Po czwartym miejscu wywalczonym w niedzielę w Brnie Valentino Rossi opowiedział nam o wyścigu w Czechach, zbliżających się zmaganiach w Austrii, swoim przyrodnim bracie oraz Meksyku, który najprawdopodobniej MotoGP odwiedzi już w przyszłym roku.
Czwarte miejsce „Doktora” w niedzielnym Grand Prix Czech było jego ósmym z rzędu finiszem w pierwszej piątce. Niestety Włoch oraz Yamaha nie wygrali wyścigu MotoGP od ponad roku. Cały czas zmagają się z problemami z brakiem przyczepności, a co za tym idzie gorszym przyspieszeniem, wywołanym zbyt dużym zużyciem tylnej opony.
Yamaha doskonale zdaje sobie sprawę z istoty problemu, ale nawet lider projektu M1 mówił nam w Brnie w sobotę, że sytuację może poprawić tylko nowy silnik, a ten zadebiutuje dopiero w kolejnym sezonie. Tymczasem na poniedziałkowe testy w Brnie Rossi i Vinales nie otrzymali żadnych istotnych nowych części i ich sytuacja raczej się w tym roku nie zmieni.
Czy więc czas zapomnieć o walce o mistrzowski tytuł z Marquezem i skupić na obronie drugiej pozycji przed coraz szybszym ostatnio Dovizioso? Co jeszcze Yamaha może zrobić, aby podkręcić w tym roku tempo? Czy w Austrii Rossiego i Vinalesa czeka kolejny trudny weekend? O to wszystko, a także planowane na przyszły sezon Grand Prix Meksyku oraz przyrodniego brata Lucę Mariniego, zapytaliśmy „Doktora” podczas krótkiej rozmowy z grupą dziennikarzy po niedzielnym wyścigu w Brnie.
Jak podsumujesz Grand Prix Czech?
To był dla mnie bardzo udany wyścig, od startu przez początkowe okrążenia podczas których byłem w czołówce. Niestety, z czasem tylna opona zaczęła coraz bardziej tracić przyczepność i coraz mocniej się ślizgała. W takich sytuacjach mamy spory problem z przyspieszeniem i tracimy z tego powodu sporo czasu. Niestety, nie byłem wystarczająco szybki aby stanąć na podium. Wiedzieliśmy to jednak już od treningów wolnych. Wiedzieliśmy, że Marquez i dwaj zawodnicy Ducati będą od nas szybsi. Założyłem twardą tylną oponę i uważam, że był to dobry wybór. Na finiszu stoczyliśmy bardzo fajny pojedynek z Crutchlowem. Byłem w stanie go wyprzedzić, ale to nie wystarczyło aby stanąć na podium.
Spodziewałeś się takiego tempa Ducati w Brnie?
Byłem trochę zaskoczony tym, że zajęło na tym torze dwa pierwsze miejsca. Miałem nadzieję, że będą mieli trochę większe problemy, ale byli bardzo szybcy.
Czy niższe temperatury w dzień wyścigu były ci na rękę?
Gdy w niedzielę spadła nieco temperatura spodziewałem się szybszego wyścigu. Wszyscy jednak bardzo oszczędzali opony. Jeśli od początku jedziesz na maksa, możesz mieć później duże problemy. Przy nieco niższej temperaturze było trochę łatwiej, ale nie była to duża różnica.
Mogłeś dzisiaj podejrzeć m.in. jazdę Cala Crutchlowa. Czego się dowiedziałeś?
To był dla mnie cenny wyścig, bo mogłem pojechać za Dovim, Lorenzo, Marquezem i Crutchlowem. Każdego z nich mogłem podejrzeć, ale nie dowiedziałem się niczego, czego już byśmy nie wiedzieli. Gdy otwieramy gaz są w stanie lepiej przyspieszać. Lepiej oszczędzają także opony. My mamy z tym większy problem. Nasz motocykl pod względem balansu mechanicznego jest bardzo dobry. Zawsze jesteśmy konkurencyjni podczas kwalifikacji. Niestety, mamy jeszcze nieco do poprawy jeśli chodzi o drugą połowę wyścigu.
