Losy mistrzostwa MotoGP mogą rozstrzygnąć się już w niedzielę, podczas przedostatniej rundy motocyklowego sezonu. Czy Grand Prix Japonii wyłoni mistrza? To nie jest jeszcze przesądzone, natomiast niemal pewne jest, że czeka nas mokry weekend…
… przynajmniej częściowo. Japonia przygotowuje się właśnie na nadejście tajfunu, który choć nie będzie tak niebezpieczny, jak zapowiadano jeszcze kilka dni temu, w nocy z piątku na sobotę może dosłownie otrzeć się o bramy należącego do Hondy toru Twin Ring Motegi.
Kapryśna pogoda może być wisienką na wyjątkowo smacznym torcie, jakim po kontrowersjach sprzed tygodnia wydaje się przedostatni wyścig sezonu. Tym razem nie będzie już problemów ze zużyciem opon i obowiązkowych pit-stopów, choć wcale nie oznacza to, że zawodników czeka łatwy weekend. Dlaczego?
Lider tabeli MotoGP, Hiszpan Marc Marquez, słynie z wyjątkowo mocnego hamowania, a Motegi jest bezlitosne dla układów hamulcowych, o czym rok temu przekonał się Ben Spies, wylatując z wyścigu po przegrzaniu hamulców… już na drugim okrążeniu!
Ciasne łuki i mocne przyspieszenia oznaczają także spore problemy ze zużyciem paliwa. O tym z kolei przekonał się w minionym sezonie Cal Crutchlow, który myślami był już na podium, ale musiał zaparkować swoją maszynę na poboczu kilkaset metrów przed metą. Zawodnicy Yamahy mogą więc mieć sporo powodów do zmartwień.
Oczy wszystkich skupione jednak będą nie na pogodzie, a na walczącym o mistrzostwo duecie. Podczas gdy obrońca tytułu, Jorge Lorenzo, wygrał tydzień temu nietypowe, australijskie zmagania, dyskwalifikacja Marca Marqueza za zbyt późny zjazd na obowiązkowy pit-stop sprawiła, że rywali dzieli już tylko 18 punktów na 50 możliwych do zdobycia.
Owszem, Marquez może już w niedzielę sięgnąć po tytuł. Jeśli wygra, a na drugim miejscu zamelduje się na mecie Dani Pedrosa, debiutant już w Japonii będzie mógł fetować sensacyjny triumf. Lorenzo, choć spodziewa się problemów na obiekcie, który wyraźnie faworyzuje Hondy, nie zamierza się jednak poddawać i zapowiada ostrą walkę.
Sytuację wywrócić do góry nogami może wspomniana już pogoda, przez którą w czołowej grupie zobaczyć możemy nietypowe nazwiska. O kolejnym podium marzy Włoch Valentino Rossi, ale czy 9-krotny mistrz, który ostatnio w Australii został wyraźnie za faworytami, będzie jeszcze w stanie nawiązać walkę z hiszpańską trójką? A może krótkie zakręty Motegi pomogą zmagającemu się z podsterownością Ducati? Jeśli w niedzielę będzie mokro, Andrea Dovizioso i Nicky Hayden mogą naprawdę zaskoczyć – pod warunkiem, że ten drugi nie będzie musiał użyć kolejnego silnika i nie wystartuje za karę z alei serwisowej.
Mistrza świata poznać możemy nie tylko w MotoGP, ale także w klasie Moto2, w której Pol Espargaro ma obecnie aż 16 punktów przewagi nad Scottem Reddingiem. Jeszcze tydzień temu to Brytyjczyk prowadził w tabeli, ale złamał lewy nadgarstek po wywrotce w kwalifikacji i nie mógł wystartować w Grand Prix Australii, które padło łupem ruszającego z pole position Espargaro.
Redding miał w ogóle nie startować także w Japonii, ale zamierza jednak spróbować i będzie chciał powstrzymać hiszpańskiego rywala przed triumfem w klasyfikacji generalnej. Czy mu się uda?
Jak zwykle zacięta walka szykuje się także w klasie Moto3, w której również teoretycznie możemy poznać mistrza już w niedzielę, ale w praktyce będziemy musieli chyba poczekać do ostatniej rundy w Walencji. To jednak wcale nie oznacza, że w niedzielę zabraknie emocji. Stawka Moto3 jest w tym roku tak wyrównana, że podczas wyścigu znów zdarzyć się może absolutnie wszystko!
Treningi wolne w piątek i sobotę ruszają już o drugiej rano. Niedzielne rozgrzewki rozpoczną się o 1:40, a wyścigi – już po nocnej zmianie czasu; Moto3 o 3:00, Moto2 o 4:20 i MotoGP 6 rano polskiego czasu. Cały weekend Grand Prix Japonii na żywo w Polsacie Sport News.