Magazyn Forbes opublikował coroczną listę stu najlepiej zarabiających sportowców świata, w której oczywiście nie mogło zabraknąć Valentino Rossiego.
Choć Włochowi nie idzie ostatnio najlepiej w MotoGP, pocieszenia może szukać sprawdzając stan swojego konta bankowego. Które miejsce zajął 9-krotny mistrz świata?
Według Forbesa, 33-latek zarobił w ostatnim roku aż siedemnaście milionów dolarów za swoje starty w królewskiej klasie w fabrycznym zespole Ducati oraz dodatkowych trzynaście milionów za inne umowy, m.in. z producentem napoju Monster Energy. „Doktor” zgarnął więc przez ostatni rok w sumie aż trzydzieści milionów dolarów, zajmując dwudzieste miejsce w setce najlepiej opłacanych sportowców minionych dwunastu miesięcy.
Listę, z którą zapoznać możecie się na stronie Forbesa, otwiera bokser Floyd Mayweather Jr., który przez ostatni rok zarobił bagatela 85 milionów dolarów, choć stoczył w tym czasie zaledwie dwie walki. Na podium stanęli jeszcze, inny bokser, Manny Pacquiano (62 miliony dolarów) oraz słynny golfista Tiger Woods (59 milionów, z czego aż 55 to przychód z umów sponsorskich).
Tuż przed Rossim, na dziewiętnastej pozycji, znalazł się najlepiej zarabiający kierowca Formuły 1, zawodnik Ferrari, Fernando Alonso. Hiszpan przez ostatni rok zarobił podobno 32 miliony dolarów, z czego aż 29 wyniosła jego umowa z włoską stajnią, zaś dodatkowe kontrakty jedynie 3 miliony.
Wyżej niż gwiazdy sportów motorowych sklasyfikowano jeszcze chociażby tenisistów: Rafaela Nadala i Rogera Federera (52 miliony, z czego aż 45 pochodzi z umów sponsorskich) oraz piłkarzy, Lionela Messiego, Cristiano Ronaldo i Davida Beckhama. Pozostali sportowcy z pierwszej dwudziestki (i większość w zestawieniu) to mało znane w Europie gwiazdy typowo amerykańskich sportów, jak football, baseball czy koszykówka.
W pierwszej setce znalazło się jeszcze kilku innych kierowców F1, w tym Michael Schumacher – tuż za Rossim, z dochodem wynoszącym 30 milionów dolarów, czy gwiazd amerykańskiej serii wyścigowej NASCAR, ale próżno szukać w niej pozostałych zawodników MotoGP. Ostatni z setki najbogatszych sportowców zarobił w ostatnich miesiącach 16 milionów dolarów, czyli 12,5 miliona Euro. Czy nikt z motocyklistów nie osiąga takich zysków?
Stoner i Lorenzo na progu
Nie jest jednak tajemnicą, że Casey Stoner zarabia rocznie około dziesięciu milionów Euro za sam tylko kontrakt z HRC, a przecież otrzymuje jeszcze dodatkowe wynagrodzenie od swoich prywatnych sponsorów, jak Red Bull, więc teoretycznie powinien znaleźć się pod koniec pierwszej setki. Niewiele mniej trafia na konto lidera klasyfikacji generalnej. Hiszpan Jorge Lorenzo za ten sezon w barwach Yamahy otrzyma osiem milionów Euro, nie licząc bonusów i premii za wygrane wyścigi i ewentualnie, także mistrzowski tytuł. A do tego dochodzą też przecież pieniądze od sponsorów, jak producenta napojów Rockstar.
Casey Stoner kończy swoją karierę pod koniec sezonu, choć Honda proponowała mu dwukrotnie wyższe wynagrodzenie za pozostanie w MotoGP na kolejny sezon. Teoretycznie wynagrodzenie to przewyższałoby wartość czeków, jakie od Ducati otrzymuje Valentino Rossi. Wówczas Australijczyk z pewnością trafiłby już na listę Forbesa. Może jednak zrobi to Lorenzo, który podpisał niedawno nową, dwuletnią umowę z Yamahą. Podobno jej wartość wzrosła z ośmiu do dziesięciu milionów Euro rocznie.
Niestety, pozostali zawodnicy MotoGP mogą tylko pomarzyć o takich stawkach. Większość kierowców na motocyklach prototypowych musi zadowolić się raptem kilkoma milionami Euro rocznie, a część zawodników CRT nie tylko nie otrzymuje wynagrodzenia, ale musiało jeszcze wnieść do zespołu przynajmniej 200-300 tysięcy Euro od prywatnych sponsorów.
Podobno pieniądze szczęścia nie dają i patrząc na tegoroczne wyniki Rossiego w MotoGP, musimy się z tym zgodzić. „Doktor” może co prawda przynajmniej cierpieć w luksusie, ale z pewnością bez zastanowienia zamieniłby swoją roczną pensję na dziesiąty mistrzowski tytuł. W końcu nawet 15-krotny mistrz świata, legendarny Giacomo Agostini, powiedział podczas sobotniej imprezy z okazji swoich 70-tych urodzin, że zamieniłby wszystkie swoje tytuły na możliwość rywalizacji ze Stonerem, Lorenzo i Rossim. Niestety, nie wszystko można kupić…