W Niemczech przywitała nas dzisiaj kiepska pogoda oraz pełna chata podczas konferencji prasowej przed Grand Prix na torze Sachsenring. A to dopiero tylko cisza przed burzą!
Tuż po wyjeździe z naszej upalnej ojczyzny, w Niemczech zastaliśmy ciężkie chmury, zwiastujące mocne załamanie pogody. Na miejscu, mimo kiepskiej aury, zawodnikom dopisywały jednak humory. Na oficjalnej konferencji prasowej pojawiło się ich wyjątkowo sporo; Marc Marquez, Dani Pedrosa, Valentino Rossi, Andrea Dovizioso, Stefan Bradl, Aleix Espargaro i Bradley Smith.
Atmosferę nakręcali reprezentanci duetu Repsol Honda, którzy w ramach żartu rozłożyli pod stołem tzw. „poduszkę pierdziuszkę”, pękając ze śmiechu przy każdym jej odpaleniu. Zdezorientowani dziennikarze nie mieli pojęcia co się dzieje, ale kiedy Pedrosa w nietypowym dla siebie stylu wręcz słaniał się z krzesła ze śmiechu, w sali konferencyjnej nie było słychać niczego poza szałem strzelających migawek aparatów.
Od jutra zawodnikom nie będzie jednak do śmiechu. Choć najkrótszy i najwolniejszy, Sachsenring to także jeden z najtrudniejszych torów w kalendarzu MotoGP, a jakby tego było mało jutro pierwsze treningi mogą odbyć się w deszczu.
„Sachsenring jest jak tor kartingowy, a do tego jest tutaj tylko jedno ostre hamowanie, może dwa” – powiedział Marquez, który po padoku poruszał się dzisiaj z chustą na ustach, aby unikać błagających go o autografy kibiców.
Z kolei Valentino Rossi dodał: „Pierwsza część jest bardzo wolna, a druga bardzo szybka i pełna lewych zakrętów. Nie jest to jeden z moich ulubionych torów, ale w przeszłości nieźle mi tutaj szło.”
„Nie ma tutaj długich prostych, więc nasz motocykl powinien być tutaj konkurencyjny” – przyznał z kolei Aleix Espargaro, który na swojej Yamasze w specyfikacji Open startował do ostatniego wyścigu w Assen z pole position.
„Lubię ten tor, a wyścigi zawsze są tutaj ciekawe” – powiedział roześmiany Pedrosa, którego nastrój szybko jednak się zmienił, kiedy zapytaliśmy go o nową umowę z Hondą. W końcu u boku Marqueza nie jest już bezapelacyjnym numerem jeden w zespole, ale może też ma to swoje plusy z uwagi na mniejszą presję? „Niezależnie od tego, kto jest po drugiej stronie garażu, zawsze chcę dać z siebie wszystko – Dani rzucił nieco od niechcenia. – Nie ma znaczenia, kto jest po drugiej stronie boksu.”
Dużo bardziej wylewny był Valentino Rossi, kiedy zapytaliśmy go o rywalizację z Jorge Lorenzo i atmosferę w garażu Yamahy: „Mamy z Jorge długą historię i bardzo to lubię. W 2008 roku Jorge dołączył do Yamahy jako debiutant, a ja byłem w zespole weteranem. Od początku była to piękna walka. Jorge dojrzał i pokonał mnie w 2010 roku. Potem zmieniłem zespół, ale wróciłem rok temu i byłem krok za Jorge. To normalne. Ciężko jednak pracowałem, wprowadziłem pewne zmiany w garażu, które przyniosły efekty i teraz jesteśmy na tym samym poziomie, a Yamaha traktuje nas jednakowo. Jestem przed Jorge w tabeli i jestem z tego bardzo dumny bo on jest jednym z najlepszych. Mam nadzieję, że Jorge zostanie w Yamasze po tym sezonie bo zawsze gwarantuję wielką walkę i jest dla mnie motywacją, aby pokonać go na takim samym motocyklu.”
O Rossim rozmawialiśmy dziś również z jego szefem mechaników, Silvano Galbuserą, pytając go m.in. o tegoroczną zmianę stylu jazdy „Doktora”. „Nie chodzi o to, aby naśladować Marca Marqueza, a o to, aby lepiej dostosować się do wymogów tegorocznych opon Bridgestone, które mają mniejszą przyczepność w pełnym złożeniu i na wyjściach w zakrętów wymagają wcześniejszego prostowania motocykla” – powiedział Włoch. Zapis rozmowy z Silvano opublikujemy wkrótce.
Przekazaliśmy te słowa Rossiemu, który wyjaśnił: „Pracowałem nad tym. Marc ma inny styl jazdy, o krok inny. Przyglądam się także Daniemu i Jorge. Próbowałem zmienić pozycję na motocyklu i pracę ciałem, ale przede mną jeszcze sporo pracy. Jeśli chodzi o nowe opony, Jorge ma z nimi w tym roku duże problemy, ale ja nie czuję dużej różnicy. Dla mnie czasami są nawet lepsze i bardziej pasujące mojemu stylowi jazdy. Mimo wszystko, jeśli chcesz pozostać w grze, musisz uczyć się od najszybszych.”
Podobnie jak Pedrosa, także i Rossi został dziś zapytany o swoją nową umowę: „Bardzo chciałem zostać w MotoGP na dwa lata, aby dosiąść motocykli z sezonu 2016, ponieważ wtedy wszystko się zmieni; przede wszystkim z powodu nowych opon i elektroniki. To będzie nowe rozdanie. Mam też nadzieję, że Jorge zostanie w zespole.”
Czy jednak faktycznie Jorge Lorenzo przedłuży swoją umowę z Yamahą? O ile on sam jeszcze niedawno mówił o tym, że kwestią sporną pozostaje wynagrodzenie, dzisiaj wygląda na to, że chodzi przede wszystkim o długość kontraktu. Yamaha naciska na dwuletnią umowę, tym bardziej, że zarówno Rossi, jak i Marquez i Pedrosa także podpisali niedawno właśnie dwuletnie kontrakty. Jorge wolałby z kolei roczny deal, aby w obliczu wspomnianych przez „Doktora” zmian przepisów w sezonie 2016 móc zmienić barwy. Wydaje się to szalone, ale w tym szaleństwie może być metoda. Szczególnie, jeśli Ducati jest gotowe zaoferować wysokie honorarium za jazdę w środku stawki.
„Myślę, że on pozostanie w fabrycznym zespole” – powiedział nam Pol Espargaro, z którym bardzo obszerny wywiad znajdziecie w sierpniowej MotoRmanii. Dla Pola to zła wiadomość, ponieważ po cichu liczył na zajęcie miejsca Lorenzo. Co zrobi teraz? Dowiecie się już niedługo.
Tymczasem już rano ruszają pierwsze treningi, choć dzisiaj na tor wyjechali na swoich maszynach trzej zawodnicy: Bradley Smith, Stefan Bradl i Andrea Iannone testowali ciaśniejszy przejazd przez jedenasty zakręt, słynny „wodospad”, który może zostać zmodyfikowany za rok. Zawodnicy podobno nie byli zachwyceni, ale więcej dowiemy się jutro.
Póki co czwartkowa cisza przed burzą przechodzi do historii. Sala prasowa zaczyna pustoszeć, a niebo nad Sachsenringiem całkowicie się już przejaśniło. Może jednak zapowiadanej burzy wcale nie będzie?