Czy szósta runda MotoGP będzie w ten weekend ostatnią okazją dla Valentino Rossiego, aby wrócić do gry o tegoroczne mistrzostwo? Włocha czeka trudne zadanie, bo choć wygrywał pod Barceloną wielokrotnie, to jednak przed własnymi kibicami wystartują jego główni rywale; Jorge Lorenzo, Dani Pedrosa i Marc Marquez.
Gabinet Doktora?
Valentino Rossi w Grand Prix Katalonii triumfował aż dziewięciokrotnie, z czego sześć razy w królewskiej klasie. Wygrana z sezonu 2009 jest zresztą jedną z najsłynniejszych i najbardziej imponujących w karierze 9-krotnego mistrza świata. To właśnie wtedy „Doktor” pokonał Jorge Lorenzo po widowiskowym manewrze w ostatnim zakręcie.
Zapytany jednak, czy liczy na „powtórkę z rozrywki”, Rossi odpowiedział dzisiaj podczas konferencji prasowej rozpoczynającej Grand Prix Katalonii dość dosadnie: „Jeśli Jorge zgodzi się poczekać na mnie przed metą”.
Te słowa faktycznie dość dobrze oddają sytuację 34-letniego Włocha, którego forma po powrocie na Yamahę – mimo podium w pierwszym wyścigu w Katarze – jest dość rozczarowująca. Jakby tego było mało, ostatni wyścig – domowe zmagania o Grand Prix Włoch na Mugello – zakończył się dla „Doktora” już po kilkuset metrach z powodu kolizji z Alvaro Bautistą: „Przez kilka dni mocno bolał mnie po niej tyłek… dosłownie i w przenośni” – żartował dzisiaj Rossi.
Po ostatniej wywrotce 9-krotny mistrz świata spadł bowiem w klasyfikacji generalnej na szóste miejsce, a do prowadzącego w niej Daniego Pedrosy traci już 56 punktów. Co prawda do końca sezonu pozostało jeszcze 13 wyścigów i 325 oczek do zdobycia, ale taka strata przy tak dobrej dyspozycji Pedrosy, może być nie do odrobienia. Chyba, że Rossi ostro weźmie się do pracy, a powrót do gry rozpocznie właśnie na torze, na którym odnosił największe sukcesy.
Grand Prix Katalonii będzie dla „Doktora” chwilą prawdy, a zdaniem wielu, także przysłowiową „piłką meczową”. Kluczem będzie dla Włocha sobota i zakwalifikowanie się do startu w dwóch pierwszych rzędach. Nowy, 15-minutowy format kwalifikacji, sprawia Rossiemu w tym roku sporo problemów, a wyścig na Mugello pokazał, że 34-latek nie może pozwalać sobie na start z trzeciej linii.
Hiszpanie u siebie
Liderem tabeli MotoGP po pięciu rundach jest ubiegłoroczny wicemistrz świata, Dani Pedrosa. 27-latek pochodzi z pobliskiego Sabadell, więc Grand Prix Katalonii jest dla niego wyjątkowym wydarzeniem. Co prawda zawodnik Repsol Hondy nie wygrał tutaj od pięciu lat, ale niedzielny wyścig będzie jego dwusetnym startem w mistrzostwach świata (wygrał aż 47 z nich), więc Dani z pewnością da z siebie wszystko. Tym bardziej, że podczas ostatnich zmagań we Włoszech nie był w stanie nawiązać walki z ostatecznym zwycięzcą, Jorge Lorenzo.
Obrońca tytułu triumfował nie tylko dwa tygodnie temu we Włoszech, ale także w Grand Prix Katalonii rok temu. Co prawda pochodzi z Majorki, ale Lorenzo od lat mieszka w Barcelonie, więc niedzielny wyścig także dla niego oznacza prawdziwie „domowy start”. 26-latek rozpoczął tegoroczny sezon od wygranej w Katarze, ale później miał nieco problemów. Wydaje się jednak, że dzięki zwycięstwu na Mugello jego pewność sobie – nadwerężona kolizją w ostatnim zakręcie w Jerez oraz problemami na Le Mans – znów powróciła. W niedzielę Lorenzo może więc być nie do pokonania; tym bardziej, że przez ostatnie cztery lata „Por Fuera” nie schodził w Montmelo z podium; dwukrotnie wygrywając i tyle samo razy finiszując na drugiej pozycji.
