Jorge Lorenzo w 2015 roku dołączy w MotoGP do włoskiej ekipy Ducati, otrzymując rocznie aż piętnaście milionów Euro…
… tak przynajmniej donosi dzisiaj hiszpańskie radio Onda Cero, ale ile w tym prawdy? Nie jest tajemnicą, że już dwa lata temu Lorenzo prowadził intensywne negocjacje zarówno z Yamahą, jak i Hondą. Choć ostatecznie wywalczył nieco lepsze wynagrodzenie, to i tak pozostał w Yamasze, która zaoferowała podobno nieco mniej, niż japońska konkurencja. Dzisiaj jednak z perspektywy HRC Lorenzo nie jest już chyba wart aż tyle co wówczas. W końcu Repsol Honda ma nowego mistrza i wschodzącą gwiazdę, Marca Marqueza.
Z kolei 26-letni Lorenzo, po siedmiu latach spędzonych w Yamasze, być może doszedł wreszcie do wniosku, że czas zmienić barwy. Tylko dlaczego Ducati? Czyżby zgubić miała go pycha, z powodu której poległ już chociażby Valentino Rossi? A może Lorenzo wie o Ducati – albo o Yamasze – coś, czego my nie wiemy? W końcu Jorge doskonale zna się z nowym szefem technicznym Ducati, Gigim Dall’Igną, dla którego zdobył w przeszłości dwa mistrzostwa klasy 250ccm w barwach Aprilii.
Hiszpańskie media słyną ze świetnych kontaktów i przedwczesnego odkrywania kart. Było tak chociażby dwa lata temu, kiedy tygodnik Solo Moto poinformował o zakończeniu kariery przez Caseya Stonera, wyprzedzając oficjalne oświadczenie Australijczyka o dwa tygodnie.
Czy tak samo będzie tym razem w przypadku rewelacji Onda Cero? A może jest to jedynie gra samego Lorenzo, który rozsiewając plotki o Ducati, chce po prostu wymusić lepsze warunki na Yamasze bądź Hondzie?
Wygląda na to, że coś faktycznie jest na rzeczy, ponieważ informacja o umowie z Ducati pojawiła się właśnie dzisiaj, w momencie w którym Lorenzo jest niedostępny, w drodze do Azji, gdzie jutro odbędzie się prezentacja zespołu Yamahy na sezon 2014. Albo więc to on sam postanowił zagrać ostro ze swoim pracodawcą, albo ktoś „życzliwy” podrzucił mu zdechłą rybę, tak jak było w przypadku przedwczesnego wycieku informacji o kontrowersyjnym zerwaniu umowy Valentino Rossiego z Jeremy Burgessem tuż przed Grand Prix Walencji.
Tak czy inaczej to dopiero początek festiwalu absurdu, bowiem razem z końcem tego roku kończą się kontrakty praktycznie wszystkich czołowych zawodników MotoGP. To oznacza oczywiście całą masę mniej lub bardziej wiarygodnych informacji z cyklu: kto, z kim i na czym w 2015 roku.
Ciekawe, jak Lorenzo odniesie się do dzisiejszych informacji, kiedy wreszcie wyląduje w Indonezji i czy temat Ducati zdominuje piątkową imprezę Yamahy. A w jakich barwach Wy widzielibyście Jorge Lorenzo w sezonie 2015?
