Jorge Lorenzo popisał się przed własną publicznością fenomenalnym startem i astronomicznym tempem, ze sporą przewagą wygrywając wyścig czwartej rundy MotoGP, Grand Prix Hiszpanii w Jerez de la Frontera. Na podium dołączyli do niego Marc Marquez i Valentino Rossi.
Trzy pierwsze tegoroczne wyścigi Lorenzo kończył poza podium. W Katarze z powodu problemów z kaskiem, w teksańskim Austin osłabiony przez zapalenie oskrzeli, a w Argentynie spowolniony przez zły dobór opon. W Jerez od początku weekendu „Por Fuera” narzucał jednak dominujące tempo. Zawodnik z Majorki, który w poniedziałek świętował będzie 28. urodziny, był najszybszy w trzech z czterech treningów wolnych, a następnie z rekordowym tempem sięgnął po swoje pierwsze od września pole position.
Dwukrotny mistrz MotoGP poza zasięgiem był także w niedzielę, po kapitalnym starcie już na drugim okrążeniu uzyskując czas, który w kwalifikacjach dałbym mu ósme pole startowe. Rywale nie mieli tym razem żadnych szans. Lorenzo natychmiast otworzył przewagę i kontrolował sytuację do mety, finiszując pięć sekund przed obrońcą tytułu. Wyścig o Grand Prix Hiszpanii był w niedzielę aż o blisko pół minuty szybszy niż rok temu.
„Jestem dumny z siebie i całej ekipy – powiedział Lorenzo, który w piątek przedłużył swoją umowę z Yamahą na sezon 2016. – Tym razem byliśmy w stanie pokazać pełnię naszego potencjału. Byłem w stanie późno hamować, z czym czasami miewam w niedzielę problemy. Wszystko idealnie się ułożyło. Cieszę się, że odzyskałem wyczucie za kierownicą i odrobiłem punkty do Valentino. Po zwycięstwie chciałem wskoczyć do jeziora, tak jak kilka lat temu, ale jutro świętuję 28. urodziny. Mam już swoje lata i nie chciałem dzisiaj utonąć!” – filozoficznie popłynął Hiszpan.
Marquez początkowo był w stanie dotrzymać rywalowi kroku, ale osłabiony kontuzją małego palca u lewej ręki sprzed tygodnia, w drugiej połowie wyścigu nieco stracił tempo. 22-letni Hiszpan niemal wpadł w szpony jadącego na trzeciej pozycji Valentino Rossiego, lecz kiedy lider tabeli zbliżył się do niego na zaledwie jedną sekundę, as Repsol Hondy podkręcił tempo i odskoczył na sześć sekund. „Już myślałem, że czeka nas powtórka z Argentyny! Cieszę się z tego wyniku, bo wiedziałem, że z powodu kontuzji to będzie trudny wyścig – przyznał Marquez. – Ostatecznie problemem nie była lewa dłoń, a prawe przedramię, którym nadrabiałem i które zaczęło drętwieć.”
Rossi, który wygrał dwa z trzech wcześniejszych wyścigów, tym razem musiał zadowolić się najniższym stopniem podium, ale nie miał powodów do narzekań. „Dzięki temu, że Marc jechał przede mną, nie nudziłem się, a wyścig szybko mi zleciał – powiedział 36-latek, który sięgnął tym sposobem po rekordowe, dwusetne podium w MŚ. – Przez cały weekend mieliśmy jednak problemy z ustawieniami i brakiem przyczepności. Nie byłem więc w stanie jechać na maksa. Jorge był dzisiaj poza zasięgiem.”
Drugi w tabeli po trzech pierwszych wyścigach, Włoch Andrea Dovizioso z Ducati, po problemach technicznych tym razem finiszował na odległym, dziewiątym miejscu. W efekcie prowadzenie Rossiego w klasyfikacji generalnej wzrosło z sześciu, do piętnastu punktów. Dzięki zwycięstwu, Lorenzo awansował na trzecie miejsce, dwadzieścia punktów za liderem. Marquez jest czwarty, 26 oczek za Rossim.
„Na drugim okrążeniu miałem problem z hamowaniem silnika, które zablokowało tylne koło i sprawiło, że wyjechałem poza tor – wyjaśnił „Desmo Dovi”. – Spadłem na ostatnie miejsce i musiałem się przebijać, co nie było łatwe, bo przyczepność była niska. Szkoda, bo myślę, że mogliśmy powalczyć z Crutchlowem o miejsce w okolicach pierwszej czwórki.”
O dwie pozycje, z trzeciej na piątą, spadł w tabeli Włoch Andrea Iannone, który na starcie przez pomyłkę, zamiast systemu wspomagania startu, odpalił ustawienia elektroniki na mokry tor i stracił tempo. Po wygranej walce z Aleixem Espargaro Włoch finiszował na szóstym miejscu, tuż za Polem Espargaro i czwartym na mecie Calem Crutchlowem.
„To był dziwny wyścig – przyznał Cal. – Nie próbowałem gonić Valentino, bo było to zbyt ryzykowne, ale z łatwością odskoczyłem Polowi. Popełniłem kilka błędów przełączając ustawienia, ale wiele się nauczyliśmy i potraktowaliśmy ten wyścig jak test.”
Pierwszą dziesiątkę zamknęli Bradley Smith, Dovizioso i Yonny Hernandez, zaś punkty zdobyli też Maverick Vinales, Danilo Petrucci, Scott Redding, Hector Barbera (znów najszybszy z zawodników Open) i Alvaro Bautista. Problemy techniczne wyeliminowały Lorisa Baza i Karela Abrahama, podczas gdy widowiskowo wypadł z wyścigu zastępujący wracającego do zdrowia po operacji Daniego Pedrosę Japończyk Hiroshi Aoyama.
Wyścig Moto2 wygrał zwycięzca z Kataru, Niemiec Jonas Folger, który wyprzedził lidera tabeli Johanna Zarco i startującego z pole position obrońcę tytułu Tito Rabata. Zwycięzca z Austin, Brytyjczyk Sam Lowes, po problemach z oponami finiszował bez punktów. O podium walczył także debiutant Alex Rins, ale uderzył w Rabata po rozpaczliwym manewrze w ostatnim zakręcie i po wywrotce nie zdobył punktów.
Jego los w klasie Moto3 podzielił startujący z pole position debiutant Fabio Quartararo. Francuz przestrzelił ostatnie hamowanie po zbyt optymistycznym ataku i finiszował na czwartym miejscu. Trzecie zwycięstwo z rzędu wywalczył tymczasem lider tabeli, Brytyjczyk Danny Kent, do którego na podium dołączyli Miguel Oliveira i Brad Binder.
W poniedziałek po wyścigu w Jerez odbędą się oficjalne testy MotoGP, także przygotowywanych na sezon 2016 opon Michelin. W jazdach nie weźmie jednak udziału kontuzjowany Marquez oraz fabryczny duet Ducati. Część ekip Moto2 udaje się z kolei na prywatne testy w Aragonii.
Piąta runda MotoGP, Grand Prix Francji na torze Le Mans, już za dwa tygodnie. Relacje na sportowych antenach Polsatu i portalu polsatsport.pl.