Grand Prix Katalonii to także domowy wyścig dla Marca Marqueza, który w ten weekend może pogodzić doświadczonych faworytów i sięgnąć po swoje drugie zwycięstwo w MotoGP. Po czterech podiach z rzędu, w trakcie weekendu we Włoszech 20-latek zaliczył tyle samo wywrotek i w niedzielę będzie chciał za nie odpokutować. Jego forma jest co prawda wielką niewiadomą, ponieważ nigdy nie jeździł po torze w Montmelo na motocyklu MotoGP, ale ubiegłoroczny mistrz świata Moto2 pokazał już wielokrotnie, że nie narzeka na brak asów w rękawie.
Grand Prix Katalonii to także kolejne starcie Yamahy i Hondy. W długich, szybkich i płynnych zakrętach jak ryba w wodzie czuje się rzędowa M1-ka. Tym bardziej, że firma Bridgestone wysłała do Katalonii dość twarde mieszanki opon, co może mniej sprzyjać RC213V. Prognozy pogody przewidują jednak upalny weekend. Jeśli w niedzielę temperatury asfaltu zbliżą się do pięćdziesięciu stopni – podobnie jak w Jerez – Honda może zyskać sporą przewagę.
Już dziś rosną za to temperatura i napięcie w padoku, ponieważ zawodnicy wiedzą, że walczą o wysoką stawkę. Po pięciu wyścigach Pedrosa wyprzedza Lorenzo o 12, a Marqueza o 26 punktów, zaś Cal Crutchlow traci do debiutanta z Repsol Hondy tylko sześć oczek.
Ducati kontra CRT, ale kto czarnym koniem?
Dosyć pewne wydaje się natomiast, że trudny weekend czeka w Barcelonie zawodników Ducati. Choć to właśnie tutaj, dokładnie dziesięć lat temu, Loris Capirossi wywalczył pierwsze zwycięstwo dla modelu Desmosedici, maszyna z Bolonii bardzo źle czuje się w szybkich, długich łukach toru w Montmelo. Nie tylko prowokują one owianą złą sławą podsterowność, ale również, z uwagi na duże prędkości, wywołują nerwowe zachowanie zawieszenia na wyjściach.
Jakby tego było mało, Ducati nie zdołało przygotować na czas nowej wersji „laboratoryjnego” modelu GP13 i Andrea Dovizioso z Nickym Haydenem w Grand Prix wystartują w ten weekend na swoich dotychczasowych motocyklach. Obaj podkreślali jednak przed przylotem do Barcelony, że tzw. „lab bike” i tak nie jest wystarczającym krokiem do przodu. Bolończyków wciąż czeka sporo pracy… a w niedzielę trudny wyścig.
Sytuację może wykorzystać Aleix Espargaro, który we Włoszech wywalczył świetne, ósme miejsce, najlepszy rezultat motocyklisty CRT w dwuletniej historii MotoGP. Zawodnicy Ducati będą musieli w niedzielę często oglądać się za siebie – choć z pewnością sporo zyskają na ponad kilometrowej prostej startowej. Espargaro mieszka zaledwie kilka kilometrów od toru i zrobi wszystko, aby zebrać kilka prototypowych skalpów.
Gdzie w tym wszystkim znajdują się prywatni zawodnicy, jak Cal Crutchlow i Stefan Bradl? Jak zwykle mogą zaskoczyć. Brytyjczyk chciałby z pewnością trzeci raz z rzędu stanąć na podium, ale Valentino Rossi przed weekendem stwierdził stanowczo, że on również celuje w miejsce w pierwszej trójce. Cala czeka więc w niedzielę prawdziwy test.
