Pierwszy dzień Grand Prix Katalonii upłynął nam wyjątkowo pracowicie. Aż dziesięć wywiadów, oficjalna konferencja prasowa i kilka eventów promocyjnych. A wszystko to zanim jeszcze ktokolwiek w ogóle przejechał okrążenie po torze Montmelo. Wybaczcie więc, jeśli dzisiaj będzie trochę chaotycznie…
Naturalnie faworytem w Katalonii jest startujący przed własną publicznością Marc Marquez, który wygrał wszystkich sześć tegorocznych wyścigów. Zawodnik Repsol Hondy lubi co prawda tor w Montmelo, ale jak sam podkreśla, ma z nim kilka problemów. „Największym są wysokie krawężniki, przez które pod motocyklem trudno jest zmieścić łokieć i kolano” – powiedział Marc podczas oficjalnej konferencji prasowej, a jego szef mechaników, Santi Hernandez, dodał w osobnej rozmowie z MotoRmanią: „Rok temu mieliśmy spore problemy na licznych ostrych hamowaniach, a także z brakiem przyczepności w pełnym złożeniu, dlatego treningi będą dla nas bardzo ważne.”
Dla Valentino Rossiego ważniejsze będą jednak kwalifikacje. 9-krotny mistrz świata wciąż nie jest w stanie ruszyć z kopyta i w trakcie zaledwie piętnastominutowej sesji przejechać szybkiego kółka. „Od zmiany formatu, kwalifikacje to najbardziej szalony punkt weekendu, ale jeśli je zepsujesz, twój wyścigi kończy się jeszcze przed startem” – powiedział dziś „Doktor”.
Jego kolega z ekipy Movistar Yamaha, Hiszpan Jorge Lorenzo, na przedmieściach Barcelony wygrywał w trzech z czterech ostatnich wyścigów MotoGP, ale w niedzielę czeka go bardzo trudne zadanie. Lorenzo wciąż nie jest formie. Zimą przeszedł trzy operacje i nie był w stanie odpowiednio trenować. Jak się dzisiaj okazało, frustracja spowodowana brakiem odpowiedniej kondycji doprowadziła do aż trzech zmian osobistych trenerów.
„Kiedy zobaczyłem go podczas zimowych testów w Malezji, od razu zauważyłem, że nie jest w formie. Było to widać gołym okiem” – powiedział mi dziś szef mechaników Pola Espargaro z ekipy Monster Yamaha Tech 3, Francuz Nicolas Gouyon. Jak się okazuje, Lorenzo przytył zimą aż pięć kilogramów, a w Malezji nie był w stanie dopiąć się w kombinezonie z poprzedniego sezonu.
Mimo wszystko ostatnio na Mugello zobaczyliśmy zupełnie innego, starego Lorenzo. Zdaniem niektórych było tak tylko dzięki większym tarczom hamulcowym, z jakich zawodnicy mogą korzystać od ostatniej rundy. Pytałem dzisiaj o to wiele osób i wszystkie podkreślają jednogłośnie; większe tarcze nie dają absolutnie żadnej przewagi. Po prostu lepiej radzą sobie z odprowadzaniem ciepła, z czym problemy mieli szczególnie zawodnicy Yamahy.
Tak czy inaczej 27-latek szybko wraca do formy i choć stara się grać pewnego siebie, wciąż nie jest chyba w stu procentach pewny siebie. Jego zupełnym przeciwieństwem jest za to Cal Crutchlow: „Jestem przekonany, że nikt nie ma w MotoGP takiej formy jak ja” – z typową dla siebie pewnością siebie Brytyjczyk powiedział mi dzisiaj w jednostce gościnnej Ducati. – W zeszłym tygodniu wygrałem wyścigi kolarski na Wyspie Man. Mam nadzieję, że organizatorzy MotoGP wymieszają wyścigi motocyklowe z kolarskimi. Przynajmniej wtedy mam pewność, że nie tylko wygram, ale i zdubluję resztę stawki!”
