Podczas ósmej rundy MotoGP, motocykliści zmierzą się w ten weekend w holenderskim Assen, gdzie jak zwykle do wyścigu wystartują nie w niedzielę, a w sobotę.
Assen to wyjątkowy przystanek w kalendarzu MotoGP; zresztą jedyny, który co roku gości motocyklistów od pierwszej edycji MŚ w 1949 roku; najpierw na ulicznej pętli, a następnie na specjalnie wybudowanym do tego celu torze. To także jedyny weekend, podczas którego pierwsze treningi zaczynają się już w czwartek, a wyścigi startują nie w niedzielę, a w sobotę. To także jedyna runda, która nie ma statusu Grand Prix, a TT, czyli Tourist Trophy, co jest nawiązaniem do czasów, w których – podobnie jak na wyspie Man – wyścigi MŚ odbywały się tutaj jeszcze na publicznych drogach.
W najbliższą sobotę Assen może okazać się wyjątkowe z jeszcze jednego powodu. Patrząc na ostatnie wyścigi jest coraz większa szansa, że komuś wreszcie uda się przerwać tegoroczną dominację Marca Marqueza. Hiszpan, który rok temu już w swoim debiucie sięgnął po mistrzowski tytuł MotoGP, wygrał wszystkich siedem dotychczasowych wyścigów, ale każda wygrana przychodziła mu z coraz większym trudem. Ostatnio w Barcelonie niewiele brakowało, a Marquez i jego kolega z Repsol Hondy, Dani Pedrosa, wylądowaliby poza torem tuż przed metą.
Dwa tygodnie temu obrońca tytułu pokazał, że cały czas ma asy w rękawie kiedy przychodzi o walki na ostatnim kółku, ale zasób jego sztuczek może się wkrótce wyczerpać. Wszystko dlatego, że w ostatnich tygodniach swoje tempo mocno podkręcili zarówno Pedrosa, jak i Valentino Rossi. Dani w Barcelonie pokazał się kibicom z zupełnie nieznanej, agresywnej i wojowniczej strony. Jeśli powtórzy to w Holandii, rywali może czekać trudny wyścig.
Assen uwielbia także Valentino Rossi, który zresztą rok temu odniósł tutaj swoje jedyne zwycięstwo w sezonie 2013 i pierwsze po dwuletniej przygodzie z Ducati. Holenderski tor, pełen długich i płynnych łuków, zawsze sprzyjał motocyklom Yamahy, których mocną stroną jest duża prędkość w zakręcie. Kierowcy Hondy mogą nadrabiać agresją i ostrymi hamowaniami, ale to atuty, których w Assen nie ma za bardzo gdzie wykorzystać.
To okazja nie tylko dla Rossiego, ale także czwartego w tabeli Jorge Lorenzo, który rok temu w Assen zaliczył jeden ze swoich najsłynniejszych i najbardziej heroicznych wyścigów. Co prawda dojechał do mety dopiero na piątej pozycji, ale zrobił to zaledwie 48 godzin po złamaniu obojczyka w treningu wolnym! Sam Jorge przyznaje, że Assen to jeden z jego ulubionych torów. Mając blisko sto punktową stratę w tabeli, zawodnik Yamahy może pozwolić sobie w Holandii na ułańską szarżę – byle nie taką, jaką dwa lata temu w pierwszym zakręcie zafundował mu Alvaro Bautista!
Lorenzo i Rossi wykorzystają też w Assen nowy układ wydechowy firmy Akrapovic. Po tym, jak obaj mieli w Barcelonie problemy z przyczepnością na wyjściach z zakrętu, nowy wydech znacznie poprawia podobno sposób oddawania mocy, co w sobotę może okazać się na wagę złota.
Wyścig MotoGP może jednak zakończyć się niespodzianką ze względu na kolejny klasyczny punkt programu w Assen, czyli kapryśną pogodę. Przelotne deszcze z pewnością spłatają w ten weekend nie jednego figla. Pytanie, czy również w sobotę? To chyba jedyna nadzieja dla zawodników Ducati. O ile Cal Crutchlow na prywatnej Yamasze rok temu stał w Assen zarówno na podium, jak i na pole position, o tyle Andrea Dovizioso na Ducati finiszował dopiero na dziesiątym miejscu, jako najszybszy z kierowców na Desmosedici. W ten weekend zawodników tych przed kolejną katastrofą uratować może chyba tylko właśnie deszcz.
Sytuacja w Moto2 i Moto3 jest w tym roku tak nieprzewidywalna, że nawet nie będziemy próbowali bawić się w jakiekolwiek przewidywania i prognozy. Jedno jest pewne, w sobotę znów czeka nas kawał dobrego ścigania.
Relacje z Assen w Polsacie Sport News. Program TV znajdziecie tutaj.
Zdjęcie: Waldemar Walerczuk