Iskrzy pomiędzy kosmitami
Co ciekawe, pomiędzy tzw. „czwórką kosmitów” znów iskrzy. Po wyścigu na Mugello Dani Pedrosa narzekał zarówno na ostry manewr Jorge Lorenzo w pierwszym zakręcie – za co ten drugi natychmiast przeprosił – a także na… Marca Marqueza. Zdaniem lidera tabeli młody debiutant skopiował przed wyścigiem ustawienia jego motocykla. Rozmawialiśmy na ten temat z szefem zespołu Repsol Honda, Livio Suppo, który ma na ten temat nieco inne zdanie – więcej jeszcze w ten weekend na portalu oraz w lipcowej MotoRmanii. Przypomnijmy jednak, że na pieńku z Marquezem ma także Lorenzo, który wyjechał poza tor po, jego zdaniem „przesadzonym”, manewrze w ostatnim zakręcie wyścigu w Jerez.
Nerwową atmosferę dało się wyraźnie wyczuć podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Lorenzo i Pedrosa wydawali się zakopać stary, wojenny topór, wymieniając uprzejmości pomiędzy kolejnymi pytaniami dziennikarzy. Tuż obok nich siedział Marquez, który przez całą, blisko półgodzinną konferencję prasową, nawijał jak nakręcony z… Valentino Rossim, ani razu nie oglądając się na swoich rodaków. Czy młody wilk znajdzie sojusznika w starym wyjadaczu…? Z pewnością nie na torze, ale kolejne konferencje zapowiadają się równie ciekawie, co dzisiejsza.
Redding kontra Hiszpanie w Moto2
Ciekawie zapowiada się także rywalizacja w klasie Moto2. Grand Prix Katalonii to domowy wyścig dla takich asów jak Pol Espargaro, Esteve Rabat i Nico Terol, ale na czele tabeli, po dwóch wygranych z rzędu, znajduje się Brytyjczyk Scott Redding.
Napięcie pomiędzy Reddingiem a Espargaro sięgnęło w ostatnich tygodniach zenitu po serii uwag i uszczypliwości wymienianych za pomocą mediów, dlatego niedzielne starcie na domowym torze Espargaro może okazać się nie lada widowiskiem. Środowisko Espargaro, a także niektórzy rywale, są przekonani, że tegoroczne problemy aktualnego wicemistrza świata wcale nie wynikają z presji, a twardszej konstrukcji opon Dunlop (na to samo narzeka też chociażby rozczarowujący Toni Elias, pierwszy mistrz Moto2).
Czytaj także: Co się dzieje z Polem Espargaro?
Sam Espargaro jest dość pewny siebie po niedawnych, udanych testach na Mugello. Czy faktycznie wszystko wróciło już do normy, czy jednak chłopak z Granollers rzeczywiście cierpi na przysłowiową „zrytą fasolę”? Miejmy nadzieję, że przekonamy się o tym w niedzielę, chociaż apetyt na zwycięstwo ma także spora grupa rywali. Uważacie chociażby na Takaakiego Nakagami, który podobno poradził sobie już z trapiącymi go – i kilku innych zawodników – problemami ze sprzęgłem, które doprowadziły m.in. do jego wywrotki w Grand Prix Włoch.
Hiszpańska armada w Moto3
Jeśli chcecie założyć się o to, po którym z niedzielnych wyścigów usłyszymy hymn Hiszpanii, największe szanse macie stawiając na rywalizację w Moto3. Tutaj szybkich będzie aż czterech faworytów publiczności: lider tabeli Maverick Vinales, zwycięzca ostatniego wyścigu Luis Salom, oraz młodzi i nieokrzesani Alex Rins, i Alex Marquez. Co prawda w swoim domowym wyścigu wystartuje także ekipa Mapfre Aspar, wystawiająca utalentowanego Niemca, Jonasa Folgera, ale 19-latek z Bawarii jest mocno poobijany po niedawnej wywrotce na maszynie motocrossowej.
Spodziewajcie się więc prawdziwego, hiszpańskiego pogromu. To jednak wcale nie oznacza, że w Moto3 będzie nudno. Najszybsza trójka prezentuje bowiem w tym roku wyjątkowo wyrównany poziom i choć łatwo przewidzieć, że w niedzielę w Moto3 wygra Hiszpan, wytypowanie konkretnego nazwiska jest chyba jeszcze trudniejsze, niż w Moto2 i MotoGP.
Wszystko to wskazuje na to, że czeka nas bardzo ciekawy weekend. Relacje na żywo już od piątku w Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport Extra HD.