Crutchlow nie ma jednak nastroju do żartów. Były mistrz świata klasy Supersport nie tylko czuje się nieco zepchnięty w zespole na boczny tor, ale i zastanawia, czy zostawać w Ducati na przyszły rok. Powodem jest nie tylko powolny postęp prac, ale też coś innego. „Żaden inny zespół nie pracuje tak ciężko, jak Ducati – powiedział mi dziś Cal, z którym fascynującą rozmowę przeczytacie w lipcowej MotoRmanii. – To niesamowite ile pracy wkłada w to wszystko cała ekipa, ale na efekty musimy poczekać. Nasz nowy szef, Gigi Dall’Igna, ma zaprojektować nowy motocykl na przyszły rok, ale w sezonie 2016 przepisy znów się zmienią, dlatego muszę podjąć trudną decyzję.”
„Wiem, że mogę walczyć w czołówce i mam ciekawe oferty, dlatego muszę się zastanowić.” – Crutchlow nie pali się co prawda do zmiany barw, ale bolesna lekcja, jaką otrzymuje cały czas od modelu Desmosedici, jest po nim wyraźnie widoczna. Ciekawe, jaki będzie jej finał. Tym bardziej, że na miejsce Cala czai się już Andrea Iannone z ekipy Pramac: „Moim priorytetem na przyszły sezon jest miejsce w fabrycznym zespole Ducati, ale nic nie jest pewne – powiedział dziś Iannone. – Mam też ofertę od Suzuki, ale nie podjąłem jeszcze decyzji.”
Trudna decyzja czeka także czołową ekipę Moto2, Marc VDS. Manager belgijskiego składu, Michael Bartholemy, powiedział mi dzisiaj, że potencjalny awans do MotoGP w przyszłym roku to przede wszystkim kwestia finansowa. „Sezon w Moto2 kosztuje nas obecnie pomiędzy 2,5 a 3,2 miliona Euro. Wystawienie ekipy w MotoGP podwoiłoby ten budżet.”
Bartholemy ma też inne zmartwienia. Belg twierdzi, że na przyszły sezon posiada ważny kontrakt z liderem Moto3, Jackiem Millerem, który miałby awansować do Moto3. Miller powiedział mi dzisiaj, że owszem, w przyszłym roku na pewno nie pozostanie w Moto3, ale kontraktu z ekipą Marc VDS nie podpisywał. „Podpisaliśmy list intencyjny, ale jest już nieważny, a ja nie podjąłem decyzji odnośnie tego, w jakich barwach wystartuję.”
Ostatnio plotkowało się, że awansem Millera bezpośrednio do MotoGP zainteresowana jest Honda. „To tylko plotki. Nie wiem skąd się one biorą, ale nie mam w tej chwili żadnych ofert z MotOGP. Gdybym takie otrzymał, z pewnością długo bym się nie zastanawiał, ale póki co czekamy.”
Moim zdaniem całe zamieszanie z Jackiem Millerem ma pomóc zespołowi Marc VDS w uzyskaniu pomocy od organizatorów MŚ. Bartholemy zwolni go z kontraktu, ale w zamian dostanie od Dorny dofinansowanie na starty w MotoGP. Kiedy zapytałem Belga, czy faktycznie taki jest jego plan, on jedynie bardzo szeroko się uśmiechnął.
W jednym tekście trudno jest zmieścić wszystko, co wydarzyło się dzisiaj za kulisami, tym bardziej, że zakończyłem dzień startem z zawodach kartingowych Bridgestone’a i delikatnie mówiąc, lekko padam z nóg! Prawdziwy weekend w Katalonii rozpoczyna się jednak jutro. Po czwartku do spisania są ponad trzy godziny wywiadów, a do obróbki mnóstwo zdjęć, dlatego szykujcie się w najbliższych dniach na zalew materiałów z Katalonii.
Zdjęcia: Waldemar Walerczuk www.photosportagency.com