Jorge Lorenzo z ekipy Movistar Yamaha zakończył drugi dzień testów MotoGP w Malezji z najlepszym czasem okrążenia. W czwartek aż czterech zawodników poprawiło środowy rezultat Marca Marqueza, w tym on sam, ale w czołówce zabrakło tym razem Valentino Rossiego.
Trzeci w klasyfikacji generalnej minionego sezonu, 27-letni Lorenzo zakończył dzień z rewelacyjnym czasem, 1:59.963, o trzy dziesiąte sekundy lepszym od środowego rezultatu Marqueza. To także wynik o niecałe dwie dziesiąte sekundy gorszy od rekordu toru, jaki obrońca tytułu ustanowił w październiku w drodze po pole position do ostatecznie wygranego przez siebie wyścigu o Grand Prix Malezji.
Podsumowanie pierwszego dnia testów MotoGP w Malezji
„1:59 to dobry czas – powiedział Lorenzo, który podobnie jak dzień wcześniej, skupiał się razem z Rossim nad poprawą żywotności opon, swój środowy rezultat poprawiając ostatecznie o pół sekundy. – Mocno poprawiliśmy nasz motocykl względem poprzedniego sezonu, a ja również czuję się gotowy do walki, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Rano komfortowo utrzymywałem tempo w przedziale 2:00. Popołudniu warunki były trochę gorsze i nie mogłem zrobić tak wielu szybkich kółek. Celem na jutro jest powtórzenie dzisiejszego tempa, a może nawet poprawienie go.”
Lorenzo zdradził też dziennikarzom, że dawno nie czuł się tak dobrze za sterami swojej Yamahy. „Nawet w 2013 roku, kiedy wygrałem osiem wyścigów” – rzucił, choć przyznał też, że M1-ka wciąż traci trochę czasu podczas hamowania, które było jej słabym punktem również rok temu. „Nie sądzę, abyśmy byli w stanie szybko ten problem rozwiązać” – zakończył.
Hiszpan był dziś jedynym, który zszedł poniżej bariery dwóch minut, ale rywale nie pozwolili mu odskoczyć za daleko. Drugi rezultat, ze stratą tylko pięciu setnych sekundy, uzyskał Andrea Dovizioso na Ducati. Trzeci, z wynikiem o mniej niż dwie dziesiąte sekundy gorszym, był sam Marquez, zaś czwarty rezultat zanotował zespoły kolega obrońcy mistrzowskiego tytułu z ekipy Repsol Honda, Dani Pedrosa.
„Szczerze mówiąc liczyłem na czas w przedziale 1:59, więc nie jestem całkiem zadowolony – powiedział Dovizioso, który najlepszy wynik uzyskał korzystając z niedostępnej dla rywali z czołówki, miękkiej tylnej opony. – Pokonałem dziś także długą serię, 16 okrążeń, aby sprawdzić nasze tempo w tych ekstremalnie wysokich temperaturach i jestem bardzo zadowolony z efektów pracy naszych inżynierów.”
Marquez znów zapracowany, Rossi z problemami
Obrońca tytułu był dziś najbardziej pracowitym zawodnikiem na torze, mimo upału pokonując aż 67 okrążeń. 21-letni Hiszpan zakończył jednak dzień na poboczu, podczas próby ustanowienia szybkiego kółka i testu zmienionej geometrii przodu motocykla przewracając się niegroźnie w siódmym zakręcie. „Używałem dzisiaj tylko tej maszyny, która wczoraj najbardziej przypadła mi do gustu, i pokonałem sporo kółek – powiedział Marquez, który postąpił tak samo jak jego zespołowy kolega. – Rano testowaliśmy ustawienia geometrii i zawieszenia, a później skupiliśmy się na elektronice, co jest wolniejszym procesem i wymaga wielu okrążeń. Zebraliśmy sporo danych, a ja jestem zadowolony, bo nadal byłem szybki. Nawet wtedy, kiedy nawierzchnia była najbardziej rozgrzana.”
Dziewięciokrotny mistrz świata i aktualny wicemistrz MotoGP, Włoch Valentino Rossi czwartek zakończył na dość odległym, szóstym miejscu, ze stratą aż siedmiu dziesiątych sekundy do narzucającego tempo kolegi z zespołu Movistar Yamaha. Jednocześnie 35-latek był był także jednym z sześciu zawodników w trzydziestoosobowej stawce, którzy drugiego dnia testów nie poprawili swoich środowych czasów.
„Doktor”, który zakończył dzień za Andreą Iannone, ale przed Polem Espargaro, Calem Crutchlowem i Bradleyem Smithem, rano zmagał się jednak z problemami z wibracjami, które uniemożliwiły mu podkręcenie tempa kiedy warunki najbardziej sprzyjały śrubowaniu rekordów. Jak się okazało, wibracje powodowała jedna z nowych ram, która nie przypadła Włochowi do gustu. Wcześniej odrzucił ją również Lorenzo.