Byłeś zaskoczony tym jak późno hamował dzisiaj Lorenzo?
Lorenzo zawsze jest mocny na hamowaniu, ale tak, to był w jego wykonaniu bardzo dobry wyścig. Był szybki.
Czy z uwagi na niższe temperatury zastanawiałeś się nad założeniem miękkiej tylnej opony?
Tak. Tym bardziej, że skorzystali z niej także Maverick i Zarco, ale podczas porannej rozgrzewki dobrze czułem się na zużytej twardej oponie. Cała czołówka założyła twardy tył. Założenie miękkiego byłoby bardzo ryzykowne, a dawałoby niewielkie korzyści. Przy takiej temperaturze zachowanie motocykla na obu tych oponach było bardzo podobne.
A co z przodem?
Założyliśmy pośredni przód, ponieważ na Yamasze nie da się jeździć na twardej oponie. Nie lubimy jej. Zarco i Vinales też korzystali z pośredniej mieszanki, ale dla mnie to nie problem. Przód pracował dobrze do samej mety.
Skoro nie macie żadnych nowych części, dlatego nie próbujecie jakiś radykalnych ustawień?
Nasz problem jest jasny i mówimy o tym od dawna. To nie jest łatwa sytuacja, ale mam nadzieję, że dostaniemy jeszcze w tym roku coś nowego. Jeśli ustawisz najlepiej to co masz, jest nieźle. Dobrze w tym roku pracujemy i w niedzielę zazwyczaj jesteśmy konkurencyjni, z ustawieniami na maksa. Ustawieniami nie możemy jednak zrobić nic więcej. Można spróbować założyć miękką oponę, ale wtedy możesz stracić tempo i to nie jest najlepsza droga. Musimy pracować tak, jak do tej pory.
Czy celem jest teraz walka o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej?
Ten wyścig był dobry pod tym względem, że powiększyłem przewagę w tabeli nad Maverickiem i Zarco, ale wygląda na to, że większym problemem jeśli chodzi o moje drugie miejsce jest Dovi, a także Lorenzo. Jesteśmy tutaj po to aby walczyć o tytuł i nie zamierzamy się poddawać, ale to będzie trudne patrząc na tempo Marca.
Twój brat przyrodni, Luca Marini, startował dziś w Moto2 z pole position i o włos rozminął się ze zwycięstwem, finiszując na drugiej pozycji…
To był piękny wyścig. Z pewnością najlepszy w jego karierze. Trochę szkoda, że nie udało mu się wygrać, bo to było jego 46. Grand Prix, a do tego w Brnie, gdzie przed ponad dwudziestoma laty wywalczyłem swoje pierwsze zwycięstwo, ale z drugiej strony to była piękna walka. Miguel Oliveira to zawodnik, który ma już za sobą ze 25 takich pojedynków. Dla Luki to był pierwszy taki wyścig.
Jego pierwsze zwycięstwo jest blisko?
Dzisiaj pojechał perfekcyjnie, fantastycznie. Jeśli utrzyma takie tempo, wkrótce wygra.
Czego spodziewasz się po rundzie w Austrii?
Austria to dla Yamahy jeden z najgorszych torów w kalendarzu. Czeka nas trudny weekend. To tor pełen długich prostych i wolnych zakrętów, a więc dla nas najgorszych miejsc. Niestety nie mamy niczego specjalnego na testy po Grand Prix Czech, ale będzie dla nas ważne, aby spróbować zrobić chociaż mały krok.
Za rok MotoGP wybierze się najprawdopodobniej na tor F1 w Meksyku. Co o tym sądzisz?
Jestem załamany. Po pierwsze czeka nas dwadzieścia wyścigów w jednym sezonie, a to oznacza, że nie będziemy mieli czasu na życie prywatne. Poza tym to bardzo zły tor. Nie podoba mi się. Jest niebezpieczny. Trzeba zmodyfikować jego część, ale nie jest to łatwe. Wyścig tam w przyszłym roku nie jest dobrym pomysłem.