Marc Marquez wygrał niedzielny, opóźniony z powodu opadów deszczu, wyścig o Grand Prix Czech w Brnie, powiększając swoją przewagę w klasyfikacji generalnej MotoGP do aż 63 punktów.
Zmagania królewskiej klasy ruszyły z 40-minutowym opóźnieniem z powodu przelotnych, ale intensywnych opadów deszczu. Choć ostatnia szykana i prosta startowa wciąż były dość mokre, wszyscy zawodnicy ustawili się do startu na oponach typu slick. Wtedy jednak organizatorzy postanowili opóźnić całą procedurę.
„To była słuszna decyzja – powiedział później Marquez. – Choć wolałbym jechać w takich warunkach, to jednak nie było to bezpieczne, dlatego także byłem za przesunięciem startu”.
Gdy wreszcie ruszyli do walki, tor był już całkowicie suchy, ale mimo wszystko nikt nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na tempo Marqueza. Za jego plecami na drugą pozycję już na pierwszych metrach wystrzelił Andrea Dovizioso, podczas gdy ruszający z drugiego pola Jack Miller po kiepskim starcie szybko odrabiał straty. Na finiszu Australijczyk odebrał najniższy stopień podium Alexowi Rinsowi z Suzuki, który tak mocno zużył tylną oponę, że ślizgał się nawet na prostych, ale dowiózł do mety czwartą lokatę.
Dovizioso co prawda próbował naciskać Marqueza, ale ten kontrolował sytuację. Do czasu. W pewnym momencie uślizg przedniego koła w zakręcie numer dziesięć sprawił, że Hiszpan nieco wyluzował, finiszując blisko dwie i pół sekundy przed Dovim.
Piąty był zwycięzca Grand Prix Czech z 2016 roku, Cal Crutchlow, który w Brnie ostro wypowiadał się na temat swojego zespołowego kolegi. Japończyk Takaaki Nakagami domaga się od Hondy motocykla w takiej samej specyfikacji, choć jego wyniki rozczarowują. „Nasze relacje nie są fantastyczne” – powiedział Brytyjczyk.
Trzy sekundy za nim finiszował Valentino Rossi, który był najszybszym zawodnikiem Yamahy, także o trzy sekundy wyprzedzając Fabio Quartararo.
Kolejna runda MotoGP już w najbliższy weekend w Austrii.