Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to w marcu karuzela MotoGP leci do Indii!
Najnowszy profesjonalny tor wyścigowy w Indiach został oddany do użytku pod koniec 2011 roku i w minionym sezonie po raz pierwszy odbyły się tam wyścigi F1. Teraz zarząd toru Buddh International Circuit znowu mówi o tym, że chce przyjąć również MotoGP oraz WSBK do kalendarza 2013.
Według indyjskiej gazety The Economic Times, najbardziej prawdopodobną datą obu rund jest marzec. Dodatkowo na torze jeszcze w grudniu tego roku pojawi się runda samochodowych mistrzostw FIA GT1.
Jak mówi Sameer Gaur, dyrektor i CEO Jaypee Sports International (zarządcy toru): „Chcemy pomieścić wszystkie te wyścigi, ale Indie mają tylko pięć miesięcy dobrej pogody (październik – marzec), kiedy można się ścigać.”
Dodaje też, że: „W F1 wszystkie prawa poza biletami są w rękach promotora, Berniego Ecclestone’a. W GT1 to Jaypee Sports otrzyma prawa do emisji TV, online i w radiu, tak jak do wszelkiego sponsoringu na torze. W przypadku World Superbike, Jaypee będzie miało 70% z przychodów, pomijając bilety, gdy reszta idzie do promotora – FGSport. W MotoGP jednak, Jaypee dostanie 30%, a lwia część trafi do Dorny Sports”.
Krótko mówiąc organizacja WSBK i MotoGP po prostu opłaca się. Gaur wspomniał też, że negocjacje warunków z Dorną są w toku i jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to w marcu karuzela wyścigowa leci do Indii. To z kolei oznacza, że nocna runda w Katarze straci miano pierwszej w sezonie. Taki wariant jednak też całkiem dobrze wpisuje się w założenia Dorny w kwestii cięcia kosztów. Jeżeli tor Buddh rzeczywiście ma pojawić się w kalendarzu, to podróż Indie – Katar – Europa jest najbardziej opłacalnym scenariuszem.
Budowa toru kosztowała 400 milionów dolarów. Saamer Gaur wytłumaczył, że przekroczenie progu rentowności zajmie jakieś 3-4 lata, ale im szybciej zgromadzi nowe wyścigi, tym próg będzie się przybliżał.