepang rzadkość, a to właśnie na wyjściach z takich łuków 27-latek miał sporo problemów podczas ostatniego wyścigu w Japonii. Czy w niedzielę wyciągnie asa z rękawa?
Honda kontra Yamaha o trzecie miejsce
Potknięcie któregoś z trzech najszybszych zawodników tego sezonu znów oznaczać będzie otwarcie drogi na podium dla innych. Na szybkim torze Sepang w bardzo dobrej sytuacji mogą być Alvaro Bautista – który finiszował na trzecim miejscu w Japonii tydzień temu – oraz Stefan Bradl. Obaj dosiadają satelickich wersji modelu RC213V, a Honda podobno zafundowała im kilka nowych części, aby mogli rozdzielić Pedrosę i Lorenzo. Zespołowi Bautisty pozwolono także na wgląd w dane telemetryczne Stonera i Pedrosy, co do tej pory było zakazane. Wszystko po to, aby ekipa Hiszpana mogła rozwiązać problem z wibracjami przodu motocykla w zakrętach, co pozwoliłoby Alvaro na walkę z Jorge.
Sepang to także dwie bardzo długie proste, zakończone najostrzejszymi punktami hamowania w całym kalendarzu. Hamowanie to mocna strona Yamahy, ale jeśli powrócą problemy z przegrzewającymi się tarczami, Ben Spies, Cal Crutchlow i Andrea Dovizioso, mogą być w tarapatach. Dovizioso już sześć razy stał w tym roku na podium, a do trzeciego w tabeli Stonera traci tylko pięć punktów, więc zrobi wszystko, aby wyprzedzić Australijczyka. Spies z kolei liczy na swoje pierwsze podium w tym roku – roku, który jest przecież dla niego niezwykle pechowy.
Rossi bez szans?
Znów trudno jest ocenić szanse Ducati, ale ostatnie dwa wyścigi pokazały wyraźnie, że nowe podwozie i wahacz wcale nie oznaczają dla Valentino Rossiego i Nicky’ego Haydena regularnej walki o podia. Choć na Misano finiszował na drugim miejscu, w Japonii Włoch znów dojechał do mety blisko pół minuty za zwycięzcą i obawiamy się, że na torze Sepang sytuacja może się powtórzyć. Tym bardziej, że Ducati nie radziło sobie tutaj najlepiej podczas zimowych testów.
Co gorsza dla Rossiego, w październiku mijają dwa lata od czasu jego ostatniego zwycięstwa w MotoGP, które miało miejsce właśnie na torze Sepang. „Doktor” sięgnął wówczas po swoją 105 wygraną w MŚ i jak na ironię, 46 w barwach Yamahy. Wygląda na to, że na kolejny sukces 33-latek będzie musiał poczekać aż do powrotu na M1-kę w przyszłym roku.
7-krotny mistrz MotoGP walczy także z Crutchlowem i Bautistą o piątą pozycję w klasyfikacji generalnej. „Z naszej trójki jestem najwolniejszy” – powiedział w czwartek z dość zrezygnowaną miną, zapominając chyba jednocześnie, że wyprzedza Bradla o zaledwie 12 oczek.
Za niecały tydzień minie także rok od tragicznej śmierci Marco Simoncelliego, który zginął wskutek wypadku na drugim okrążeniu wyścigu o Grand Prix Malezji. W czwartek paddock MotoGP uczcił pamięć włoskiego zawodnika, a organizatorzy umieścili w miejscu wypadku, na wewnętrznej jedenastego zakrętu, specjalną tablicę pamiątkową.
Marquez i Cortese po tytuły w mniejszych klasach?
O ile w MotoGP musiałoby wydarzyć się coś mocno zaskakującego, aby Lorenzo mógł już w niedzielę świętować mistrzowski tytuł, o tyle mniejszych klasach sytuacja jest zupełnie inna.
W Moto2 genialny Marc Marquez musi jedynie przyjechać do mety przed swoim głównym rywalem, Polem Espargaro, albo stracić do niego góra trzy punkty, aby sięgnąć po upragnione mistrzostwo. Jeśli stanie się tak w Malezji, będzie to niemal magiczna chwila. To właśnie na torze Sepang, Marquez uległ rok temu wypadkowi, w efekcie którego niemal nie zakończyła się jego kariera, a on sam prawie stracił wzrok. Czy historia zatoczy się w niedzielę kołem?
W jeszcze lepszej sytuacji jest Niemiec Sandro Cortese, który w niedzielnym wyścigu klasy Moto3 może pozwolić sobie na stratę sześciu punktów do Mavericka Vinalesa i aż jedenastu do Luisa Saloma. Hiszpan z kolei dodatkowo otrzyma jeszcze karę degradacji o pięć pozycji na polach startowych, za zabranie z toru Jonasa Folgera podczas rundy w Japonii. Jeśli więc Vinales wygra, Cortese wystarczy drugie miejsce. Jeśli wygra Salom, Niemiec musi być trzeci, aby już na dwie rundy przed końcem sezonu świętować mistrzowskie trofeum.
Relacje w Polsat Sport News
Relacje z Grand Prix Malezji polscy kibice znów będą mogli śledzić na żywo na antenie Polsatu Sport News. Stacja pokaże piątkowe, drugie treningi wolne (o 7:15 rano), sobotnie kwalifikacje (od 7:00) i niedziele wyścigi (7:00 – Moto3, 8:20 – Moto2, 10:00 – MotoGP).