„To był dla nas trudniejszy dzień – przyznał „Doktor”. – Rano spróbowaliśmy czegoś nowego, ale wywołało to wibracje motocykla w zakrętach. Podczas hamowania było nieźle, ale motocykl był bardzo trudny w prowadzeniu. To były bardzo silnie i intensywne wibracje. Nie mogłem więc pojechać na sto procent w najlepszych warunkach. Później wprowadziliśmy kilka zmian i rozwiązaliśmy problem. Moje tempo było niezłe, ale nie wyjątkowe. Nie jestem zbyt zadowolony z tego, co dzisiaj próbowaliśmy. Jutro musimy przetestować coś innego.”
Ducati coraz bliżej?
Analizując jazdę czołówki znów warto przyjrzeć się nie tylko najlepszym czasom, ale także tempu. O ile większość zawodników przejeżdżała dziś pod rząd średnio po cztery okrążenia, Dovizioso zrobił ich aż szesnaście, a jego kolega z Ducati, Iannone, dwanaście. Obaj utrzymywali jednocześnie bardzo równe tempo w przedziale 2:01.
Najwięcej okrążeń w przedziale 2:00 przejechał jednak Marquez, aż 15. 12 takich kółek wykręcił Lorenzo, Rossi i Iannone po sześć, Pedrosa pięć, zaś Dovizioso tylko trzy. Włoch aż 26 razy wykręcił jednak za to 2:01, z czego 14 podczas długiego przejazdu. Po 21 razy zrobili to Rossi i Iannone (w tym dziewięć na długim przejeździe), 15 Lorenzo, 13 Marquez, a 12 razy Pedrosa.
Co z tego wynika? Oczywiście trudno powiedzieć zbyt wiele po zaledwie dwóch dniach testów, ale wygląda na to, że Honda i Yamaha prezentują bardzo wyrównany poziom, a Ducati zbliżyło się do nich i podkręciło tempo (choć Włochom pomagają też miękkie opony). Wyścig o Grand Prix Malezji liczy jednak aż 20 okrążeń, a to właśnie na ostatnich kółkach najbardziej spadało rok temu tempo zarówno Ducati, jak i Yamahy. W piątek większość zawodników zaliczy długie przejazdy, które mogą powiedzieć nam na ten temat znacznie więcej. „Ten motocykl jest bardzo podobny do ubiegłorocznego, dlatego pod tym względem niewiele się zmieniło” – o tempie Ducati powiedział w czwartek Dovizioso, który jednak na kolejne testy otrzyma nową maszynę w wersji GP15.
Pol Espargaro i Bradley Smith z ekipy Monster Yamaha Tech 3 skupiali się w czwartek na testowaniu ram w dwóch różnych specyfikacjach, jakie otrzymali w Malezji od japońskich inżynierów. Hiszpan zaliczył po drodze niegroźną wywrotkę, już drugą w tym tygodniu, podczas gdy Brytyjczyk wciąż oszczędzał się z uwagi na niedawną kontuzję prawej kostki. Obaj stracili do Lorenzo w granicach sekundy, podobnie jak rozdzielający ich Crutchlow.
Brytyjczyk z ekipy CWM LCR Honda pracował w czwartek nad stabilnością tylnego koła na wejściach w zakręty i eliminacją wibracji, a także rozkładem masy i hamowaniem silnikiem. „Jestem zadowolony – powiedział Cal, który ze środowego czasu urwał siedem dziesiątych sekundy. – Zrobiliśmy duże postępy, ale nadal muszę poprawić moje tempo na nowych oponach oraz zachowanie motocykla na wejściach w zakręty, ponieważ teraz za bardzo się ślizga.”
Ciasno w czołówce Open
Pierwszą dziesiątkę zamknął w czwartek Aleix Espargaro na wracającym do MotoGP Suzuki. Hiszpan do Lorenzo stracił co prawda sekundę i trzy dziesiąte, ale już do siódmego dzisiaj, swojego młodszego brata Pola, tylko trzy dziesiąte, co może być brane za dobrą wróżbę. „Idziemy w dobrą stronę i urwaliśmy pół sekundy ze straty do czołówki – przyznał Aleix, który swój środowy czas poprawił w czwartek o blisko sekundę. – Mamy dobre ustawienia motocykla jeśli chodzi o geometrię, ale musimy jeszcze popracować nad ustawieniami kontroli trakcji oraz przyczepnością tylnego koła.”
Tuż za nim dzień zakończył jego następca w ekipie Forward Racing, Niemiec Stefan Bradl. Były mistrz świata Moto2 w Malezji do swojej dyspozycji otrzymał silnik Yamahy M1 w specyfikacji 2013, ale w środę i tak był najszybszym z kierowców Open, choć sporo czasu zajęło mu ustawienie elektroniki. W czwartek Niemiec poprawił swój rezultat tylko o jedną dziesiątą sekundy i choć nadal był najszybszym z kierowców Open, tuż za nim dzień zakończył wciąż oswajający się z Ducati Hector Barbera, który może okazać się w tym roku czarnym koniem stawki Open.
