Po kapitalnej walce na ostatnim okrążeniu Marc Marquez wygrał Grand Prix San Marino o włos pokonując Francuza Fabio Quartararo. Dzień wcześniej obrońca tytułu ponownie „spiął się” z Valentino Rossim.
Co prawda po starcie na chwilę na czoło stawki wystrzelił ruszający z pole position Maverick Vinales, który ostatecznie finiszował na trzeciej pozycji, ale po kilku kółkach było już jasne, że losy zwycięstwa rozstrzygną pomiędzy sobą Marquez i Quartararo.
Francuz prowadził niemal do samej mety, ale na ostatnim kółku Marquez najpierw wyprzedził go w pierwszym zakręcie, a następnie raz jeszcze w ósemce. Tym razem zawodnik Yamahy wyjechał podczas hamowania na zewnętrzny krawężnik i stracił kilka metrów. Mimo wszystko Quartararo próbował jeszcze zaatakować w ostatnim prawym łuku, ale Marquez pojechał tam tak defensywnie, że w środku zakrętu Francuz musiał podnieść swoją M1-kę aby uniknąć wjechania w tylne koło Hondy. Podium, ze stratą 1,6 sekundy, uzupełnił Vinales.
Poza podium, dwanaście sekund za liderami, finiszował Valentino Rossi, który długo nie mógł poradzić sobie z Franco Morbidellim. Tuż za nimi na metę wpadł wicelider tabeli, Andrea Dovizioso. Zawodnik Ducati może mówić o sporym szczęściu.
Po niedawnym wyrównaniu asfaltu Misano było w ten weekend wyjątkowo mało przyczepne, co mocno dało w kość właśnie zawodnikom na Desmosedici. Dovi już podczas niedawnych testów przekonał się, że nie będzie w stanie walczyć o podium. Naciskający go w tabeli Alex Rins z Suzuki w niedzielę zaliczył jednak wywrotkę i spadł w generalce na czwartą lokatę.
Siódmym miejscem na mecie i drugim polem startowym zaimponował w San Marino Pol Espargaro, który podkreślał, że ostatnie postępy KTM-a to zasługa pracy wykonanej podczas testów przez Daniego Pedrosę. Dziesiątkę uzupełnili Mir, Miller i Petrucci.
W tabeli rywale są już praktycznie bez szans, bowiem przewaga Marqueza nad Dovizioso wynosi aż 93, a nad wracającym na trzecie miejsce Petruccim 124 punkty. To jednak wcale nie oznacza, że zabraknie emocji.
Tak było chociażby w sobotę, kiedy Marquez dogonił Rossiego w końcówce drugiej kwalifikacji i wyprzedził w jedenastym zakręcie. Włoch skontrował w piętnastce i niemal wyjechał poza tor, wywożąc Hiszpana szeroko i prawie doprowadzając do kontaktu. Obaj i tak wyjechali po drodze „na zielone”, a ich czasy z tego okrążenia zostały anulowane.
Wieczorem zawodnicy dość pokrętnie tłumaczyli całe zajście, a kibicom przypomniały się kontrowersje sprzed czterech lat. Dyrekcja wyścigu wezwała nawet obu na dywanik, ale sprawa rozeszła się po kościach. Oby tak już zostało.
Kolejne Grand Prix już za tydzień w Aragonii.