Repsol Honda zakończyła wczoraj krótkie testy w hiszpańskim Jerez de la Frontera. Początkowo prywatne jazdy planowane były na dwa dni, ale piątkowy deszcz skłonił zespół do zrezygnowania z pierwszego dnia. Drugiego pecha miał broniący tytułu Marc Marquez.
W sobotę pogoda była lepsza, choć nadal nie idealna. Co gorsza Marquez zaliczył wywrotkę w szybkim, siódmym zakręcie i wybił prawy bark. Musiał pójść w niezłe kozły, bo siódemka to przecież… lewy łuk!
24-letni Hiszpan podobnej kontuzji nabawił się już na Silverstone w 2013 roku. Wówczas upadł na dojeździe do szykany Vale, gdy podczas rozgrzewki zdekoncentrowała go wywrotka Cała Crutchlowa. Rok temu omijając kolegę z ekipy, Daniego Pedrosę, upadł w trójce na Red Bull Ringu z podobnym skutkiem. W obu przypadkach wybijał jednak lewy bark.
Wczoraj w centrum medycznym szybko nastawiono prawy bark, dlatego Hiszpan powinien wykurować się do zaplanowanych na połowę marca, oficjalnych testów w Katarze. Obrońca tytułu nie tracił humoru, wrzucając na Twittera krótki filmik z widowiskowego dojazdu w uślizgu do zakrętu numer dwa.
Test de Jerez finalizado! Buenas sensaciones, lástima de la caída al final del dia y la luxación de hombro, pronto estaremos a tope!!????????✊???? pic.twitter.com/p006UvJEUj
— Marc Márquez (@marcmarquez93) 25 lutego 2017
Na jego wpis natychmiast zareagował inny zawodnik Hondy, Cal Crutchlow, który zasugerował, że Marcowi przydałoby się kilka wyścigów odpoczynku. Czy to faktycznie jedyna szansa dla konkurencji na odebranie mu tytułu? Patrząc na formę Marqueza podczas oficjalnych testów w Malezji i Australii, w tym roku nie będzie łatwo go pokonać.
A skąd w ogóle pomysł, by testować w Jerez? Honda cały czas pracuje nad nowym silnikiem big bang na sezon 2017 i nie może pozwolić sobie na ubiegłoroczną wpadkę; mimo trzech dodatkowych dni testów w Jerez Marquez i Pedrosa cały czas narzekali wówczas na słabe przyspieszenie i nerwowy silnik, przez który nieustannie walczyli z podnoszącym się przednim kołem.
Honda kompletnie zmodyfikowała jednostkę napędową na sezon 2017, ale przed pierwszym wyścigiem w Katarze specyfikacje silników zostaną zamrożone na resztę roku (nie dotyczy to Aprilii i KTM-a), dlatego już na testy w Katarze wysłane będą ostateczne wersje silników. Jerez było więc ostatnią okazją by wszystko sprawdzić i potwierdzić. Z jakim skutkiem? Przekonamy się w Katarze. Każdy z producentów (znów nie licząc Aprilii i KTM-a) może w trakcie sezonu wykorzystać pięć dodatkowych dni testowych. Hondzie zostają tym sposobem jeszcze cztery dni.
PS: Trzeba przyznać, że Honda i Repsol wiedzą, jak robić PR-owy szum nawet wokół takich niepozornych wydarzeń, jak jednodniowe testy. Jeszcze tego samego dnia relacja i foty, a następnego krótkie wideo. Nieźle!