„Dzisiaj skupiałem się na czasach okrążeń – powiedział Bradl. – Wczoraj byłem szybki, ale musiałem popracować nad równym tempem i zbliżyć się do limitów. Czuję się dobrze. Byłem w stanie podkręcić tempo i utrzymać je także na zużytych oponach. Wykonaliśmy dobrą pracę jeśli chodzi o elektronikę i przetestowaliśmy też nowe ustawienia podwozia.”
„Rano wyjechałem na tor na wczorajszych ustawieniach i poprawiłem czas, ale ważniejsze jest dla mnie solidne tempo na zużytych oponach – dodał Barbera. – Później spędziłem dużo czasu w garażu, ponieważ mieliśmy sporo rzeczy do przetestowania. Sprawdzaliśmy różne ustawienia tylnego zawieszenia i poprawiliśmy elektronikę oraz hamowanie silnikiem.”
Debiutanci w kratkę
Dopiero za nimi znalazł się Scott Redding, w którym niektórzy upatrują sporadycznego kandydata do walki o podia. 22-letni Brytyjczyk z kontuzją rozpoczyna swój drugi sezon w MotoGP i pierwszy na fabrycznej Hondzie ekipy Marc VDS. Były wicemistrz świata Moto2 uszkodził mostek podczas grudniowych zawodów dirt trackowych organizowanych w Barcelonie przez Marca Marqueza i wciąż dochodzi do zdrowia. W czwartek Redding stracił do Lorenzo blisko dwie sekundy, a debiutującego w MotoGP Mavericka Vinalesa na Suzuki wyprzedził tylko o włos.
Trudny dzień ma za sobą inny z debiutantów, Jack Miller, który nie poprawił w czwartek swojego środowego czasu i uzyskał dopiero 23 rezultat, tracąc do Lorenzo ponad trzy sekundy. To efekt wywrotki, od której Australijczyk rozpoczął dzień jeżdżąc na mocno zużytych oponach. Ostatecznie tuż za nim znalazł się Eugene Laverty na siostrzanej Hondzie w specyfikacji Open. O blisko sekundę szybszy od obu był narzucający tempo na podobnej maszynie Nicky Hayden, za którym dzień zakończyli Karel Abraham i kolejny z debiutantów, Francuz Loris Baz na Yamasze ekipy Forward Racing.
„Rano straciłem sporo czasu, bo po wywrotce na starych oponach straciłem trochę pewności siebie – powiedział Australijczyk, który cały czas korzysta tylko z minimalnej pomocy elektroniki. – To był jednak nie najgorszy dzień. Gdy znów poczułem się komfortowo, pracowałem nad tempem na zużytych oponach. Jutro rano skupię się na szybkim kółku, zanim temperatury znów wzrosną. Nie jestem jeszcze tak szybki jakbym chciał, ale robię postępy i jestem zadowolony.”
„Poprawiliśmy stabilność podczas hamowania, ale musimy popracować nad przyczepnością tylnego koła oraz zwiększyć kąt składania się w zakręcie” – powiedział Laverty, z kolei Hayden dodał: – „Nowy silnik jest wyraźnie mocniejszy, ale mam trochę problemów z podwoziem, a motocykl dość ciężko skręca. Dzisiaj pojawiły się także pewne wibracje przodu, ale poprawiliśmy za to ustawienia elektroniki i ogólnie zrobiliśmy spore postępy względem środy.”
Siedemnasty, z dwoma sekundami straty do lidera, był Alvaro Bautista na wracającej do MotoGP Aprilii. Jego zespołowy kolega, Włoch Marco Melandri, zakończył dzień na końcu stawki, ze stratą czterech i pół sekundy. Obaj już w środę zrezygnowali z nowej, zbyt sztywnej ich zdaniem, ramy i wrócili do podwozia testowanego wcześniej w Walencji. „Nie skupiamy się na czasach okrążeń – powiedział szef Aprilia Racing, Romano Albesiano. – Wróciliśmy do MotoGP rok wcześniej niż planowaliśmy i w tym sezonie chcemy skupiać się na testowaniu i rozwijaniu motocykla. Tempo Alvaro jest pozytywnym znakiem. Marco ma więcej problemów, niż się spodziewaliśmy, ale pracujemy nad tym.”
W piątek zawodników MotoGP czeka trzeci i ostatni dzień pierwszych w tym roku testów. W sobotę na tor Sepang wyjadą z kolei kierowcy testowi producentów ścigających się w królewskiej klasie, którzy spędzą dzień korzystając z nowych opon firmy Michelin. Francuski producent zastąpi w przyszłym roku japońską markę Bridgestone jako wyłączny dostawca ogumienia w MotoGP. Etatowi zawodnicy nowe opony sprawdzą po raz pierwszy podczas drugich testów w Malezji, pod koniec lutego.
Pierwszy wyścig MotoGP, Grand Prix Kataru, w ostatni weekend marca. Wyniki testów w Malezji znajdziecie TUTAJ.